21 lutego 2021

Od Możana - Przygotowanie do randki

    Niby nie pomyślałby, że w jego zamku będzie takie poruszenie w związku z wizytą Mastrus Zalarar. Co gorsza: wadera przebywała nie w sprawie podpisania traktatu pokojowego, wypowiedzenia wojny, paktowania na temat ewentualnej współpracy w związku z rozwścieczoną Wywerną szalejącą na zachodzie. [psyt, zatrzymaj się człowieku! Chcesz wiedzieć coś apropo Wywerny? No to pomóż wojskowym się przygotować do walki! Stwórz opis bestii do bestiariusza i zdobądź punkty procentowe dla Mastrus oraz, dodatkowo, 100 punktów do rozdania! Najciekawszy pomysł trafi do zakładki z wrogami :D].
   Chodziło tutaj o RANDKĘ, w dodatku o charakterze mocno uroczystym. Jeżeli się ona nie powiedzie - być może basior zostanie raz na zawsze skreślony z listy potencjalnych sojuszników. Gdyby chociaż jego brat przejął ten obowiązek - jak wiadomo, przecież to on a nie Możan znał się na tego typu wystąpieniach. Biały świetnie zagadałby waderę, a ogrom charyzmy rozszedłby się nawet wśród jej strażników. Tak to cholera wie, jak mogłoby się to skończyć. Zapewne - katastrofą. Należało być przygotowanym na najgorsze, dlatego też od początku ów dnia chodził przygnębiony bardziej niż zazwyczaj, zastanawiając się nad wszystkimi, możliwymi opcjami.
   Do randki zamierzał się przygotować w formie zarówno wilczej jak i ludzkiej. Strój przygotować miał jego krawiec i plotki chodziły, że już od wczoraj wieczór pracował starannie nad uszyciem odpowiedniego surduta w stylu wiktoriańskim. Pobrał wymiary dwa dni przed rozpoczęciem oficjalnych przygotowań, kiedy tylko dowiedział się o tym, co szykuje reszta sług. Brat nie zamierzał pomóc Możanowi. Wolał patrzeć z daleka, jak oszpecony mężczyzna męczy się sam z przygotowaniami do całej imprezy, popijając wysokoprocentowe trunki ze swoimi przyjaciółmi w części ogrodowej, do której nie miał wstępu nikt. Oddał cały zamek do dyspozycji randkowiczom poza tą jedną częścią, bojąc się o ponowne rozsianie zniszczeń. Jeszcze nie pozbierał się psychicznie po wykończeniu jego ukochanej ławy kwiecistej... Mimowolnie, przypominając sobie blade lico króla na widok zniszczeń, zaczął się uśmiechać pod nosem, co zwróciło uwagę jego pomocnika. Nie śmiał się jednak odezwać, aby nie urazić panicza. W uśmiechu jego blizna wyglądała wyjątkowo paskudnie...
   Należało przysłonić połowę twarzy panicza, aby nie zniechęcać Mastrus na samym początku znajomości. Nie musiał o tym nawet wspominać, bowiem Darius dobrze o tym pamiętał. Maskę chciał jednak załatwić na samym końcu, myśląc wpierw o surducie. Skierował się w stronę pracowni krawca. Odczekał dwadzieścia sekund i zapukał do drzwi, oczekując na donośny głos swojego poddanego. Po otrzymaniu jawnego pozwolenia na wejście, przekroczył wreszcie próg. W jego oczy rzuciły się trzy stroje w trzech, różnorakich kolorystykach. Najbardziej spodobał mu się krwistoczerwony surdut ze srebrnymi zdobieniami oraz szmaragdową broszką przypiętą do kaftanika. Spodnie wyglądały jednakowo, więc nie musiał się nawet dłużej zastanawiać. Chciał jednak wysłuchać tego, co ma do powiedzenia sam mistrz mody.
   - Wpierw prezentuję panu szmaragdowy frak, uszyty z łusek wyverny zielonej. Twardy, wytrzymały na ewentualne pociski, bo, jak wiadomo panie, niczego nie można być dzisiaj pewien. Kolorystyka może kojarzyć się z herbem watahy zachodu i mile ucieszy oko pani Mastrus. Nie jestem jednak pewny, czy będzie to do pana pasować... Dodatkowo wysadzany jest drogocennymi kamieniami.
    Możan delikatnie pochwycił kawałek materiału i skrzywił się. Dawał całkiem niezłe wrażenie, jednakże nie był do końca pewien, czy ubranie będzie dobrze leżało na jego sylwetce. Pozwolił więc przysłuchać się, co ma do powiedzenia na temat dwóch pozostałych.
   - Kolejny, w kolorystyce czarnej, utworzony z jedwabiu.  Neutralny, pasujący do każdej sylwetki, niewyróżniający się na tle pozostałych, więc wrażenia na panience Mastrus raczej nie zrobi. Jest jednak bardzo wygodny, przewiewny. Nie powinien krępować ruchów w porównaniu do dwóch pozostałych. Bardzo wygodny, a zabrudzeń nie będzie widać. Ewentualnych ataków jednak nie zatrzyma. Dodatkowo wysadzany jest srebrnymi nićmi, które tworzą bardzo miłe dla oka wzory. Czy coś jeszcze... nici mogą się pruć, ale jak posiada pan igiełkę, nie powinno być problemu.
   - A co mi powiesz na temat tego czerwonego?
   - Nieudany projekt, cóż rzecz. - westchnął zdezorientowany. - wątpię, aby spodobał się panience Mastrus. Może być trochę... drapiący. Kolorystyka zrobiona była z myślą o naszym dziedzictwie. Nie jestem jednak zadowolony z wykończenia, coś mi w nim nie pasuje... Ja mogę co najwyżej doradzić, ale ostateczna decyzja odnośnie stroju panie, jest tylko twoja.
   Pewny na początku odczuł nagle zdezorientowanie. Okrążał surduty i oglądał je z każdej strony, co rusz podnosząc materiał i pocierając go o swoją dłoń, oceniając jakość wykonania. Nie namyślał się jednak specjalnie długo. Wskazał wybrany strój i zaklaskał, prosząc o ewentualne poprawki już na jego ciele.
    Odpuścił sobie chodzenie w uroczystym wdzianku po komnatach królewskich. A jaki strój wybrał, wiedziała już tylko Mastrus. [...]

   Maska została odpowiednio dobrana do jego kształtu twarzy i urody. Nie posiadała żadnych zdobień. Biała, z wycięciem na drugie oko. Do tego należało zmienić fryzurę, bo nie musiała już ukrywać szpetnych blizn. Fryzjer postanowił nieco przyciąć zniszczone końcówki i zawiązać kucyk z dłuższych kudłów fuhrera, dopasowując do kształtu twarzy. Poszło to raczej sprawnie, gdyż już wcześniej Darius dbał o swoje włosy. Sierść została wyczyszczona jeszcze wcześniej, a przyjemne, męskie perfumy uderzały w nozdrza niejednego zachwyconego postawą Możana. Póki mógł - starał się uczestniczyć w przygotowaniach pozostałych członków ekipy, przynajmniej stojąc i obserwując z boku, jak to wygląda. Wolał zwracać osobiście uwagę na każdy, nawet najdrobniejszy i nieprzyjemny szczegół, niż pozwolić jakiemuś facetowi projektować jego kolację. Chociaż starał się słuchać rad krążących wokół niego doradców, to ostatecznie on sam podejmował decyzję, będąc pewny swego.
   - Jak myślisz... - zapytał się w oddali jeden z rycerzy, obserwując z ukrycia swojego pana. - To może wypalić?
   - Pożyjemy, zobaczymy. - rzekła służąca, polerując starannie herb watahy zachodu. Po raz pierwszy odkąd pamiętała oba sygnety wisieć będą obok siebie, zdobiąc salę balową. Dla wielu szlachciców wydawało się to cholernie niedorzeczne i głośno wyrażali sprzeciw wobec tej całej "maszkaradzie". Niektóre jednak rody nie były w stanie rzec nic złego na temat samego spotkania, ba, osoby będące za rozejmem nie mogły się doczekać dzisiejszego wieczoru.
   - Jedno jest pewne - kontynuowała. - takiego wydarzenia nie było od setek lat, aby się następca chciał żenić z alphą przeciwnej watahy. Kto wie, jeżeli im się powiedzie, może nastaną jakieś prawdziwe zmiany na Delcie?
    Napotykając na wzrok swojego pana służka zlękła się i przestała prawić do rycerza, który sztywno stanął na baczność przed wyżej położonym i jego doradcą, nerwowo machającym rękoma. Maska przysłaniająca połowę jego lica sprawiała, że po raz pierwszy od nieszczęsnego wypadku Możan poczuł się naprawdę piękny. 

Ma-ma-mastrus! Jak zobaczysz Darka opisz jego strój oraz własne, wewnętrzne wrażenia. Pozwól jednak wpierw innym dokończyć przygotowania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits