Adrissa...była zamyślona. W swoich chmurach umysłowych, zapatrzona w jeden punkt.
Odkąd tutaj przybyła z Ozyrianem, to wszystko...zdawało jej się być dziwne, nieznane, takie dzikie…
Rodzice jej mówili: uważaj na siebie dziecko, przechodząc przez portal zobaczysz światy które są okropne..bez serca, bez litości, tam gdzie nie będziesz mogła być Królową, czy nawet Panią swojego losu.
Adrissa miała gdzieś słowa rodziców. Wzięła jednego z wojowników i z nim przeszła przez portal, obiecując że wróci dopiero jak odkryje takie miejsce gdzie naprawdę jest niebezpieczeństwo.
I tak oto tutaj jest...nie rozumiejąc nic z tego. Przecież te światy miały być inne! Fajniejsze! Ciekawsze! A są... takie szarawe. Bez życia...bez litości. Gdzie musi udawać że nie jest księżniczką, gdzie musi chodzić w cieniu tego całego świata…
Wzdycha cicho. Czy to wszystko miało sens? Czy to wszystko naprawdę było dobre? Nie wiedziała...nie rozumiała. W głowie była chmara emocji i nie wiedziała jakie ukazywać.
On nagle poszedł gdzieś być rycerzem, jakby przystosować się do tego życia tutaj, w Delcie...a ona? Nie potrafiła. Nie potrafiła udawać że jest kimś z niskiego rodu. Nie umiała zapomnieć że jej krew jest szlachecka, a jej duma spadała z każdym krokiem w tym smutnym świecie bez szczęścia…
Akurat była gdzieś nad jeziorem, sama zapewne kto wie. Zapatrzona w mrok, myśląc ile ma tu jeszcze wytrzymać. Czy dopóki rodzice nie zrozumieją że pojęła lekcję? Że lepiej w domu? Przy ciepłej herbacie? Przy tak naprawdę kominku gdzie mogła czytać książki i uczyć się? Jak długo ma potrwać ten koszmar świata, gdzie wszyscy są tacy dziwni, obcy…
Poleciała jej łza delikatnie. Nie chciała tu być. Chciała uciec, ale nie wiedziała gdzie jest teleport...i wizja że tu zostanie na wieki...ją przerażała. A jak ktoś odetnie jej ogon? A jak ktoś ją zaatakuje? A jak ktoś sprzeda, nie daj boże zmieni w zwierzę niewolnicze?!
Zaciska oczy. Przez to delikatnie jej moce skupiły się na wodzie i ona poleciała do góry. Adrissa uspokoiła się po chwili i woda wróciła na dół. Znowu patrzy się na taflę, zamyślona.
Czy wszystko będzie dobrze? Kto wie? Dla niej ważne było to...by przeżyć. Ten koszmar, to więzienie bez krat...nawet nie potrafiła znaleźć pracy. Nie była silną samicą, która by potrafiła zrobić wszystko...ją wyręczali wszyscy. Dlatego nawet nie umiała czegoś uszyć swoją mocą, czy nawet poskładać...wszystko miała na swoim miejscu.
Patrzy się teraz w las. Czekała kiedy jej towarzysz wróci z tego treningu na Rycerza Delty. Kiedy będzie mogła z nim pogadać o odejściu z tego marnego świata, gdzie może być magia...ale nie ma czegoś pięknego. Jak przebrzydły kwiat który ma zamiar zwiędnąć...tak widziała Deltę.
Ona wciąż...utęskniona za domem rodzinnym. Dlatego że to właśnie tam..było jej lepiej.
Ale teraz oczekiwanie na Ozyriana. Przynajmniej z nim mogła normalnie pogadać na temat wszystkiego...z nim...nawet lepiej się czuła niż z rodzicami. Chociaż że był Klozaurem który odciął sobie ogon...wciąż go szanowała za odwagę.
Czy go kochała? Kto wie? Na razie nie myślała o miłości. Czemu? Zbrzydło jej to że ojciec cały czas wybierał jakiś kandydatów którzy okazywali się być puści jak zabawki…
Lecz teraz. Czekanie. Oczekiwała Rycerza...
Odkąd tutaj przybyła z Ozyrianem, to wszystko...zdawało jej się być dziwne, nieznane, takie dzikie…
Rodzice jej mówili: uważaj na siebie dziecko, przechodząc przez portal zobaczysz światy które są okropne..bez serca, bez litości, tam gdzie nie będziesz mogła być Królową, czy nawet Panią swojego losu.
Adrissa miała gdzieś słowa rodziców. Wzięła jednego z wojowników i z nim przeszła przez portal, obiecując że wróci dopiero jak odkryje takie miejsce gdzie naprawdę jest niebezpieczeństwo.
I tak oto tutaj jest...nie rozumiejąc nic z tego. Przecież te światy miały być inne! Fajniejsze! Ciekawsze! A są... takie szarawe. Bez życia...bez litości. Gdzie musi udawać że nie jest księżniczką, gdzie musi chodzić w cieniu tego całego świata…
Wzdycha cicho. Czy to wszystko miało sens? Czy to wszystko naprawdę było dobre? Nie wiedziała...nie rozumiała. W głowie była chmara emocji i nie wiedziała jakie ukazywać.
On nagle poszedł gdzieś być rycerzem, jakby przystosować się do tego życia tutaj, w Delcie...a ona? Nie potrafiła. Nie potrafiła udawać że jest kimś z niskiego rodu. Nie umiała zapomnieć że jej krew jest szlachecka, a jej duma spadała z każdym krokiem w tym smutnym świecie bez szczęścia…
Akurat była gdzieś nad jeziorem, sama zapewne kto wie. Zapatrzona w mrok, myśląc ile ma tu jeszcze wytrzymać. Czy dopóki rodzice nie zrozumieją że pojęła lekcję? Że lepiej w domu? Przy ciepłej herbacie? Przy tak naprawdę kominku gdzie mogła czytać książki i uczyć się? Jak długo ma potrwać ten koszmar świata, gdzie wszyscy są tacy dziwni, obcy…
Poleciała jej łza delikatnie. Nie chciała tu być. Chciała uciec, ale nie wiedziała gdzie jest teleport...i wizja że tu zostanie na wieki...ją przerażała. A jak ktoś odetnie jej ogon? A jak ktoś ją zaatakuje? A jak ktoś sprzeda, nie daj boże zmieni w zwierzę niewolnicze?!
Zaciska oczy. Przez to delikatnie jej moce skupiły się na wodzie i ona poleciała do góry. Adrissa uspokoiła się po chwili i woda wróciła na dół. Znowu patrzy się na taflę, zamyślona.
Czy wszystko będzie dobrze? Kto wie? Dla niej ważne było to...by przeżyć. Ten koszmar, to więzienie bez krat...nawet nie potrafiła znaleźć pracy. Nie była silną samicą, która by potrafiła zrobić wszystko...ją wyręczali wszyscy. Dlatego nawet nie umiała czegoś uszyć swoją mocą, czy nawet poskładać...wszystko miała na swoim miejscu.
Patrzy się teraz w las. Czekała kiedy jej towarzysz wróci z tego treningu na Rycerza Delty. Kiedy będzie mogła z nim pogadać o odejściu z tego marnego świata, gdzie może być magia...ale nie ma czegoś pięknego. Jak przebrzydły kwiat który ma zamiar zwiędnąć...tak widziała Deltę.
Ona wciąż...utęskniona za domem rodzinnym. Dlatego że to właśnie tam..było jej lepiej.
Ale teraz oczekiwanie na Ozyriana. Przynajmniej z nim mogła normalnie pogadać na temat wszystkiego...z nim...nawet lepiej się czuła niż z rodzicami. Chociaż że był Klozaurem który odciął sobie ogon...wciąż go szanowała za odwagę.
Czy go kochała? Kto wie? Na razie nie myślała o miłości. Czemu? Zbrzydło jej to że ojciec cały czas wybierał jakiś kandydatów którzy okazywali się być puści jak zabawki…
Lecz teraz. Czekanie. Oczekiwała Rycerza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!