Od. Moon c.d Anubis

I znowu się wszystko wali jeden się odgraża i drugi się odgraża Eh.. Nie mogę nie wytrzymuje już. Co do Anubisa nie mam siły mu tego teraz tłumaczyć niech se myśli co chce. Na domiar złego miałam wrażenie że Dark jeszcze nie poszedł że patrzył się na mię wręcz zachwycony mą porażką ale cóż takie życie. Popatrzyłam jeszcze chwile w stronę gdzie widziałam odchodzącego Anu. Mimo wszystko byłam się jeszcze z myślami czy iść czy nie iść ale trudno. Już sobie kiedyś powiedziałam że nie będę walczyć o faceta czy ogiera. Odwróciłam się plecami do drzewa i sunęłam się po korze na ziemie. Siedziałam tak przez kilka dobrych minut. Nagle wpłynęła we nie nie zliczona ilość złości, furii i chęci nie wiadomo czego jeszcze. Znam to uczucie już kiedyś mną zapanowało, ale długa historia. Lecz i tak jak wcześniejszym razem nie udało mi się temu przeciwstawić.. Straciłam kontrole. "Ocknęłam" się dopiero nad ciałem jakiegoś chłopaka.. Tak znowu to zrobiłam i znowu zabiłam... Takie to są skutki zadawania się z demonami. Szybkim ruchem wyciągałam sztylet z klatki piersiowej chłopaka. Rozejrzałam się do okola byłam w opustoszałym zakondku lasu nie było nikogo dobrze. Przypatrzyłam się ofierze był podobny do Anu, lecz to nie był on.Zostawiłam ciało tak jak było i udałam się do niedaleko położonej rzeki. Byłam jednak sparaliżowana jeszcze faktem że znów się to powtórzyło tylko to oznacza jedną rzecz... Obmyłam sztylet i d łonie w wodzie z krwi. Doskonale wiedziałam, że nie obejdzie się bez konsekwencje i nie chodzi mi tu o te takie ziemskie czyli więzienie ale o te związane z byciem wyrocznią. Mam świadomość że Rada już o całym zajściu wie i szykuje dla mię konsekwencje musiałam tylko czekać na wezwanie. Pozostała mi tylko nadzieje że pewna istota się nie dowie. Wstała schowałam sztylet i wyszłam z lasu.

(Anu? Jesteś bezpieczny chyba :P)