Sporych rozmiarów nieumarły ptasi potwór, którego trzewia płoną żywym ogniem. To w nich mieści się jego życiodajna energia. Jest praktycznie niewrażliwy na ból, na obrażenia, rozcięty jest w stanie poskładać się z powrotem, jednak ugaszenie płonącego w nim płomienia definitywnie zakończyłoby jego życie. Problem jest taki, że zwykle rezyduje z dala od wody oraz jest dość inteligentny, by unikać celów, skażonych tym żywiołem. Bowiem jakimś nadprzyrodzonym zmysłem wyczuwa nawet najdrobniejszą jego sygnaturę.
Mały kamyk z cichym pluskiem uderzył w perfekcyjnie gładką taflę jeziora, wzbudzając na niej rozchodzące się w sposób kolisty fale.
- Lokalizacja faktycznie wygląda nieźle - przyznała Alara, kiwając głową do kuzyna. - Poza tym, że nad nami jest kilkanaście metrów skały. - Spojrzała na zwieszające się ze stropu stalagmity.
- Nie znaleźliśmy lepszego jeziora, odpowiadającego twoim wytycznym, pani. - Zarion Hajre wzruszył lekko ramionami, a wadera skarciła go wzrokiem.
- Więc magowie skalni będą musieli przebudować nieco strukturę. - Zamyśliła się. - Jak długo to zajmie?
- Z miesiąc, jak dobrze pójdzie.
- Nie mamy tyle. - Gwardzistka skrzywiła się. - Za tydzień odbędzie się przegląd. Jeśli ptak będzie żywy do tego czasu lordowi Możanowi może stać się krzywda.
- Co zatem proponujesz? - Zarion uniósł brew. Mimo pozorów oficjalnego zachowania wciąż wychodziło z niego wychowanie poza rodem. Alara nie miała mu tego za złe. Był dobrym Gwardzistą Grobowym. Mimo wszystko źle się czuła, widząc niektóre jego postawy.
- Kruszenie. Niech zmienią strukturę skał powyżej na sypką i przekierują na boki jaskini. Tylko część, niech pozostawią wąskie półki skalne. Pod każdą ładunki wybuchowe. Magnetyczne.
- To i tak potrwa.
- Mają tydzień.
[...] Alara biegła przez płonący las. Była bez zbroi. Praktycznie bezbronna. W bezpośredniej walce przeciwnik był dla niej niemożliwy do pokonania. Mimo wszystko musiała się go pozbyć. Przeskoczyła przez płonące krzaki, wybiła na upadającym pniu i przeleciała tuż pod ognistą kulą. Jej futro raz po raz stawało w płomieniach i raz po raz zamieniała jego strukturę w metaliczną, by je ugasić. Jednak temperatura wokół była zbyt duża i powoli czuła, jak opuszcza ją energia. Całe jej wnętrzności zaczynały się gotować. Wypadła na polanę. Nie miała szans z tym w lesie. Choć na polanie nie miała tym bardziej.
Rozległ się ryk i olbrzymi, ptasi kształt opadł z nieba. Jego olbrzymie szpony zacisnęły się na ciele Alary, popełniając najgorszy błąd w tej walce. Wadera gwałtownie ściągnęła do siebie metal, ukryty w sypkiej nawierzchni polany, przybierając na wadze o kilka ton, jednocześnie pociągając w dół stwora i posyłając impuls magnetyczny.
Ziemia zatrzęsła się, Rakorn zaryczał i oboje runęli w osypujące się skały, ściągane przez kogoś w korytarze na boki, zmierzając prosto do podziemnego jeziora. Potwór zamachał gwałtownie skrzydłami, czepiając się ścian krateru i próbując opóźnić swój upadek. Alara na chwilę poluźniła uchwyt, metal zawirował w powietrzu, szorując po ścianach dziury i uderzając w desperacko chwytające się ich kończyny. Kilka kości poleciało na boki, jednak stwór nie zamierzał dać za wygraną. Jego dziób wpadł w jeden z wyżłobionych tuneli i zaklinował się tam, jednocześnie osłonił go tym, co zostało ze skrzydeł, blokując większość siły ataku płytami. Gwardzistka przemieniła się w człowieka, zamieniając trzymane w rękach kawałki metalu w haki i wspinając się dzięki nim na grzbiet bestii. Widząc, a właściwie czując, co wadera próbuje zrobić, stwór wypuścił z siebie salwę płomieni, jednak Alara była zbyt daleko, by teraz się poddać. Przeskoczyła nad płomieniami. Przed jej oczami powoli pojawiały się czarne plamy, obraz zaczynał mazać. Czuła, że traci równowagę.
Ostatni wysiłek. Dla Możana. Ten. Ostatni. Wysiłek. Rzuciła się do biegu, przemieniając w trakcie w wilka i przyciągając do siebie metal. Kilka odłamków przed nią ułożyło się w schody. Wskoczyła na nie i ściągnęła do siebie całą resztę, tworząc z siebie metalową kulę, która uderzyła w łeb Rakorna, krusząc czaszkę i pozbawiając go oparcia. Stwór runął jak długi prosto do podziemnego jeziorka. A za nim Alara.
Tekst opowiadania: 563 słówNagroda:
- równowaga: + 400
- 500 trefli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!