- Ja… - zaczęła znowu wadera i zamilkła. Na karku poczułem nieprzyjemnie
znajomy oddech. Odskoczyłem, przewracając się prosto w plamę światła.
Ciężka łapa przeorała drzewo, o które przed sekundom opierała się moja
głowa, pazurami. Zacząłem się miotać nieskładnie, usiłując podnieść się
na łapy. Kleofas doskoczył do mnie i przytrzymał przy ziemi. Mógłby mnie
tak wykończyć gdyby nie fakt, że w ten sposób rzucił na mnie nieco
cienia. Chwyciłem się go, jak tonący chwyta brzytwy i wskoczyłem przez
niewielką plamkę, rzucaną przez łapę, w ciemne odmęty. Było mi słabo.
Przednie łapy zdążyły już niemal do połowy stopnieć, a uszy stały się
nagle kikutami. Nie mówiąc już o ogonie. Jednak powoli pochłaniałem
cień, bo choć był tak niewielki, był fragmentem nieskończonej ciemności
Pierwotnego Mroku. Jednak po chwili ciszy coś się zmieniło. Bezbarwne
macki, gdzieś na poziomie nieświadomości płynące przez przestrzeń,
szukające. Oczywiście, nie byłyby w stanie wyrządzić mi krzywdy, jeśli
jednak wdam się z nimi w kontakt… w tym stanie mogę przypadkiem zrobić
coś głupiego. Zamknąłem oczy, co niewiele zmieniło, i pozwoliłem ciału
zapaść się głębiej w mrok. W dół i w dół. Myślowe macki podążały za mną
przez lepką toń ciemności. Gdybym musiał oddychać pewnie zacząłbym się
topić. Niespodziewanie pogoń znikła. Rozwarłem gwałtownie ślepia i
zauważyłem, że leżę w głębokim cieniu starego dębu. Nie czułem się zbyt
dobrze, wszystko mnie bolało… dosłownie. Bezpostaciowy ból przenikał
całą moją egzystencję. Skuliłem się jeszcze bardziej niż zwykle,
próbując ulżyć nieco cierpieniu.
Nie wiem jak długo tak leżałem. Minuty, godziny, może dnie? Z letargu
obudziła mnie nieznajoma woń. Nie poruszyłem się, jednak uniosłem pysk i
rozejrzałem dookoła. Ból nieco zelżał, jednak wciąż czułem jego ciche
ćmienie, głęboko w bycie.
Ktoś pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Wilk! Tak jak Galaxy i
Kleofas. Nie byłem pewny… powinienem się ujawnić? Czy jak tamten czarny
basior zacznie mnie gonić? Nie byłem chyba dość silny w tym momencie, by
mierzyć się z kimkolwiek. Pewnie zdecydowałbym się nie wychodzić z
kryjówki, gdyby nieznajomy nie skierował ku mnie swoich kroków.
Usiadłem, oblizując ze zdenerwowaniem pysk językiem. Wilk zamrugał
gwałtownie.
(Ktoś? Obojętnie skąd :P)
Oświadczenie: Jeżeli do dnia: 20 sierpnia nikt nie odpisze, pomęczę Zdrajcę Darknessem T^T Dziękuję i życzę miłych koszmarów i bezbolesnej śmierci!
OdpowiedzUsuń