23 marca 2021

Od Ozyriana C.D Adrissy

   Kark był cały sztywny. Czuł, jak język nieprzyjemnie klei się do podniebienia. Zapamiętać, Ozyr: nigdy nie gryź skorpionów. W przeciwnym wypadku czeka cię bardzo niemiła niespodzianka. I to miało być niby rozwijającym go doświadczeniem, podobnie jak spanie na twardych głazach oraz uderzanie łbem o korę drzewa. Innymi słowy: dzień ten nie należał w żadnym stopniu do najprzyjemniejszych. Basior nie miał najmniejszej ochoty na wychodzenie z łóżka, słysząc w tle podśmiechujki na swój własny temat. Na temat kolesia, który nie jest w stanie znaleźć sobie przewodniego rycerza, a sam, według nich, nie posiada kwalifikacji.
   Szkoda tylko, że nie byli w stanie zobaczyć prawdziwie łebsko walczącego wilka, rozrywającego na strzępy wielkie stworzenia (wyverny, trolle, sukkuby...). Bogowie, prawdziwi bohaterowie nie byli w dzisiejszych czasach nijak doceniani. Bardzo bolało to samego Ozyriana, który odczuwał to równie mocno jak utratę ukochanej osoby.
  - Żyjemy w durnych czasach. Dziękuję ci Jamhare za łaski, jakimi mnie obdarzasz. Doprowadź mnie do ukochanej.
   Ostatnie słowa przed wypoczynkiem wprawiły go w błogi spokój, pomimo cichych parszywych szeptów ze strony współtowarzyszy. Sen miał bardzo wyraźny i spokojny. Jego serce zrównało się  rytmem otoczenia, które przedstawiała jego jaźń. Piękne, zielone pola i kołyszące się drzewa, a wokół błoga cisza. Zapewne w niepamięć puściłby cały ten obraz, gdyby nie jego ukochana, wyróżniająca się znacząco na tle pięknego krajobrazu.
   Minę miała nietęgą, a łapy drżące z każdym krokiem. Brzuch poplamiony był czerwoną posoką, co nie mogło świadczyć o niczym dobrym. Pragnął pobiec w jej kierunku, aby pochwycić ją w swoje ramiona. Zrobił co mógł, a jej przyjemny zapach uderzył do nozdrzy wilka. Powiedziała przyjemnie kojące uszy zdanie, przerywając sen. [...]

 - Nie garb się.
  Stanowczy głos dowódcy oderwał go od długich rozmyśleń. Ozyrian natychmiastowo wciągnął brzuch i stanął wyprostowany na baczność, oczekując dalszych rozkazów. Nie ważne jednak, jak bardzo chciał się wysilić, te i tak przelatywały mu koło ucha. Tak, jak zawsze rozmyślał o swojej księżniczce, jednak wyjątkowo tego dnia miał dziwnie złe przeczucia. Być może sam Bóg objawił mu się podczas snu, pokazując drogę, jaką powinien się udać. Nie cierpiał wojny, pragnął miłości. A póki co tylko i wyłącznie Adrissa mogła sprowadzić Ozyriana na dobrą drogę. Dlatego tak bardzo mocno być może Najwyższy pragnął ich związku. I miał im na to pozwolić.
   Z jednej strony obawa zamieniła się w szczerą radość. Tak, o to właśnie chodziło! Kurwa mać, tak właśnie to miało wyglądać!
   I nikt nawet nie zauważył jego zniknięcia. Zostawił list zaraz po treningu na swoim posłaniu, licząc na to, że nie zmartwią się nagłą nieobecnością młodego kadeta, który pognał w stronę lasu, włączając swój zmysł tropicielski. Kurwa mać, o to właśnie miało chodzić! 

Adrissa? Lepiej późno niż wcale xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits