04 lutego 2021

[KP] Hastat Miralis

"Gdyby porażka nie znała kary, sukces nie byłby nagrodą."
 
Hastat Miralis
PRZEDSTAWIENIE
GODNOŚĆ: Hastat z rodu Miralis
PŁEĆBasior
WIEK: 52 lata, jednak starzenie zatrzymało się w wieku 20, więc może się wydawać bardzo młody. 
STANOWISKOSzef szpiegów rodu Divar. Choć to stanowisko nie wiele znaczy w tych czasach. Jednak Hastat dotrzymuje złożonych przysiąg.

POWIĄZANIA

SYMPATIA: Basior nie poszukuje aktywnie partnerki. Nie jest też dobrym materiałem do zawierania związku. Nie ma w nim nic z romantyka, co wypomniała mu jego narzeczona, Nizelle Jaskar niedługo przed zerwaniem zaręczyn.
RODZINA:
  • Diesmon Miralis - ojciec Hastat. Surowy, trochę okrutny, ale honorowy. Władał rodem żelazną ręką, której ciężar jego syn często czuł na swojej skórze. Hastat nigdy nie kochał ojca. Ale też go nie nienawidził. Jego kodeks honorowy oraz oddanie, z jakim traktował go jego lud, zawsze były czymś, co Hastat podziwiał. Obecnie uważa, że nauka, jaką wpoił mu poprzedni Baron Miralis była bezcenna. Zginął podczas oblężenia.
  • Claymore Sytris - matka Hastat. Piękna. Inteligentna. Okrutna. Czynnik chaosu na zamku. To przez jej manipulacje Hastat często lądował przed surowym obliczem ojca. Ale nigdy się nie przyznał, nigdy nie powiedział ojcu, że jego żona była winna. Poprzysiągł sobie jednak, że któregoś dnia będzie dość dobry, by matka zapłaciła mu za to wszystko. I dotrzymał słowa. Loch z zakutą w łańcuchy smukłą sylwetką matki stał się od tamtego czasu jego odskocznią od rzeczywistości.
  • Hester Miralis - o 10 lat młodsza siostra Hastat i jego odpowiedzialność. Dziewczyna jest znacznie bardziej podobna do ojca, niż on. Honorowa i surowa, odważna, rycerska, naturalnie wzbudza szacunek i oddanie. Ma przy tym urodę matki, rysy prawdziwej walkirii. Hastat poprzysiągł sobie, że jego siostra nigdy nie dowie się o mroku, skrywanym przez jego rodzinę, o występkach matki, w końcu o jego własnym okrucieństwie.
  • Nizelle Jaskar - dawna narzeczona Hastat. Ich małżeństwo miało doprowadzić do zawiązania sojuszu z rodem zarządzającym Yorto i w ten sposób zapewnić miastu możliwość koegzystowaniu z imperium Watahy Karmazynowej Nocy. Jednak wygląda na to, że od początku nie miało dojść do tego małżeństwa. Hastat nie obwinia Nizelle o tę podłą zdradę, była tylko narzędziem. Ale któregoś dnia ród Jaskar na pewno mu za to zapłaci.
HISTORIA: Ród Miralis był potężnym, wiekowym rodem, sprawującym pieczę nad miastem Astral Miralis. Jego historia sięgała jeszcze przed pojawieniem się na pobliskich ziemiach Watahy Karmazynowej Nocy. A samo miasto, którego rdzeń zbudowały elfy, dawało dużą przewagę nad prymitywnymi wtedy plemiennymi wilkami. Jego rozbudowa i rozrost w siłę dały mu dobrą pozycję do negocjowania swoich praw nawet wtedy, gdy Wataha rozlała się po pobliskich terenach, zapełniając je miastami i warowniami. Ich stosunki długo opierały się na traktatach handlowych i szacunku, jakim darzyli siebie nawzajem ród Miralis i Alardunai. Ze zmianą władzy jednak nie było już tak gładko. Honorowi i uparci Miralis odmówili przyjęcia do wiadomości propagandy, głoszonej przez Riversów, uznając ich mieszaną krew za plugawą i ujmującą honoru wielkiemu rodowi, który rzekomo miał ich koronować. Stosunki zostały zerwane na lata, Astral Miralis umocniło się w swojej obronnej pozycji. W takim mieście, w takich nastrojach urodził się Hastat. Szkolony przez ojca na rycerza nigdy jednak nie dorównał jego ideałowi rycerskości. Podburzany przez matkę do próbowania swoich granic, do protestów przeciw naukom ojca znalazł jednak więcej szczęścia, a może nieszczęścia. Balansując na tej cienkiej granicy między mrokiem a światłem, próbował szukać własnej drogi. Będąc nastolatkiem, pogrążył się w beznadziei. Ciągłe naciski ze strony ojca, wymagania by był lepszy, by był kimś, kim nie był. Nieustanne podszepty matki, jej czuły dotyk i sączona przez nią trucizna burząca podstawy jego kształtujących się poglądów. Był bliski odebrania sobie życia. Uratowało go pojawienie się młodszej siostry. Zajmowanie się dzieckiem było poniżej godności Calymore, zwykle więc służba miała pieczę nad małą Hester. A gdy basior znajdował czas w swoim napiętym grafiku, to on przebywał z tym małym stworzonkiem. Jej pogoda i niewinność podnosiły go na duchu w najczarniejszych godzinach, a nieporadne zachowanie ruszało jego twardym sercem. To była jego pierwsza przysięga. Przysiągł, że nie pozwoli, by Astral Miralis zniszczyło jego siostrę tak, jak zniszczyło jego. Pracował z ojcem, zajmował uwagę matki, nie dopuszczając ją do siostry i opiekował się Hester. Wszystko powoli zaczynało się układać. Bojowe nastroje nieco zelżały. Ostatecznie ród zdecydował się zaakceptować zmianę sytuacji politycznej. Stopniowo poczyniono kroki ku odnowieniu stosunków z Watahą Karmazynowej Nocy. Gwarantem porozumienia miało być oddanie córki rodu zarządzającego pobliskim miastem za żonę Hastat. Jego spotkania z waderą nigdy nie były niczym niezwykłym. Przebiegały poprawnie, jak żywcem wyjęte z podręcznika do zalotów między arystokracją. Nizelle była ładna, była też mądra. Jednak Hastat miał w głowie tylko skomplikowaną grę, którą rozgrywał z matką, by zachować niewinność swojej siostry. W końcu szykowano się do ślubu. Nizelle opuściła miasto, by pożegnać się z rodziną i zabrać swoje rzeczy. Część z jej ludzi została. Mieli wspomóc przygotowania i dopilnować, by wszystko szło, jak należy. A potem nastąpiła zdrada. Diesmon został zamordowany podczas doglądania rozstawiania dekoracji. Spadł na niego ciężki anioł, który miał błogosławić związkowi Hastat i Nizelle. Ale nie to go zabiło. Musieli go dobić. Vortel Brenis odrąbał mu łeb. A potem jego łeb zawisnął na murach Astral Miralis. Zerwano zaręczyny. Warownia postawiła się w stan gotowości. Jeszcze tego samego dnia od strony lasu przybyła armia, przerzynając się przez dolne miasto, z zaskoczenia próbowała przebić się jak najdalej. Zatrzaśnięto im górne miasto przed nosem. A dzień później na horyzoncie pojawiły się statki, obsypując miasto gradem pocisków. Astral Miralis odpowiedziało ogniem. Hastat dwoił się i troił, próbując godnie zająć miejsce ojca, poprowadzić w godzinie próby miasto przeciw Riversom. Ale nie mieli szans. Armia watahy była dobrze przygotowana. Miała doskonały wywiad. A przywódca Miralis był martwy. Górne miasto wkrótce padło, a magiczny ostrzał obijał się o ścisłe mury zamku, do którego zdołała się wycofać tylko niewielka część mieszkańców. Ale solidne, elfickie mury wytrzymały. Zapasów w zamku było dość na wiele miesięcy oblężenia. Mieszkańcy byli zdeterminowani. Ich honor został podwójnie zdradzony. Nie było opcji, by teraz się poddali. Na ogień odpowiadali ogniem. W początkowych dniach wiele wrogich wilków ginęło podczas starć. Potem nieco odpuścili i przeszli do strategi nękania. Ciągły hałas, niedosypianie, napięcie, przemowy, pilnowanie matki, powstrzymywanie siostry przed kontratakiem, racje żywnościowe i to ciążące poczucie winy. Powinien był coś zauważyć w zachowaniu Nizelle. Powinien był odkryć jej podstęp. Przecież dobrze wiedział, jak wygląda kobieca manipulacja. Ale był zbyt zajęty matką. Wtedy postawił sobie drugą przysięgę. Matka zapłaci mu kiedyś. Za wszystko. A tymczasem oblężenie trwało. Po miesiącu pojawiły się pierwsze symptomy jakiejś zakaźnej choroby. Zarażonych zaczęto izolować, jednak