27 lutego 2021

Od Możana C.D Alary

   Pragnął spokoju. Jedyne, czego pragnął w tej chwili to spokoju. Odwrócił się w stronę Alary, unosząc brew i nie pokazując na twarzy żadnej emocji. Warczyńscy? Po cholerę mieli oni... Co ich interesowała osobowość pochodząca z watahy karmazynowej nocy, tak wysoko położona? Domyślili się, cholera jasna, że wraz z Alarą przebywają tutaj. Skoro jednak już wydało się, nie należało zignorować całego tego zajścia. Tym bardziej, że strona ta czekała tylko na jakikolwiek sygnał od Możana, aby wypatrzeć okazję nie do odrzucenia. I być może dlatego też zainteresowali się młodzieńcem. Cholera wie.
   - Możesz ich wpuścić. I tak już... zakończyłem sesję.
   A nawet jej dobrze nie rozpoczął. Poprosił jedynie Alarę, aby pozwoliła mu się przygotować pod pretekstem złego wyglądu. Po dodaniu mu kilku minut na spokojnie zająć się mógł zabraniem sprzętu i schowaniem go pod łóżko, aby nie wzbudzać zbędnych podejrzeń. Hrabina nie będzie przejmować się jego nieładem pod posłaniem.
   Kiedy przyszła, zareagowała dokładnie tak, jak się spodziewał. Uśmiechem i dostojną, wyprostowaną postawą. Alara w tym momencie nie chciała zostawić swojego przełożonego, więc postanowiła stanąć obok niego, przyjmując pozę typowego ochroniarza, od czasu do czasu poruszając nieznacznie głową. Bogowie, co też pragną zaoferować...
   - Przychodzę tutaj z ofertą. O ile dobrze wiem, jest pan organizatorem turnieju, prawda?
   - Nie jestem organizatorem, a sponsorem, a to duża różnica, moja droga. - rzekł, sięgając po kieliszki i podając jeden z nich pani z rodziny szlacheckiej. Nie mógł spuścić wzroku z jej bogato zdobionego rogu, tak bardzo typowego dla złotej rodziny. Panienka nie miała serca odmówić dobrego trunku, nadstawiając szklane naczynie, które po chwili napełnione zostało czerwonym napojem.
   - Wystawia pan może swojego kandydata?
   A mówiąc to, spojrzała na Alarę zaciekawionym wzrokiem. Możan zamilkł na chwilę, zastanawiając się. Szybko doszedł jednak do wniosku, że wystawienie własnego gwardzisty nie należało do rozsądnych planów.
   - Nie zamierzam narażać własnej osoby ani mojej Gwardzistki. Ród Hajre jest zbyt zajęty, ażeby...
   - Rozumiem. - informacja ta nie sprawiła zawodu panny spod żółtego herba. Wręcz wydawała się bardziej usatysfakcjonowana, niż przed informacją. Skinęła głową, spoglądając na żelazną gwardzistkę z szerokim uśmiechem. Nie został on jednak odwzajemniony. - Ale słyszał pan może o naszym reprezentancie? Papa... znaczy, głowa rodu byłaby zaszczycona, gdyby król zechciał udzielić błogosławieństwa przyszłemu zwycięscy. Jak wiadomo, przychylne słowo od przyszłego króla będzie dla nas zaszczytem!
   I teraz Dariusa naszło potencjalne pytanie: a gdzie w tym wszystkim miał tkwić haczyk? Nie powinno chodzić bowiem tylko o zwykłe, nieszkodliwe życzenie powodzenia. Zastanawiając się tak nad tym myślał o rodzinie mocno skłóconej z Warkańczyńskimi. Zapewne krążyli gdzieś blisko, licząc na to, że i ich kandydat miałby chęć na przychylne słowo?
   - Zresztą, ach... - panienka odłożyła na bok pusty kieliszek. - A jak tam miewa się starszy z rodzeństwa, nasz cudowny władca? Czy przyjedzie on na rozpoczęcie turnieju i zechce porozmawiać z głową rodziny?
   W mgnieniu oka twarz Możana stała się pochmurna, niczym zwiastun nadciągającej burzy. Wyraz ten zmartwił panienkę, która od razu pomyślała o najgorszym możliwym scenariuszu. Uśmiech więc i z jej twarzy zniknął. Już miała zadać pytanie odnośnie Tytana, kiedy to uprzedził ją młodszy z braci.
   - Obawiam się, że niestety nie będzie on obecny wśród nas podczas rozpoczęcia. Dlatego też przysłał mnie, aby zająć się najważniejszymi sprawami. Mam być jego oczyma podczas całego święta, więc w razie pytań panienka będzie musiała zgłaszać się do mnie. A błogosławieństwa udzielę, jeżeli jutro przed dwunastą w nocy pojawi się wasz reprezentant. A póki co panienka wybaczy, ale pragnę iść i dopilnować przygotowań. Proszę przekazać pozdrowienia ojcu i powiedzieć, że jeżeli chciałby porozmawiać z bratem, to musi udać się do pałacu.
   - Z tego co wiem mają się spotkać za kilka dni. Ach, to naprawdę szkoda, że król nie uraczy nas swoją obecnością, jednak w pełni rozumiem nawał obowiązków. No nic, w takim razie odezwiemy się później i dziękujemy za miłe przyjęcie.
    Goście opuścili namiot, nie wykazując już najmniejszego zainteresowania Możanem. A więc jak zwykle nie chodziło o niego, a o brata. Trudno było ukryć mu zawód z tym związany, ale cóż poradzić... Narastająca w nim wściekłość tylko stworzyła dodatkową motywację. Ruchem głowy zachęcił Alarę do wyjścia z nim.
   - Jaki stosunek do Hajre ma rodzina Warkańczyńskich? - zapytał. Po raz pierwszy od niezbyt długiej znajomości między parką, wykazał prawdziwe zainteresowanie w stosunku do niej. Zgodnie z wewnętrznym przekonaniem, młoda gwardzistka odpowiedziała. 

Alara?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits