- Jedzenia i rozmowy na trakcie nie odmawiam - wesoło pokiwał głową Hastat, zsuwając obie książki z kolan i ostrożnie chowając je do tobołka. - I przypominam ci, co już wcześniej mówiłem, chłopcze. Mów mi po imieniu. Naprawdę nie lubię, jak się mnie tytułuje wyżej, niż jestem. - Jego twarz nabrała nieco surowości, jednak zaraz znowu się rozpogodziła. Z wdzięcznością przyjął miskę zupy. Zawsze to dobra odskocznia od suszonego mięsa, z którego składały się jego racje żywnościowe. - A wracając do tematu, bardziej mnie dziwi, że w tak młodym wieku wyruszyłeś. Chyba że jesteś jednym z tych, których starzenie zatrzymało się w dzieciństwie, tedy współczuję. - Chłopak pokręcił przecząco głową, a basior tylko mu skinął. Tak myślał. Mało kto pozostaje uwięziony w ciele dziecka. A nawet jeśli, wciąż są zaklęcia i eliksiry, którymi można przesunąć nieco swój wiek. A kilka lat u nastolatka robi dużą różnicę. Sam kiedyś zastanawiał się, czy nie podbić sobie dorosłości. Z drugiej strony z młodą twarzą łatwiej było wyglądać niewinnie i bezradnie, gdy było to konieczne. - Wielu chłopów opuszcza co prawda swoje miejsca zamieszkania i szuka szczęścia w miastach. Szczególnie tych synów, którzy szans na odziedziczenie mienia nie mają. A odkąd chłopstwo nie jest własnością szlachty, jest to dla wielu naprawdę kusząca perspektywa. Ale i tedy młodych wysyła się raczej z karawaną czy wręcz z mistrzem, u którego termin odbywać będą.
- Odbijam więc piłeczkę, też podróżujesz sam, a historyk raczej nie jest osobą, która obroni się samotnie w lesie - zauważył młodzik, grzejąc ręce o własną miskę z zupą.
- Oceniłem ryzyko. - Hastat skinął poważnie głową i spojrzał w stronę puszczy. - Las Szkarłatnych jest stosunkowo bezpieczny, a niestety ostatni statek, którym mogłem się zabrać jeszcze przed świętem Demonów Pomniejszych z Flegrowi do Przystani odpłynął mi sprzed nosa. - Wzruszył ramionami. - Ale możesz mi wierzyć, chłopcze, nie dożyłbym tak sędziwego wieku, gdybym nie umiał o siebie zadbać. Szczególnie będąc historykiem.
- Odbijam więc piłeczkę, też podróżujesz sam, a historyk raczej nie jest osobą, która obroni się samotnie w lesie - zauważył młodzik, grzejąc ręce o własną miskę z zupą.
- Oceniłem ryzyko. - Hastat skinął poważnie głową i spojrzał w stronę puszczy. - Las Szkarłatnych jest stosunkowo bezpieczny, a niestety ostatni statek, którym mogłem się zabrać jeszcze przed świętem Demonów Pomniejszych z Flegrowi do Przystani odpłynął mi sprzed nosa. - Wzruszył ramionami. - Ale możesz mi wierzyć, chłopcze, nie dożyłbym tak sędziwego wieku, gdybym nie umiał o siebie zadbać. Szczególnie będąc historykiem.
Mężczyzna spojrzał w miskę i zaciągnął się jej aromatem. Nic wykwintnego, trochę suszonych ziół i mięsa, tylko by zapchać brzuch. Lubił te dni, w których tak nie wiele potrafiło sprawić mu przyjemność. Jeszcze trochę powinien wytrzymać. A potem może starczy jakaś bójka w karczmie? Upił łyk. Potem będzie święto. Oficjalne rytuały na cześć demonów zwykle zupełnie niwelowały problem. Ktoś taki jak on był ceniony jako oprawca, a Hastat był pewien, że jeśli nawet nikt takowego nie będzie szukał, to on sam sprawi, że jednak będzie musiał.
- Ja też nie jestem żadnym celem dla bandytów - dokończył wcześniejszą myśl już ciszej. - Mnie można zabić i odrzeć z ubrania. Ale prawdziwym celem może już być wóz. Nawet jeśli zawiera materiały niskiej klasy. Rozumiem chłopcze, że ciebie również nie stać było na zwłokę i dołączenie się do większej karawany?
Bastian? Jak bardzo chcesz sprowokować konfrontację chłopa ze szlachcicem? Bo jeśli chcesz, to możemy skręcić xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!