07 lutego 2021

Od Azgula


   Drzwi otwierają się z impetem. Dowódca nawet nie musiał podnosić wzroku… By wiedzieć kto… A raczej co właśnie weszło do jego pokoju, jego zapach przyprawiał o niepokój… Szczególnie parujące opary z jego pyska o siarczysto-metalicznym zapachu. Azgul nastawił swoje uszy wysoko oraz otworzył szeroko pysk. Wydając przy tym lekkie bulgotanie w jego gardle.
   — Wzy… wzywałeś mnie — zaczął mówić z trudem Azgul.
   — Tak — odpowiedział zdecydowanie dowódca straży.
   — O… Co — krztusząc się dopowiedział Azgul — chodzi?
   — Niedaleko jeziora długiego. Nasi zwiadowcy zauważyli ślady wilka. Oraz ludzkie odciski. Nikt od nas w tamtych rejonach nie przemieniał się w człowieka — zaczął mówić zniesmaczony dowódca.
   — Mam się tam udać… I wytropić go? — odpowiedział Azgul.
   — Tak. Weź sobie do tego 2 nowych – powiedział dowódca straży.
   — A co mam zrobić. Jeżeli znajdę to… coś – powiedział oblizując się Azgul.
   — Jeżeli to ktoś od nas… To zapisz mi jego godność. A jeżeli to… — zaczął mówić wścieklejszym tonem — ...ktoś od Karmazynowych to przynieś mi go tutaj… żywego — dokończył dowódca.
  — Dobrze… Dobrze — powiedział Azgul.
  — To ja już ruszę — dokończył.
   Azgul obróci się energicznie i ruszył do garnizonu. Idąc przez główny korytarz, jak zawsze słyszał szepty na swój temat. „Szpetny, śmierdzący, odpychający”. Dochodząc do głównych drzwi, można było usłyszeć odgłosy śmiechu. Szarpaniny. Gdy Azgul otworzył drzwi i zrobił pierwszy krok, nastała grobowa cisza. Wchodząc do środka, czuł i słyszał postruty postaci przed sobą… było ich na oko siedmiu, czterech z nich z pewnością patrzyło wprost na Azgula. Wiedział o tym dobrze, bo wyczuwał mocniejszy oddech skierowany w jego stronę. Stojąc tak przed nimi, uniósł już pewnie głowę do góry i rzekł:
  — Na co się gapicie… lepszych zajęć nie macie? — powiedział Azgul.
  Jego ślina skapywała na podłogę… a powstałe krople wręcz wyżerały deski… Wilki niechętnie spoglądały na niego głównie ze strachu i obrzydzenia, Azgul ruszył do przodu i zaczął węszyć, by wyczuć towarzyszy którzy mają mu pomóc w polowaniu. Podchodząc do każdego, wąchał go, dzięki czemu rozpoznawał, kim dana osoba jest. Gdy podszedł do już prawie ostatniej osoby, czuł od niej niepokój.
  — Chyba… się mnie nie boisz? — Delikatnie uśmiechnął się Azgul szczerząc kły.
  — NIE… — odpowiedziała młoda łowczyni.
  Azgul parsknął tylko i ruszył w kierunku człowieka siedzącego na podłodze. Młody chłopak siedział z nożem i wycinał wilka z drewna. Miał totalnie gdzieś to, że właśnie przed nim stoi Wilk… który zaraz będzie nim dowodził na polowaniu.
  — A ty miernoto długo masz zamiar być w tym wątłym ciele? — powiedział znerwicowany Azgul.
   Młody Maxus podniósł głowę do góry i uśmiechnął się tylko do Azgula pokazując mu faka. Młoda dziewczyna, widząc to, zaczęła się stresować jeszcze bardziej… Wiedziała o tym, że Nazgul może i jest ślepy… ale również czasem bardzo dobrze wyobraża sobie minimalne zarysy kształtów rzeczy. Widząc co jej starszy brat pokazał w jego stronę, wstrzymała oddech… i pokazała gestami ręki Maxusowi by natychmiast się uspokoił.
   — Oh… przepraszam nie zauważyłem cię Azgulu — odpowiedział sarkastycznie Maxus.
   — No tak… Mnie ciężko dostrzec… — powiedział zdenerwowany Azgul, po czym rzekł.
   — Helio, i Maxusie macie czas dopóki słońce nie schowa się za drzewami na spakowanie rzeczy na cztery dni. Więcej szczegółów opowiem wam przed wyjściem… Macie się nie spóźnić. — Obrócił się i wyszedł, a drzwi za nim delikatnie się zamknęły.
   — Jezus… jak on mnie obrzydza… — powiedziała zniesmaczona Helia.
