17 września 2016

Od Hikaru Team "Crystal" - Pokój II

Przekręciłam się na bok. Jednak ta pozycja nie była zbyt wygodna, w związku z tym, przekręciłam się z powrotem na plecy. Jednak tyle ruchu, chociaż większość i tak uzna, że praktycznie nic nie zrobiłam, nieco mnie rozbudziło, skutkiem czego mój piękny sen o jednorożcach i innych różowych istotach rozmył się i po chwili sama nie byłam już pewna, o co w nim chodziło. Usiadłam i przetarłam oczy. Następnie głośno ziewnęłam, rozejrzałam się po pomieszczeniu oraz po zebranych tu osobach. Przez pierwsze kilka sekund byłam nieco zdezorientowana, nie byłam pewna, skąd się tu wzięłam. Po chwili jednak zaczęło mi się przypominać, jak to zostałam wybrana do uczestniczenia w owych igrzyskach. Trafiłam do drużyny dowodzonej przez Vipera, z czego byłam całkiem zadowolona, bo dużo lepiej dogadywałam się z nim niż z jego siostrą. Właściwie z resztą drużyny zbytnio się nie znałam, ale wydały mi się ogarniętymi osobami. Kawałek ode mnie smacznie spała Enuri, obok niej Youkami, bo chyba takie miała imię owa dziewczyna, a po mojej lewej leżała Tara. Woah, przynajmniej imiona udało mi się zapamiętać. Nie widziałam tylko kapitana drużyny, ale znając Vipera, pewnie już gdzieś polazł. No cóż, ten uparciuch zawsze wyjdzie cało, nieważne, w jakiej sytuacji by się znalazł, więc nie było potrzeby zawracania se nim głowy. Wstałam i uważając, żeby nie zbudzić żadnej z dziewczyn, odeszłam na kilka metrów od nich.
Cały pokój był czarny. Pośrodku drzemała reszta drużyny. Nie widziałam żadnych drzwi, nic takiego. Aż po chwili na tle czerni dostrzegłam nieco jaśniejszą szafę wnękową. Otworzyłam jej szerokie drzwi i zajrzałam do środka. Było tam ciemno i nic nie byłam w stanie tam dostrzec. Wyciągnęłam ręce przed siebie, zrobiłam krok do przodu i na oślep próbowałam wyczuć ścianę, która powinna tam się znajdować. Ale ściany tam nie było. Zrobiłam jeszcze kilka kroków, miałam wrażenie, że znalazłam się w jakimś tunelu. Spojrzałam się za siebie i spostrzegłam, że znajduję się naprawdę daleko od wejścia do szafy. Tak jakbym robiąc jeden krok, przemieszczała się o kroków dwadzieścia. Nie byłam zbyt pewna co mam zrobić, mogłam wrócić, lub zostać w tym ciemnym miejscu. Postanowiłam sprawdzić pierwszą opcję. Jednak z każdym krokiem w stronę światła, coraz bardziej się od nich oddalałam. Przyśpieszyłam kroku, po chwili biegłam. Nie przyniosło to większego skutku. Wyjście stało się tylko jasną plamą w ciemności. Nagle drzwi się zamknęły. Otoczyła mnie ciemność, nie wiedziałam, gdzie zmierzam. Już nigdy nie zaufam szafom.
Na początku myślałam, że mój wzrok przyzwyczai się do wszechobecnej ciemności, jednak nic takiego się nie stało, a ja dalej błądziłam na oślep. Właściwie dopiero teraz zaczęło mnie ciekawić, gdzie dokładnie jestem. W pierwszej chwili podejrzewałam, że jest to jakiś korytarz, jednak po żadnej stronie nie mogłam wyczuć ściany.
Byłam już znudzona, a wręcz zirytowana tym ciągłym krążeniem w ciemności. I nagle wpadłam na pomysł. Mogłam przecież wcześniej o tym pomyśleć. Ogień dawał światło, może nie ogromne, ale wciąż. Pstryknęłam palcami, a nad moją dłonią pojawił się drobny płomyk, który w sekundę później zgasł. Ale przez tę krótką sekundę wiele się wydarzyło. Najpierw światło ognia mnie nieco oślepiło, oczy były już przyzwyczajone do tego, że nic nie widzą, w następnej jednak chwili ujrzałam to, co mnie otaczało. To były jakby ciała, ale żywe, coś w rodzaju zombie. Kłębiły się po obu moich stronach, a ich ręce zakończone dłońmi z długimi szponami próbowały mnie złapać. Zdecydowanie nie chciałam tego widzieć. Teraz już nie byłam zirytowana czy znudzona, byłam przerażona. Widok rozkładających się ciał posplatanych razem i próbujących mnie dotknąć był odrażający. Wciąż nie wiedziałam, gdzie idę. Starałam się wyprzeć z umysłu ten ohydny widok. Szłam dalej, jednak ostrożniej stawiałam kroki i uważnie nasłuchiwałam co dzieje się naokoło mnie. Dopiero teraz docierały do mnie jakieś dźwięki. Szepty, krzyki, lamenty. Nie byłam w stanie odróżnić poszczególnych słów. Nie wiedziałam, jak długo tu jestem, jednak z każdą kolejną sekundą coraz bardziej chciałam stąd uciec.
Szłam dość wolno, jednak kiedy coś pochwyciło mnie za włosy, spanikowałam i wystrzeliłam przed siebie. Biegłam tak przez kilka dobrych minut, aż wreszcie gdzieś przed sobą ujrzałam jakiś jasny punkt. Zapominając o otaczających mnie monstrach, ruszyłam w kierunku światła.
Źródło jasności znajdowało się u góry, a tuż pod nim kłębiły się potwory. Wyciągały swoje chude ręce i głowy ku światłu. Istoty na samej górze dotykały plamy światła, a ich dłonie jakby przez nią przenikały i znikały. Wyglądało to jak jakiś portal. Wystarczyło się jedynie do niego wspiąć. Ale jedynym sposobem, by to zrobić, było wleźć po tych szpetnych zombie.
No cóż, ale czego nie robi się dla wygranej w igrzyskach? Zaczęłam gramolić się na górę. Kilkakrotnie jakieś ręce łapały mnie za nogi, jednak wystarczyło je kopnąć lub po prostu się wyszarpać. Najokropniejsze jednak było to, że każde cielsko pokryte było jakby śluzem, więc dotykanie ich nie było zbyt przyjemne. Wreszcie jednak dotarłam do światła i po chwili wahania, włożyłam w nie rękę, następnie drugą. Znalazłam oparcie i podciągnęłam się w górę. Przez ów portal przeniosłam się w zupełnie nowe miejsce. To, w przeciwieństwie do poprzedniego, było zupełnie białe. Ta jasność wręcz mnie oślepiała, dlatego, przez pierwsze kilka chwil patrzyłam przez mocno zmrużone oczy. „Dziura”, przez którą wyszłam, była cała czarna i wystawały z niej ręce potworów, które chciały się stamtąd wydostać.
Całe ręce pokryte miałam tym ohydnym śluzem, w którym wytaplane były te potwory.
Tyle że to miejsce też nie było spełnieniem moich marzeń. Wkoło mnie roztaczała się biała pustka. Nic. Żadnych ścian, sufitu, nawet podłoga była biała. Stawiając kroki, czułam się, jakbym nie umiała chodzić. Nie wiedziałam gdzie stawiać nogi i co robić. Jednak po chwili się przyzwyczaiłam.
Całe to miejsce było dziwne. Niezbyt wiedziałam co mam ze sobą począć.
- Heh, chciałabym, żeby był tu ktokolwiek z mojej drużyny, czemu mam o wszystkim myśleć sama, czy to nie miały być zawody drużynowe? – prychnęłam pod nosem.
I nagle, tuż za mną wyrosła Youkami.
Zdziwiłam się, widząc ją w takim miejscu, skąd się tu wzięła?
- Co tu robisz? – zapytałam, nie ukrywając swojego zaskoczenia.
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Wydało mi się to dziwne, czemu niczego nie mówiła? Podeszłam nieco bliżej, a ona cofnęła się. Kiedy ja robiłam krok w jej kierunku, ona starała się ode mnie oddalić. Skoczyłam w jej kierunku, a gdy tylko dotknęłam jej twarzy dłonią, dziewczyna natychmiast zniknęła, a ja wylądowałam na ziemi. Przejechałam kilka metrów w przód, zdzierając sobie przy tym kolana.
Youkami, która jeszcze chwilę temu stała przede mną, musiała być jakimś hologramem, halucynacją, wymysłem mojej wyobraźni. A może… Nie, to było zbyt naciągane… Jednak, co jeśli to ten pokój ją stworzył?
- Chciałbym dostać butelkę wody – powiedziała na głos.
I jak na zawołanie, tuż przede mną pojawiła się litrowa butelka wody. Wyciągnęłam po nią rękę, jednak gdy tylko musnęłam ją palcami, znikła. Wstałam i zdjęłam z siebie bluzę, pod którą miałam białą bokserkę i wytarłam w nią ufajdane glutem ręce. Bluzę porzuciłam na ziemi i zaczęłam szukać wyjścia. Starałam się nie wymawiać słowa „Chce”, ponieważ nie chciałam po raz kolejny zobaczyć czegoś, co nie istniało, bo nie miało to najmniejszego sensu.
Odwróciłam się, by spojrzeć, jak daleko już odeszłam. Miejsce „startu” oznaczone było moją bluzą i portalem na ziemi.
Tyle że z portalu nagle zaczęły wypełzać te ohydne istoty. Teraz mogłam zobaczyć je w pełnej okazałości. Miały długie nogi, szponiaste ręce. I co najgorsze: kilkoro nich już pędziło w moim kierunku. Nie miałam przy sobie broni, więc postanowiłam uciekać. Gdzieś w oddali ujrzałam coś brązowego.
Drzwi?
Widziałam, z potwory mnie doganiają. Jeszcze ze sto metrów i mnie dogonią. Dopadłam do drzwi i pociągnęłam za sporej wielkości, złotą gałkę. Zaraz, złotą? Drzwi nie rozpłynęły się, gdy je dotknęła, czyżby były prawdziwe? Pociągnęłam mocniej za gałkę i ją oderwałam, miała rozmiar pięści dorosłego mężczyzny. Następnie kopniakiem wyważyłam drzwi. Przeszłam przez nie i zatrzasnęłam w ostatniej chwili.
Znalazłam się w tym samym pokoju, w którym obudziłam się wcześniej. Drzwi za mną rozpłynęły się. Przyjrzałam się gałce, był na niej niewielki przycisk. Przycisnęłam go i…

...W dłoniach Hikaru pojawił się mały przedmiot. Była to karteczka, a na niej napisane:
"Masz wybór. Broń, albo ochrona. kiedy wybierzesz, podkreśl wyraz długopisem." W drugiej ręce Hikaru pojawił się długopis.
Właścicielka Hikaru ma do wyboru dwie opcje: albo +10 do HP, 600 punktów do rozdania, albo mały sztylet, 800 punktów do rozdania i aż -60 HP. Niech napisze w komentarzu, którą opcję wybiera. 
Następna pisze YOUKAMI!

1 komentarz:

  1. Opcja nr.1
    600 pkt:
    200 do szybkości
    100 do zwinności
    150 do równowagi
    150 do ukrycia
    ~Hikaru

    OdpowiedzUsuń

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits