24 sierpnia 2016

Od Primrose c.d Kelly, Darkness

Kiedy Darkness padł z kosą na biedną Kelley, ja wyślizgnęłam się z kuchni i usiadłam na kanapie.
- Ten debil chciał mnie zgwałcić… - mruknęłam załamana. – Jezu! Ja chcę inną Alphę! Już nawet Viper jest lepszy…
Chwilę po tym weszła Kelley. I właśnie w tej chwili przypomniało mi się gdzie mogłaby być jedyna tabliczka czekolady! Co prawda po omacku, zaczęłam szukać tej jednej małej szafki. W końcu natrafiłam na nią i otworzyłam. I rzeczywiście… Była w niej czekolada!
- Kelley! Zobacz co mam! – powiedziałam zadowolona.
- Hyh, gdyby to było takie łatwe! Ale pachnie jak czekolada! – krzyknęła i rzuciła się na mnie.
- Aaaa! Złaź ze mnie karaluchu! – wrzasnęłam próbując wstać.
- Wpierw daj! – wrzasnęła na cały dom. – I jak mnie nazwałaś!? Karaluch?! Odezwała się wielka jak brzoza, a głupia jak koza! - dodała po chwili, jednak kiedy to zrobiła – rozluźniła uścisk, a ja wykorzystując sytuację, wstałam.
- I co teraz powiesz? – pokazałam jej język.
I właśnie chwilę po tym Kelley trzepnęła mnie wachlarzem, z taką siła, że wypuściłam czekoladę z rąk.
Zadowolona ze swojego czynu dziewczyna zaczęła jeść swoją „zdobycz”
- Ale z ciebie denerwujący szczur… - mruknęłam i usiadłam na kanapie.
- Mówiłaś coś?
- Nie… nie… Skąd? Ja!?
I w tym czasie na nowo zapaliło się światło. Po chwili do salonu wszedł ciut zaniepokojony Darkness.
- Coś się stało? –zapytała Kelley z ciekawości.
- Ktoś tu był… - mężczyzna mruknął  i schował kosę.
- Chyba ktoś tu się starzeje… - zaśmiałam się, ale po przekonującej minie Darka zamilkłam. Po pewnym czasie milczenia, poszłam zrobić kawę, herbatę i krew dla Darknessa.
Widząc, że niosę na talerzu, wnętrzności tej biednej kury i krew w kubku, Wilkobójca uśmiechnął się.
- Wreszcie ktoś o mnie pomyślał! Ale wiesz… Przydałoby się jeszcze wino… - mruknął.
Mając już tego dość, trzepnęłam go patelnią, którą nie wiem jakim sposobem miałam w ręce.
- Czego jeszcze! – warknęłam i usiadłam w spokoju pijąc kawę. Nastała przyjemna dla ucha cisza, która powoli zmieniała się w niezręczną.
Nagle Kelley podniosła gwałtownie głowę.
- Prim, chyba coś ci się fajczy… Nie czujesz?
- Nie… Mam zatkany nos.. – mruknęłam.
- Bo wiesz… Mi to pachnie spaloną kurą…
- CO PROSZĘ?! – wrzasnęłam i prędko pobiegłam do kuchni. – CHYBA NIE BĘDZIE OBIADU! – krzyknęłam, na tyle głośno, aby mnie usłyszeli.
- Cała Primrose… Zawsze coś spie**oli… - usłyszałam marudzenie Darka.
Zignorowałam ten komentarz, chociaż było blisko, abym powiedziała mu o czym myślę. Wyrzuciłam „obiad” i wróciłam. W salonie nie było Kelley.
- Gdzie poszła ta smarkula? – mruknęłam siadając na fotelu.
- Na górę poszła… - odpowiedział Darkness, bawiąc się swoją kosą.
- Primciu jaki ty masz bałagan w pokoju! – wrzasnęła Kelley śmiejąc się.
Nic nie powiedziałam, tylko od razy popędziłam na górę, a tam wszystko porozwalane…
- Mówiłem, że ktoś tu był… - Wilkobójca powiedział dumnym głosem.

(Kelluś? Darkuś? Przepraszam, że tak długo… Jakoś tak słabe wyszło :/ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits