28 czerwca 2016

Od. Kano c.d Nyki

To, co wydarzyło się zaledwie kilka minut temu, wciąż siedziało mi w głowie. Moje moce, tak łatwo je straciłem. Czułem się teraz taki pusty, jakby czegoś mi brakowało. Byłem praktycznie bezbronny. No tak, miałem jeszcze swoje miecze i umiejętności fizyczne, ale byłem jedynie pryszczem na zadkach rulonów, które mogły zgnieść mnie w ciągu kilku sekund. No, zawsze mogłem użyć swoich mocy specjalnych, tylko były one dość wyczerpujące. Pocieszałem się, że jest jeszcze jakaś nadzieja, szans. Szkoda tylko, że te nic nieznaczące słowa otuchy nie wiele zdziałają. Przecież banda wilczków pozbawionych mocy nic nie zdziała przeciwko panu „Jestem wielki demon i gówn.o mi zrobicie”. Ale to była prawda. Nawet dużą grupą, byliśmy niczym w porównaniu do tego nadgniłego wypierdka społeczności. Idąc tak, nawet nie zauważyłem, jak ktoś szybko wyłania się z krzaków obok mnie. Już po chwili wylądowałem na ziemi, przygnieciony czyimś cielskiem. Zrzuciłem z siebie owego osobnika, a właściwie osobniczkę, którą okazała się być Nyki. Dziewczyna spojrzała na mnie nieprzytomnym wzorkiem i zamrugała zdziwiona. Jej włosy były całe potargane, a koszulka, którą akurat miała na sobie, również była nieźle ubrudzona. Gdzieniegdzie między jej włosy wplątały się liście i gałązki, ogólnie rzecz ujmując, wyglądała na mocno poturbowaną. Przyjrzałem jej się uważnie. Złapałem ją za ramiona i lekko potrząsnąłem nią.
- Nyki?! Co się stało?
Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy tylko ją dotknąłem i pisnęła z bólu. Pomogłem jej wstać. Próbowałem coś z niej wyciągnąć, jednak dziewczyna nie odpowiadała. Kilka minut później pierwsze krople deszczu spadły na moją twarz. W kilka sekund rozpętała się ulewa. Włosy Nyki od razu przylepiły się jej do twarzy. Zdjąłem bluzę i nakryłem nią dziewczynę. Ta naciągnęła kaptur, tak by bardziej nie zmoknąć. Zaprowadziłem ją do swojego mieszkania. Całą drogę Nyki nic nie mówiła. Wreszcie doszliśmy do mojego mieszkania. Posadziłem dziewczynę na kanapie i zaparzyłem herbaty. Podałem kubek dziewczynie i usiadłem obok niej na kanapie.
- Czy teraz powiesz mi, co się stało? – spytałem Nyki.
Dziewczyna uniosła wzrok znad kubka parującego naparu.
- To był Dark. Kazał mi tam przyjść, nie wiedziałam czemu. I później, krzyczał, że jesteśmy zdrajcami i, że on nam jeszcze pokaże. Kopnął mnie aż pod ścianę. O co mu chodziło?
- Sam nie wiem. Oszalał. Odebrał nam moce.
<Nyki? Trochę nie miałam pomysłu na to opowiadanie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits