Cisza. Wszędzie tylko ciemność i kompletny brak światła.
Wysoki mężczyzna stanął przy drzwiach do piwnicy. Stał tak i nie ruszał się w
ogóle. Coś go zastanowiło. Tak naprawdę nie można odgadnąć, co Darkossowi
chodzi po głowie. Nikt nie może. Po dłuższej chwili mężczyzna jednak otworzył
te nieszczęsne drzwi i wyszedł na korytarz. Był on zdobiony portretami zmarłych
przodków mężczyzny. Portrety były przez niego malowane własnoręcznie. Podszedł
do ostatniego z nich, który pokazywał trójkę małolatów. Jeden z nich miał niebieskie oczy, ciemnobrązowe włosy, a ubrany bł w bluzkę z krótkim rękawem. Obok niego stała dziewczyna. miała tyle samo lat. Nosiła okulary, miała fiołkowe oczy oraz czarne włosy. Dziewczyna trzymała za rękę najmłodszego brata. Miał rudo-czarne włosy oraz zielone oczy. Ulubiony kolor Darknessa. Mężczyzna wyszczerzył się złowrogo do obrazu i zakrył ręką wizerunek dziewczyny.
- Już niedługo... - mruknął i poszedł do kuchni.
W kuchni jak zwykle śmierdziało stęchlizną. Nic dziwnego. Darkoss usiadł przy stole i wyjął z kieszeni papierosa. Zapalił go i zaciągnął się, po czym wypuścił dym z ust. W pewnym momencie odłożył papierosa. Przypomniał sobie. W jednej chwili przemienił się w wilka i nałożył na głowę czaszkę. Teleportował się na Deltę. Basior uważnie rozglądnął się po miejscu, w którym wylądował. Był na środku jakiegoś małego, zatęchłego lasu, w którym aż śmierdziało zgnilizną. Dark od razu poznał ten zapaszek i uśmiechnął się pod nosem. Cicho zakradł się na pobliską polanę, na której ujrzał stado kruków, wyjadające resztki mięsa z wilczego szkieletu. Wilkobójca uśmiechnął się w stronę swoich przyszłych ofiar. Niespodziewanie skoczył na wilcze truchło odpędzając kruki, które po chwili przemieniły się w ludzi. Jeden z nich zawołał:
- Nie ładnie tak podkradać cudzą zdobycz, a teraz wynoś się. Chyba, że wolisz dostać solidne manto.
Darkoss uśmiechnął się. Właśnie o to mu chodziło. Ciało wilka było zgniłe, wiec nie nadawało się do jedzenia. W każdym razie nie dla niego. Basior wolał większą zdobycz.
- A proszę bardzo! Atakujcie mnie. Jestem głodny, a chętnie bym coś przekąsił... - na te słowa krukoni roześmiali się głośno.
Darkness tylko uśmiechnął się szyderczo i zaatakował pierwszego z dziesięciu krukonów. Przegryzł mu tchawicę i nieznajomy padł na ziemię martwy. Darkoss zaczął się śmiać, a krukoni wyciągnęli oręż. Większość z nich miała po dwa sztylety, ale kilkoro trzymało też kuszę. Wystrzelili w stronę Darknessa, ale ten omijał strzały, tak, jakby była to zwykła zabawa. Basior skoczył na następnego krukona i jednym ruchem szczęki zmiażdżył mu czaszkę. Obrzydliwe i z pozoru niemożliwe. jednak... nie dla Darknessa. Po kilku minutach na polu pozostały tylko szczątki krukonów i jeden wilk...
(Ktośeł? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!