Usłyszałam krzyk i otworzyłam oczy. Miejsce to
przypominało pustynię, ale pośród górek piaskowych widać było dziwne, trójkątne
budynki, o ile faktycznie nimi były. To na sto nie była Delta, ale Ziemię też
mi nie przypominało. Obok mnie niespodziewanie pojawiła się Tytania. Spojrzała
na stożki i powiedziała:
- To Egipt. Starożytny. Wygląda inaczej, niż z
naszej książki do historii.
Skrzywiłam się. Egipt? To jakiś inny wymiar?
Zapytałam się na głos Tytanii, o co chodziło z tym wymiarem. Ta się jednak tylko
zaśmiało (nieszczerze, jak to ona) i mi wytłumaczyła. Niewiele zrozumiałam.
Pitu pitu coś o faraonach. Przeciągnęłam się. Słońce wyraźnie źle na mnie
działało. Świeciło mi cały czas po oczach, aż cholera to. Postanowiłam więc
zejść na jakąś równinę. Potknęłam się niestety o jakiś kamień i bardzo ładnie
mówiąc: uderzyłam się w ryj jakimś kamieniem. Wiadomo: niechcący. Tak to jest,
kiedy nie uważasz, gdzie leziesz. Przez kila sekund leżałam na piasku, niczym
nieprzytomna. Po chwili jednak zerwałam się na równe nogi i poczułam uderzenie
z tył głowy. Znowu upadłam na glebę. Kiedy jednak się odwróciłam, ujrzałam
nikogo innego jak.. Vipera. Był jednak dziwnie ubrany. Bardzo dziwnie.
Miał..koronę? Czy jakiś gigantyczny, zmutowany cylinder? Opiszę go tak: wyglądał
jak cylinder ze zniszczonym czubkiem, na którym widniał mały, złoty wąż.
Cylinder składał się tak jakby z dwóch części, jedna była biała, a druga była
taką jakby "miseczką", w której znajdowała się ta pierwsza część. Ta
"miseczka" była w kolorze szkarłatu, zaś "cylinder" w
kolorze bieli. Cóż, ubrany był nieubogo. Jednak..ja bym to określiła jako
sukienkę, lub sutannę papieską. O ile to się tak właśnie nazywa. Tak, to była z
pewnością papieska sutanna, i to bardzo pogięta, jak babska suknia. Nosił wiele
pierścieni na palcach, a na szyi miał jakiś wisiorek. Pomimo jego zdziwaczałego
wyglądu uśmiechnęłam się i..przytuliłam go. W pasie. Był to trochę zboczony
gest, nie dałam jednak radę wstać.Uśmiechnęłam się idiotycznie do alphy, a ten
spojrzał na mnie, jakby z...pogardą.
- Jeden niewolnik się wydostał. - oznajmił
chłopak poważnym głosem.
Zrobiłam duże oczy. Ni-niewolnik? J-jak mógł...?
Podeszli do mnie dwaj goryle. I Darkness. Tak, był tutaj. Wyglądał jednak
nietypowo. A dlaczego? No cóż, był inaczej ubrany, posiadał czarne tatuaże na
mordzie oraz...był łysy. Gdyby nie to, że właśnie ciągnęła mnie para jakiś
spasionych goryli, zaśmiałabym się. Już na zawsze będę miała obraz łysego
pseudo-kapłana. Mężczyzna wpatrywał się we mnie swoim okropnym wzrokiem, a Viper
kompletnie nie zwracał na mnie uwagę. Odszedł. Odwrócił się i odszedł. Zostałam
do czegoś przykuta, i wręczono mi kawałek sznura. Po chwili poczułam uderzenie.
Coś trzasnęło i skóra zaczęła mnie piec.Wrzasnęłam i upadłam. Bicz. Nienawidzę
biczy. To najgorsze narzędzie tortur, z jakim miałam styczność. Oprócz
wrzącego oleju. Miałam kiedyś łapy w nim moczone. To jednak długa historia. Po
uderzeniu zdołałam się szybko podnieść i ruszyłam naprzód, ciągnąc ze sobą
sznurek. Koniec tego sznura był nieuwiarygodnienie ciężki. Coś musiało
być do niego uwiązane. Nagle usłyszałam za sobą głos:
- Choć ze mną, przydasz mi się.
Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz
z...Razem. Był (podobnie jak większość tutaj osób) dziwnie ubrany. Nosił na
twarzy maskę, przedstawiającą wilka z długimi uszami i wydłużonym pyskiem.
Rozpoznałam jednak jego głos. Chłopak wskazał na mnie i zapytał się pobliskiego
mężczyzny, czy może mnie zabrać. Mężczyzna zgodził się. O dziwo: był łudząco
podobny do Shinijro, zmarłego członka watahy. To wszystko było jakoś mocno
posrane. Zdziwiona poszłam za Razem. Złapałam go za rękę, a ten rozwiązał mi
łapy, po czym zawlókł mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Ufałam mu. W
jakimś tam niewielkim procencie. Nagle zobaczyłam światło. Pobiegłam w jego stronę,
ale to co zobaczyłam, było przerażające. Na stole leżała kobieta. A dokładniej:
Accelia. Martwa. Przełknęłam ślinę. Raz popchnął mnie do przodu i powiedział:
- Przeszukamy ten pokój. Może uda nam się znaleźć
skrzynię.
Teraz to ja mu już w ogóle nie ufałam!
Spojrzałam na truposza. Z ogromnym obrzydzeniem
dotknęłam jej ręki. Do komnaty wszedł zdyszany Anubis. Spojrzał na mnie i
warknął:
- No ruchy! Samo się nie zabalsamuje!!!
Teraz to ja już byłam wściekła do reszty.
Spojrzałam na ciało. Nie jestem medykiem, nie potrafię. Jednak Raz postanowił
pobawić się w Profesora i wziął jakiś kijek, po czym wepchnął go do nosa Ace.
Po chwili zaczął owy kijek wyciągać, a wraz z nim coś obrzydliwego, różowego,
przekrwawionego.. Jeszcze trochę i puszczę pawia. To był M.Ó.Z.G! Odwróciłam
się od chłopaka i żołądek odmówił mi posłuszeństwa. Wyplułam cały swój posiłek.
A raczej wyrzygałam. O dziwo: czarnowłosy nadal się tym nie przejmował. Z
anielskim spokojem wyciągał narząd przez nos. Podeszłam do niego, i starając
się nie patrzeć na głowę dziewczyny, zaczęłam rozcinać jej brzuch. Zdjęłam jej
górną część stroju przed całym zabiegiem. Jednak Raz trącił mnie i warknął:
- Pod pretekstem szukania olejków, idź po
skrzynię.
Skinęłam głową i już miałam zostawić tego trupa w
cholerę, kiedy zobaczyłam błyszczący się przedmiot. W truposzu. To był..klucz.
Chwyciłam go. Cały świat zawirował. Upadłam na ziemię. To właśnie była
skrzynia. Kiedy otworzyłam oczy, miałam przed sobą swoje toporki, oraz
truciznę. Znajdowałam się na jakiejś latającej, małej wysepce. Wokół były same
latające wysepki. Jedna z nich była największa. Arena... To tutaj niedługo miał
polec ktoś z dziedziców.
Tyksona otrzymuje 300 punktów do
rozdania, oraz możliwość odebrania jednej osobie na igrzyskach -5 HP! (ową osobą
jest: HIKARU >:3)
Team Shadow zakończył
poszukiwanie skrzyń i oczekuje na Team Crystal!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!