  — Zbyt bardzo się nim stresujesz Helio… jak ktoś, kto nic nie widzi. Jest w stanie być realnym zagrożeniem dla zdrowego wilka takiego jak my? — odpowiedział zdecydowanie Maxus.
  — Ech... Może masz racje — powiedziała Helia.
  — Lepiej zamknijcie mordy… bo was jeszcze usłyszy i rozszarpie. Nawet nie wiecie, jaki jest on groźny — wtrącił się Ubbe.
  Maxus i Helia zaczęli pakować się w ciszy. Helia była młodą dziewczyną. Miała około 16 lat, Maxus natomiast był starszy, miał około 19 lat. Byli rodzeństwem. Maxus potrafił transformować się z wilka w człowieka, dzięki ojcu. Helia ma z tym ciągłe problemy, więc czuje się gorsza i słabsza od brata. Po spakowaniu, ruszyli przed główną bramę gdzie czekał na nich już Azgul.
  — Jesteśmy — powiedzieli Maxus i Helia.
  — MHM… — odwarknął Azgul.
Azgul odwrócił się od nich i ruszył przed siebie w stronę Długiego jeziora. W międzyczasie opowiadał im o tym, co będą musieli robić. Oraz jak ma wszystko wyglądać. Maxus zbytnio go nie słuchał. A helia ciągle zadawała pytania, które coraz bardziej drażniły Azgula. Wędrowali tak przez cały dzień w dość szybkim tempie. W pewnym momencie Azgul usłyszał dźwięki fal rozbijających się o brzeg jeziora.
  — Jesteśmy… — powiedział Azgul.
  — Co? Skąd wiesz? Przecież nie widać nawet jeziora — powiedziała zdziwiona Helia.
  — Wzrok nie powinien być twoim jedynym wyznacznikiem rozeznania w terenie… od jakichś 4 min marszu słyszałem i czułem wodę… — Odpowiedział Azgul.
  Maxus podniósł głowę zdziwiony tym, co powiedział Azgul, po czym zaczął się wsłuchiwać w otoczenie
  — Azgul ma racje słychać minimalnie szum wody — powiedział zdziwiony Maxus.
  — To… co teraz? — zapytała Helia.
   Teraz odpoczniemy chwilę… Zakopiemy nasze rzeczy, by nas nie obciążały. Rozdzielimy się, wy będziecie szli wzdłuż linii wody, a ja głębiej w lesie. Gdy zauważycie coś dziwnego. Zawyjcie, a przybiegnę – odpowiedział Azgul. I tak też zrobili. Zaczęli kopać małe dołki, do których schowali niepotrzebne rzeczy. Chwile odpoczęli, po czym każdy ruszył w wyznaczonym kierunku.
  Maxus szedł sobie po prostu przed siebie, nie zważając na otaczające go dookoła rzeczy. Wiedział, że i tak nic nie znajdą, Helia w tym czasie skupiła swój węch i wzrok na ziemi, szukając śladów obcego wilka. Azgul w tym czasie zaczął biec przed siebie. I gdy znalazł dość dobre miejsce na pułapkę… zaczął zmieniać swój zapach… jego toksyny znajdujące się w potówkach zaczęły uwalniać woń rozkładającego się mięsa. O wytworzeniu dość intensywnego zapachu zaczął się tarzać w trawie i liściach. Po czym odskakując od tego miejsca, zmienił swój zapach na trawę i runo leśne. Położył się w wykopanym małym rowie. Leżąc tak, zaczął nasłuchiwać…
  Po pewnym czasie usłyszał lekkie stękanie… mlaskanie i ciągnięcie ciała po liściach… Rozpoznał, że jest to ghul… Gdy szykował się do skoku na niego i ataku nagle usłyszał, jak coś o postrzyże konia. Wyskoczyło z krzaków i biegło w stronę ghula. Azgul zdezorientowany całą sytuacją zrobił to co podpowiadał mu instynkt. Najpierw odskoczył w stronę krzaków… które delikatnie ponacinały jego skórę. Po czym od razu zaczął wydawać minimalne dźwięki w celu wyobrażenia sobie przeciwnika. To, co usłyszał i poczuł. Nie dało mu chwili zwątpienia… był to właśnie jego cel… Wielki dość chudy Wilk… Który właśnie miotał ciałem ghula. Azgul wyszedł z krzaka i stanął naprzeciw Swojej ofiary… Azgul Widząc, że jego przeciwnik jest znacząco większy, zrobił od niego trzy kroki w tył. Tak by pozostać jeszcze w ukryciu. Po czym wydał z siebie przerażający nie do opisania ryk…Maxus i Helia idąc sobie spokojnie i rozmawiając o niczym ważnym, nagle usłyszeli… coś, co nie dało im chwili do namysłu. Azgul znalazł to czego szukali. Od razu ruszyli w jego stronę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits