09 lutego 2021

Od Tytana C.D Kościopsa

    Możan wpatrywał się beznamiętnie w trójkę osób płaszczących się przez królem, po czym spojrzał na brata. Tytan nie uśmiechnął się w jego stronę, nie zmrużył oczu, nie zmienił w jakikolwiek sposób wyrazu pyska. Jednie śmiało poruszył głową, jakby pragnął, aby to drugi z braci zaczął bawić się w pana od przesłuchań. Westchnął więc i zwrócił się w stronę pobliskiego strażnika, który to zbliżył się niebezpiecznie w stronę oskarżonych. Nie zrobił jednak krzywdy żadnemu z nich, a włócznią wskazał na brunatnego basiora, przedstawiając go wszystkim świadkom swoim donośnym głosem:
   - Panie i panowie. Śniadwy, tak wołają pierwszego oskarżonego. Jego żona doniosła o zaginięciu swojego męża w dniu wypadku. Ponoć basior w swoim domu szykował ładunki wybuchowe, rzekomo dla armii, a w rzeczywistości nikt nie słyszał o takowym zamówieniu. Mówi się, że to właśnie on pragnął spowodować ogrom zniszczeń. Odnaleziony został po próbie zdetonowania ostatniego z ładunków w pobliżu zamku, a dokładnie obok piwnicy mieszczucha Ringo, właściciela kamienicy obok zamku Rivangoth. To właśnie on zgłosił sprawcę, podejrzewając go również o zamach...
    - JEST NIEWINNY!
    Młoda, zapłakana wadera wybiegła na przód, uciekając strażnikom, którzy nerwowo wymachiwali mieczami, próbując złapać samicę. Ta jednak zapłakana padła przed panem, próbując zbliżyć się do bliskiej jej osoby. Jeden ze strażników jednak zagroził jej włócznią, a ta, przerażona, wycofała się nieco. Tytan warknął gniewnie na tego, który śmiał zagrozić panience i spojrzał na nią przychylnym okiem, pozwalając mówić.
   - W dniu... on... jego żona go w to wrobiła! To jego żona produkowała te naboje! Ma kochanka! W WATASZE ZACHODU! W WOJSKU! - zawyła tonem tak piskliwym, że niemalże nie dało się jej słuchać. - POTWIERDZI TO MÓJ BRAT! WIDZIAŁ, ŻE PRACOWAŁA NAD TYM! CHCIAŁA PODŁOŻYĆ POD BUDYNKI TE ŁADUNKI I WROBIĆ W TO MĘŻA! Chciała... chciała...
   - Już, spokojnie. - rzekł władca, schodząc ostrożnie z tronu i spoglądając na drżącą obrończynię. - Moi doradcy zajmą się przesłuchaniem was w osobnym pomieszczeniu. Podaj im tylko nazwiska wszystkich świadków, którzy mogliby wiedzieć coś więcej na temat tej sprawy i...
   - Ale nawet żona... nawet ona nie chciała cię panie wysadzić! Nie było jej w ogrodzie! To nieporozumienie! Ta cała rozprawa... to nieporozumienie!
    - Więc w takim wypadku nieporozumienie zostanie rozwiązane, młoda damo. Dziękuję ci za pomoc. Strażnik zaprowadzi was do odpowiedniego pomieszczenia, a mój doradca od spraw sądowych, Harold, zajmie się wami. Jeżeli zostaną wyciągnięte jakieś wnioski, przyjrzymy się waszej sprawie. Muszę jednak w między czasie przynajmniej pozostałej dwójki wysłuchać, nim padnie ostateczny wyrok. No, ale jeszcze raz dziękuję.
    A mówiąc to, wskazał kolejnemu na waderę oraz jej (tak podejrzewał) ukochanego, a ci zostali zabrani do sąsiedniej sali. Władca mógł na chwilę odetchnąć, spoglądając na swojego brata z dumą, wiedząc, że podjął kolejną dobrą decyzję - oddał ową sprawę w łapska kogoś innego, aby dokładniej przyjrzał się owej sprawie. A sam postanowił zarządzić przerwę, aby móc nieco odetchnąć. Dwójka pozostałych trafiła więc do śmierdzącej, mokrej "poczekalni".
    - A więc widzisz, tak to u nas bywa. - zaczął król, ocierając ubrudzony pysk za pomocą serwetki. Wytrawne wino miało to do siebie, że potrafiło nieźle brudzić białą sierść, a mimo to Tytan nie potrafił się oprzeć. - Trzeba będzie znaleźć więcej świadków. Ty przebywałeś w ogrodzie więc na pewno musiałeś coś widzieć, przyjacielu. Jeżeli chcesz, możemy przejść na stronę i wtedy wszystko mi wyjaśnisz, od początku do końca. Dla dobra dworu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits