22 lutego 2021

Od Aoki - Randka

- Jak to, jaka randka?
Spytałam wilka, który wleciał do mojego domu jakby co najmniej potrzebował pomocy z masowym zatruciem. Z tą różnicą, że mówił coś o jakiejś randce, która nie powinna mnie obchodzić.
- Potrzebuję kogoś do pomocy. Znaczy nie ja, ale mnie wysłano. Podobno była u ciebie pewna wadera, na imię jej Mastrus. Właśnie dlatego przychodzę do ciebie.
- A jak jej tu nie było? Poza tym, co ma do tego to, czy była u mnie, czy nie?
Nie powiem, dziwiło mnie podejście tego kogoś. A może i denerwowało – czego on oczekuje? Jeszcze, żeby główny zainteresowany osobiście zapytał, a nie podsyła innych. Ale nie, po co, skoro można szpiegować i robić podchody.
- Ja wiem, że była. No proszę, potrzebujemy cię! Ty wiesz co lubi, co na nią dobrze działa…
- Bez przesady, była tylko chwilę.
A może się zgodzić? Czytanie ostatnio mi nie idzie, a pacjentów nie za dużo… Może rzeczywiście warto. Z drugiej strony nie przywykłam do zajmowania się pacjentami poza pracą. Po chwili namysłu jednak…
- Niech będzie.
- Super, to przyjdź pod zamek jutro rano. Muszę lecieć dalej, na razie!
- Czekaj… Co?!
Na zamek? Jaki znowu zamek?! Znam tylko jeden, a jest on aż w Rivangoth, co za tym idzie, dość daleko. Konia nie mam, cudownej mocy przenoszenia się też nie. A żeby zdążyć na rano, musiałabym wyjść już teraz i mieć nadzieję na to, że jeszcze ktoś da mi się przespać, choćby na sianie. Do tego liczyć, że się nie rozpada i zgaduję, że zabrać jakieś ubrania do tego celu. Tylko jakie, bardziej oficjalne, fartuch? Może jeden fartuch, dwa bardziej oficjalne stroje, jeden wyjątkowy (w razie, gdyby trzeba było się pokazać randkującym poza medycznymi problemami) i kilka takich codziennych zestawów. Nie planowałam być tam dłużej niż tydzień, więc na tyle się spakowałam. Wzięłam trochę pieniędzy, by się utrzymać bezproblemowo przez ten czas, jeszcze przygotowałam sobie trochę jedzenia i miecz, w razie czego. Dopiero przed zachodem słońca wyszłam.

Późna noc, już jestem niby pod Rivangoth, ale co mnie zastało? Zamknięta brama. Pięknie. Podeszłam do niej i zajrzałam za kimś, może ktoś by mnie wpuścił. Gdzie tam, wszyscy spali. Jakby ktoś miał atakować i miałby narzędzie do zniszczenia muru, byłoby po zamku. Chyba, że wszyscy bronią części królewskiej.
- E! Ty!
Jeszcze zanim się dobrze odwróciłam, usłyszałam wołanie. Uznawszy, że to nie do mnie, zignorowałam to.
- Lisica! Stój!
A ja nic.
- No do cholery jasnej!
Słychać było też świst i wbicie się czegoś w żwir. A to była strzała. Podniosłam ją, odwróciłam się i rzuciłam nią w kierunku bramy.
- Nie powaliło ci się coś?!
- Czego chcesz? Zanim cię ustrzelę jak jelenia!
- Na pewno nie ciebie! Ja do pewnego jegomościa, który kazał mi tu przyjść.
- Kogo?
- Nie wiem, przyjdę, gdy otworzycie. Coś o randce mówili.
Zdziwiony spojrzał na mnie, a ja znowu się odwróciłam. Kilka kroków później zawołał mnie znowu.
- No dobra, chodź!
O, jaki litościwy… Ale poszłam, bo nie uśmiechało mi się szukać miejsca do spania na zewnątrz po przyzwyczajeniu się do mięciutkiego łóżka. Pewnie i tak nie będzie tak fajnie, ale trudno.
- Miejsce do spania, tak? Tu prosto, druga alejka w prawo i po lewej stronie będzie karczma. Ale bez numerów, jasne? Bo cię znajdę i osobiście rozszarpię…
- Koszmarów mam dość na co dzień, podziękuję za kolejne.
- A właśnie, skąd jesteś?

- Spod Flegrowii.
Na to przytaknął i dał mi odejść. Poszłam we wskazanym kierunku, a na miejscu poprosiłam o pokój. Dostałam, czego się spodziewałam – zwyczajne łóżko, które służy raczej do innych czynności, niż spanie. Niepewna co do czystości łóżka położyłam się jednak na podłodze, bo kto wie, czy pościel jest tu zmieniana należycie często. Może rzeczywiście lepsze byłoby siano?

Następny dzień zaczęłam od szybkiego śniadania w tej karczmie i było nawet dobre. Ale gdzie ja znajdę tego posłańca albo jego kolegę? Zaczęłam chodzić wokoło, później coraz dalej i dalej aż nie okrążyłam zamku.
- O, to ty! Chodź!
- Ale… EJ!

Kilka godzin mnie przekonywali do roli kelnerki. Niech im będzie, ale czuję, że nie wiedzą, co robią. Miałam na szybko nauczyć się co ma być podane, jakie wino do czego najlepiej pasuje i co robić, co podawać z której strony i jak przygotować stół do nakrycia. Na szczęście do samego wydarzenia było jeszcze trochę czasu, to może co nieco będę pamiętać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits