Zbudził go ból głowy. Dawno tyle nie wypił, więc jego
kac przywalił ze zdwojoną siłą. Wypełznął z łóżka, jego półnagie ciało
było owinięte kocem, gdyż zewsząd napływał nieprzyjemny chłód. Wszedł do
kuchni, w której jak zwykle zastał pustki. Narzucił coś na siebie i
wyszedł z domu, by zjeść śniadanie na mieście. Nawet nie zauważył, że
było już grubo po południu, spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę
drugą. Zewsząd schodziła się młodzież i zauważył wśród nich coś
dziwnego, a zarazem nowego. Jakieś narkotyki, więc uznał, że musiał się
zalęgnąć ktoś, kto takie rzeczy sprzedaje. Osobiście wolał, żeby ludzie
nie popadali w nałogi, ani wizja naćpanych nastolatków latających po
ulicach w nocy nie była zbyt wesoła. Zeżarł gdzieś w pobliskim lokalu
śniadanie (choć mina ekspedientki na prośbę o taki posiłek, o drugiej po
południu była zdziwiona). Chciał złapać owego dilera, który rozsiewał
po okolicy ćpunów. Niestety, natychmiastowa reakcja nie była możliwa. Z
dwóch powodów, po pierwsze Karo był zbyt zmęczony, a po drugie, w głowie
cały czas miał Nilvę. Nie mógł pozbyć się chęci spotkania jej ponownie.
I w ten sposób minęło kilka dni. Postanowił interweniować w sprawie
narkotyków trochę później, gdy zbierze trochę informacji. Postarał się
zapuścić w takie podejrzane srodowisko. Pewnej nocy po prostu znalazł
jakieś slumsy, w których dochodziło do zakupu owych środków
odurzających. Szwędał się pośród podejrzanych typów i pań sprzedających
swe ciało. Aż w końcu znalazł swój cel. Widział, jak pewna zakapturzona
postać przekazuje coś innej. Ruszył za tą, która przekazywała, ale w
pewnej odległości, by nie wzbudzić podejrzeń. Ale jednak wzbudził. Udało
mu się dojrzeć, że owa postać zaczęła wykonywać szybsze ruchy. W
ostatniej chwili, gdy miała zniknąć za rogiem i tym samym wydostać się z
brudnych uliczek, Karo zerwał się i spróbował schwytać narkotykowego
siewce. Nie poszło to po jego myśli. Oboje przewrócili się, w sporej od
siebie odległości. A pod ciemnym kapturem ujrzał twarz... swojej dawnej
koleżanki. Oboje byli zdziwieni sytuacją.
- Mam cię, Nilva! - powiedział Karo. - Ale... Muszę najpierw odwrócić się i zawiązać buta.
Jak
powiedział, tak zrobił. Dał jej moment na ucieczkę, ale zanim ona
zbiegła, podskoczyła do niego i pocałowała go lekko w policzek.
- Dzięki... - zdążyła wyszeptać, a zaraz później zniknęła gdzieś.
A później Karo zaczął żałować, że znów będzie musiał czekać na jakieś spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!