23 kwietnia 2016

Od. Prim c.d Amir


- Moja głowa... - mruknęłam rozglądając się dookoła. Siedziałam na łóżku przykryta kołdrą. Podrapałam się po głowie i wstałam. Znowu moja fryzura wyglądała jak bym miała ptasie gniazdo na głowie. Westchnęłam. Po kilku minutach zrobiłam się głodna, gdy poczułam słodki zapach naleśników.
- Mój Boże! Amir! Zupełnie o nim zapomniałam! - krzyknęłam i pospiesznie pobiegłam po schodach na dół. Amir siedział przy stole i zajadał naleśniki.
- Sam zrobiłeś te naleśniki! - zapytałam ze zaskoczeniem. On kiwnął głową i podał mi talerz pełen naleśników.
- Proszę. Mam nadzieję, że ci posmakują. - uśmiechnął się. Ja wzięłam talerz z wielką chęcią.
- Pyszne! - powiedziałam jedząc trzeciego naleśnika. - Najlepsze naleśniki, które kiedykolwiek jadłam... - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Widać było, że był bardzo z tego dumny.
- Już lepiej się czujesz? - powiedział z troską w głosie.
- Tak, dzięki... - odpowiedziałam
***
Po zjedzeniu tony naleśników wstałam i odniosłam naczynia do umywalki. Zaczęłam je obmywać.
- Lubisz jeździć konno? - zapytałam.
- Jasne. - powiedział i spojrzał na mnie.
- To chodź. Mam koleżankę, z którą chodziłam do liceum. Prowadzi stadninę koni. - powiedziałam i założyłam płaszcz. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego oznajmująco.
- Już, już... - powiedział i podbiegł do drzwi ubierając w pośpiechu kurtkę.
- Złap mnie za rękę. - powiedziałam.
- Ale nie masz zbyt dużo energii. - powiedział niepewnie.
- Masz rację, ale teleportacja nie zabiera mi energii... - odpowiedziałam i podałam mu rękę. On mnie złapał i przenieśliśmy się do stadniny. Poszłam w stronę boksów, ale nie było żadnego konia...
- Dziwne... - powiedziałam i ruszyłam w stronę biura. Amir szedł za mną.
- Mirijane? - zapukałam w drzwi. Nikt się nie odzywał. Uchyliłam drzwi, a na biurku siedziała Miri z czerwonymi oczami. Uśmiechnęła się psychopatycznie i stanęła na nogi.
- Miruś? - szepnęłam.
- Została opętana... - powiedział Amir. Odruchowo złapałam Amira za ramię. On na mnie spojrzał a ja szybko cofnęłam rękę. Zrobiłam się czerwona jak burak.
- Witaj, Primrose... - wysyczała oblizując usta od krwi.
- Co ci zrobili? - powiedziałam a z moich oczu poleciały łzy. Nic nie powiedziała i rzuciła się na Amira. Byłam od niej szybsza. Drasnęła mnie nożem, ale nie zwracałam na to uwagi.
- Prim! - krzyknął Amir.
- Poradzę sobie... Znam jej słabe punkty... - powiedziałam.
Ale jak mam to zrobić? Nie mogę jej zabić! Dobrze, że dwa lata temu straciła moce bo było by źle. Pod wpływem chwili zaczęłam nucić. Oczy Miry zrobiły się zamglone i zasnęła.
- Udało się... - powiedziałam i podałam rękę Amirowi. Złapał ją i szybko się przeteleportowaliśmy.
Byliśmy w moim domu. Upadłam na podłogę sycząc z bólu. Moja ręka była cała we krwi...

( Amir? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits