- Jak to, jaka randka?
Spytałam wilka, który wleciał do mojego domu jakby co najmniej
potrzebował pomocy z masowym zatruciem. Z tą różnicą, że mówił coś o
jakiejś randce, która nie powinna mnie obchodzić.
- Potrzebuję kogoś do pomocy. Znaczy nie ja, ale mnie wysłano. Podobno
była u ciebie pewna wadera, na imię jej Mastrus. Właśnie dlatego
przychodzę do ciebie.
- A jak jej tu nie było? Poza tym, co ma do tego to, czy była u mnie, czy nie?
Nie powiem, dziwiło mnie podejście tego kogoś. A może i denerwowało –
czego on oczekuje? Jeszcze, żeby główny zainteresowany osobiście
zapytał, a nie podsyła innych. Ale nie, po co, skoro można szpiegować i
robić podchody.
- Ja wiem, że była. No proszę, potrzebujemy cię! Ty wiesz co lubi, co na nią dobrze działa…
- Bez przesady, była tylko chwilę.
A może się zgodzić? Czytanie ostatnio mi nie idzie, a pacjentów nie za
dużo… Może rzeczywiście warto. Z drugiej strony nie przywykłam do
zajmowania się pacjentami poza pracą. Po chwili namysłu jednak…
- Niech będzie.
- Super, to przyjdź pod zamek jutro rano. Muszę lecieć dalej, na razie!
- Czekaj… Co?!
Na zamek? Jaki znowu zamek?! Znam tylko jeden, a jest on aż w Rivangoth,
co za tym idzie, dość daleko. Konia nie mam, cudownej mocy przenoszenia
się też nie. A żeby zdążyć na rano, musiałabym wyjść już teraz i mieć
nadzieję na to, że jeszcze ktoś da mi się
przespać, choćby na sianie. Do tego liczyć, że się nie rozpada i
zgaduję, że zabrać jakieś ubrania do tego celu. Tylko jakie, bardziej
oficjalne, fartuch? Może jeden fartuch, dwa bardziej oficjalne stroje,
jeden wyjątkowy (w razie, gdyby trzeba było się pokazać
randkującym poza medycznymi problemami) i kilka takich codziennych
zestawów. Nie planowałam być tam dłużej niż tydzień, więc na tyle się
spakowałam. Wzięłam trochę pieniędzy, by się utrzymać bezproblemowo
przez ten czas, jeszcze przygotowałam sobie trochę
jedzenia i miecz, w razie czego. Dopiero przed zachodem słońca wyszłam.
Późna noc, już jestem niby pod Rivangoth, ale co
mnie zastało? Zamknięta brama. Pięknie. Podeszłam do niej i zajrzałam za
kimś, może ktoś by mnie wpuścił. Gdzie tam, wszyscy spali. Jakby ktoś
miał atakować i miałby narzędzie do zniszczenia
muru, byłoby po zamku. Chyba, że wszyscy bronią części królewskiej.
- E! Ty!
Jeszcze zanim się dobrze odwróciłam, usłyszałam wołanie. Uznawszy, że to nie do mnie, zignorowałam to.
- Lisica! Stój!
A ja nic.
- No do cholery jasnej!
Słychać było też świst i wbicie się czegoś w żwir. A to była strzała.
Podniosłam ją, odwróciłam się i rzuciłam nią w kierunku bramy.
- Nie powaliło ci się coś?!
- Czego chcesz? Zanim cię ustrzelę jak jelenia!
- Na pewno nie ciebie! Ja do pewnego jegomościa, który kazał mi tu przyjść.
- Kogo?
- Nie wiem, przyjdę, gdy otworzycie. Coś o randce mówili.
Zdziwiony spojrzał na mnie, a ja znowu się odwróciłam. Kilka kroków później zawołał mnie znowu.
- No dobra, chodź!
O, jaki litościwy… Ale poszłam, bo nie uśmiechało mi się szukać miejsca
do spania na zewnątrz po przyzwyczajeniu się do mięciutkiego łóżka.
Pewnie i tak nie będzie tak fajnie, ale trudno.
- Miejsce do spania, tak? Tu prosto, druga alejka w prawo i po lewej
stronie będzie karczma. Ale bez numerów, jasne? Bo cię znajdę i
osobiście rozszarpię…
- Koszmarów mam dość na co dzień, podziękuję za kolejne.
- A właśnie, skąd jesteś?
- Spod Flegrowii.
Na to przytaknął i dał mi odejść. Poszłam we wskazanym kierunku, a na
miejscu poprosiłam o pokój. Dostałam, czego się spodziewałam – zwyczajne
łóżko, które służy raczej do innych czynności, niż spanie. Niepewna co
do czystości łóżka położyłam się jednak na
podłodze, bo kto wie, czy pościel jest tu zmieniana należycie często.
Może rzeczywiście lepsze byłoby siano?
Następny dzień zaczęłam od szybkiego śniadania w
tej karczmie i było nawet dobre. Ale gdzie ja znajdę tego posłańca albo
jego kolegę? Zaczęłam chodzić wokoło, później coraz dalej i dalej aż nie
okrążyłam zamku.
- O, to ty! Chodź!
- Ale… EJ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!