nie było to specjalnie skuteczne. Leczono objawy, jednak coraz więcej wilków chorowało. Część zdrowiała równie gwałtownie, jak zapadała w chorobę. A potem zaczęły się pierwsze śmierci. Hastat obliczył sobie, że w najlepszym wypadku trzydzieści procent pozostałych w zamku wymrze w najbliższych miesiącach. Jedna trzecia. I jeszcze wciąż może się okazać, że Karmazynowi nie odpuszczą. Normalny przywódca powinien już zrezygnować. Nie było sensu oblegać zamku, który nie zamierzał się poddać. Tutaj nawet nie specjalnie było co zdobywać. Wytrzymał jeszcze tydzień. Aż do dnia, gdy pierwsze symptomy choroby pokazały się u jego siostry. To przeważyło. Nie mógł ryzykować jej śmiercią. Była silna, ale on widział, jak choroba zabiera rosłych rycerzy. Tego samego dnia powierzył dowodzenie Olframowi Selin, rycerzowi, który był niegdyś prawą ręką jego ojca z zastrzeżeniem, że jeśli nie wróci, ma zaopiekować się jego siostrą. I wybić tylu oblegających ich sukinsynów ile da radę. A potem w lekkiej zbroi, nałożonej na najlepsze szaty, z masywną, białą flagą na ramieniu wyszedł z zamku. Szybko został pochwycony przez oblegających. Odebrano od niego flagę i prowadzono przez obóz Karmazynowych. Mijał obnażające kpiąco kły wilki z armii, nie patrząc na nie. Emanował dumą i siłą. Przynajmniej tak mocno, jak umiał. W namiocie dowództwa spotkał się twarzą w twarz z prowadzącym oblężenie, z Możanem Rivers we własnej osobie. Jakby to było dziś pamięta każdy szczegół tego spotkania.
- Jestem Hastat z rodu Miralis - oznajmił, opierając się ciężkiemu spojrzeniu władcy, który mógłby go zgnieść, gdyby tylko zapragnął. Jego oblicze nie było jednak tak przerażające, jak twarz jego ojca. Ten wilk nie był w stanie mu nic zrobić, nawet gdyby wyzwolił w sobie najgorsze instynkty. - Przyszedłem negocjować kapitulację 
- Głupio zrobiłeś. - Możan uśmiechnął się drapieżnie. - Skuć go. Zmusimy obrońców do poddania, jeśli nie chcą dostać głowy chłoptasia na tależu.
- Nic nie zyskacie. - Hastat z zupełną obojętnością na twarzy wzruszył ramionami. - Nie przyszedłbym, gdyby moje przybycie dawało wam przewagę.
- Czyżby? - Władca patrzył nieruchomo na przybysza.
- Ile złota warte jest pięćset wilków? - zapytał jakby od niechcenia Hastat. - I elficka warownia. Na razie zapłaciłeś za nie już wiele ton. Ile jeszcze jesteś skłonny zapłacić? Nie spojrzą na ciebie krzywo, gdy z powodu swojej nieporadności opróżnisz skarbiec?
  Mężczyzna został uderzony w twarz z taką siłą, że aż się zachwiał. Ale wyprostował się ponownie i rzucił wyzywające spojrzenie włądcy.
- Cokolwiek ze mną zrobisz, zaostrzysz wolę obrońców. Już pierwszej zdrady nie mogą wybaczyć. Nie wybaczą nigdy. Jestem twoją jedyną opcją na szybkie zakończenie oblężenia. Drugą zdradą tylko potwierdzicie brak honoru. A moi ludzie są gotowi zginąć za sam tylko honor. - Wyszczerzył się zuchwale, a Możan stojąc przed nim zacisnął zęby. - Wiesz ile wilków potrzeba, by utrzymać obronę zamku? Dokładnie trzy. Elfy były doskonałymi budowniczymi. 
  Możan przybliżył się do niego. Jego ślepia musiały wzbudzać strach w wilkach. A jego zniszczona twarz - obrzydzenie.
- Wydaje ci się, że to ty trzymasz wszystkie karty. Ale jesteście chorzy. Zaraza was dziesiątkuje. Dlatego chcesz to przerwać. - Władca uśmiechnął się z satysfakcją. - Przekleństwo Mroku jest skuteczne. Wybije was w kilka dni.
- Demoniczna klątwa, to ciekawa informacja. - Z ust Hastat nie schodził zuchwały wyraz. - Muszę cię zatem zmartwić. Nie jest tak skuteczna, jakbyć chciał. Ponad połowa chorych wyzdrowiała. A wyzdrowieje więcej, gdy tylko kapłani zorientują się, z czym mają do czynienia. Szasa nas prowadzi, drugi synie przeklętych Riversów.
  Tymi słowami Hastat zasłużył sobie na kolejne uderzenie w twarz. Zabolało. Możan był coraz bardziej wytrącony z równowagi. Basior był na cienkiej linii. Ciekawe, kiedy z niej spadnie.
- Swoją drogą, miałem na sobie przekleństwo. A z tego co wiem, dla Mroku każda ofiara jest dobra.
  Zapadła cisza. Możan przyglądał się uważnie szlachcicowi szukając u niego oznak blefu. Nie znalazł ich. Nie byłby w stanie. Nie był tak dobry w tych gierkach, jak Claymore. Władca spojrzał na swoją dłoń. Czy mógł widzieć demoniczne klątwy? Nie, raczej odruch. Wycofał się do stołu i zasiadł na masywnym krześle. Spojrzał w stronę swojego gwardzisty. Tamten nachylił się do niego i wyszeptał do niego kilka słów, patrząc z ukosa na Hastat, który ze spokojem odwzajemnił spojrzenie.
- Niech będzie, negocjujmy.
  Wilki miały pozostać wolne. Klątwa - odwrócona. Miralis zachowali miasto, jednak fort przechodził pod władzę watahy. Miał zostać przemianowany na więzienie, miało do niego też przybyć sporo wojowników z watahy. Do obstawy. I jeszcze jedno. Hastat miał nie być głową rodu. Tytuł hrabiego miała dostać jego siostra. To miał być chyba złośliwy przytyk ze strony Możana, jednak młody Miralis nie dbał o to. Nawet mu to pasowało. Nie nadawał się na władcę. W końcu oblężenie się zakończyło. Swoje wysiłki Hastat przekierował na odbudowę i reorganizację. I opiekę nad siostrą. Powoli prowadził ją za rękę, wdrażając w sprawy zamkowe. I szybko zobaczył, jak dobra w tym jest. W przeciwieństwie do niego. Na prawdę była jak ojciec. Wszystko wracało do normy, więźnowie napływali do Astral Miralis z całej delty. Potwory, męty, rabusie i mordercy. Honorowy lud Miralis krzywił się na sam widok. W tym napływie nikt nie zauważył, że zajęta jest jedna cela więcej, niż powinna. Nikt też nie zauważył zniknięcia Claymore. Dla Hester wadera i tak nigdy nie istniała. Można powiedzieć, że w ten sposób Hastet zrealizował na raz dwie przysięgi. A potem, któregoś dnia do twierdzy sprowadzono młodego szlachcica, którego przewinieniem było knucie przeciw rodowi Rivers. Ta mała prezentacja siły nie uknęła uwadze Miralis. Lud ponuro patrzył, jak Divar zaciągany jest do lochów. A w głowie Hastat zaświtał pomysł. Potem przychodził do chłopaka. Przynosił mu jedzenie, patrzył na jego hardą minę, gdy odmawiał posiłku. 
- Ile lat wyroku miałeś odsiedzieć w Astral Miralis? - spytał Hastat któregoś dnia, siedząc przed celą młodzieńca.
- Dziesięć - burknął niechętnie, łypiąc spode łba na Hastat. Pewnie widział w nim sługę Riversów. Ta wizja mierziła basiora.
- To dobra liczba. Dziesięć. - Uśmiechnął się pod nosem. - W sumie, czemu by nie? - Wstał i podszedł do krat. Odpiął od pasa pęk kluczy i starannie wybrał jeden. Oparł się na szczeblach. - Podoba mi się twoja determinacja. Co powiesz na mały zakład? - Chłopak milczał. - Dostaniesz klucz. Dam ci 24 godziny na ucieczkę. Jeśli wygrasz, na dziesięć lat przysięgnę tobie wierność. Jeśli przegrasz, te dziesięć lat spędzisz w mojej mocy.
- Stawiasz na szali swoją wolność? Po co? - obrzycił go badawczym spojrzeniem.
- Jeśli przegrana dla mnie nie uznacza utraty, to jaki smak będzie miał sukces?
- I tak możesz zrobić ze mną, co chcesz - burknął, nieco jednak poruszony. W jego oczach widać było cień nadziei. Jego umysł coś przeliczał.
- Błąd. - Hastat wiedział, że dzieciak złapał haczyk. - Nie mogę tknąć grzecznych więźniów. Moja okrutna siostra - tu zrobił teatralnie zrozpaczoną minę - pozwala mi tylko brać sobie wyjątkowo krnąbrnych. Ucieczka będzie dostatecznym przejawem, bym ciebie dostał.
  Szlachcic pozwolił, by w jego oczach odbiło się szaleństwo, ale szybko je zdusił.
- Skąd masz wiedzieć, że i tak mnie sobie nie weźmiesz?
  Po raz czwarty w swoim życiu Hastat wyrecytował przysięgę, wiążąc go z tym chłopcem. Rzucił przed niego na podłogę klucz. Gra się rozpoczęła.
  Młodzieniec był bystry. Straże w większości należały tej nocy do Riversów. Hastat zamierzał ich obarczyć winą. Młody Divar wymknął się z zamku, a basior z rodu Miralis bezpiecznie odeskortował go do rodzinnych stron. Wkrótce potem oczyścił jego imię z zarzutów. Na dziesięć lat pozostał związany przysięgą z rodem Divar. Rodem, który nienawidził Riversów ponad wszystko. Rodem, który miał zostać zasłoną dymną dla działań Hastata w celu wypełnienia trzeciej przysięgi. Możan Rivers odpowie za dopuszczone zdrady.

ROZPISKA

CHARAKTER: Warto zacząć od tego, że Hastat jest mściwy. To bardzo dużo o nim mówi i praktycznie zdefiniowało jego życie. Za wszystkie wyrządzone krzywdy w końcu odpłaca. Nienawiść jest lodowatym motorem, napędzającym jego działania, dającym mu siłę, pobudzającym zmysły i nie pozwalającym spać w nocy. Toksyna sączona przez matkę to z nim zrobiła. Wiedział to, jednak nie potrafił w sumie zachamować tej cechy. Trochę też nie chciał. Zbyt dużą odczuwał satysfakcję, gdy wieczorami schodzi do matki, napwać się jej spływającym krwią ciałem. Karmił nią swoją okrutną część natury, sycił się cierpieniem, uspokajając umysł i odnawiając energię. Nie były to jedyne cechy, które odziedziczył po Claymore. Dostał od niej też talenty aktorskie, zamiłowanie do kłamstw, do manipulacji, do ciągłego przebierania w maskach. Czasem aż na myśl o samym sobie wstrząsał nim dreszcz odrazy. Zawsze wiedział, że jest bardzo podobny do matki. Gdy kazała mu sporządzać trucizny, a potem dolewać służącym do jedzenia czuł ekscytację. A potem żałował przelanej krwi. Bardzo wiele poświęcił, by walczyć z tą częścią swojej natury i za duży sukces uważa przerzucenie jej na konkretne fiksacje. Prawie jest w stanie odciąć się od przyjemności, jaką odczuwa robiąc innym krzywdę. Prawie jest w stanie utrzymywać spokojną, niewzruszoną postawę. Z dużą mocą chwyta się honoru, który tak ważdy był zawsze dla jego rodu. Reguluje sam siebie kodeksem. Nigdy nie łam przysięgi, nawet tej zwyczajnej, nigdy nie manipuluj przy przysięgach. Gdy przybierasz maskę, maska jest twoją skórą. Nie działaj wtedy przeciw masce. Porażka zawsze musi nieść za sobą karę, sukces musi dawać nagrodę. Zawsze daj przeciwnikowi szansę. Nigdy nie ryzykuj życiem, do którego nie masz prawa. Nie odbieraj, cholera, nie odbieraj życia bez potrzeby. Gdy ktoś nie zasługuje na karę, nie karaj go. Zmuś go by zasłużył, ale cholera nie karaj bez powodu. Nie masz do tego żadnego cholernego prawa. Trzy wdechy i jedziemy dalej. Gniew często wrze w żyłach Hastat, gdy zaczyna zbliżać się do krawędzi kodeksu. Lub gdy zbyt długo odmawiał sobie satysfakcji. Ale próbuje go wtedy rozproszyć, oszukać. Hastat kocha gry. Kocha też ryzyko. Gdy nie jest w stanie wrócić na noc do matki, rzuca się w wir czegoś, co potencjalnie może zakończyć jego życie. Dużo też ryzykuje w swoich negocjacjach czy manipulacjach. Często, na prawdę często, stąpa po ciękiej krawędzi między porażką a spektakularnym sukcesem. Kiedy powinie mu sie noga? Zawsze sam zadaje sobie to pytanie i zawsze w porę cofa stopę znad przepaści. Wie, kiedy opuścić. Wie, kiedy zrezygnować ze stawki i wziąć gałązkę oliwną. Jednak jest dumny. Kapitulacja nie może nieść za sobą zbyt dużego uszczerbku na reputacji. Nie pozwoli się upokożyć czy zniszczyć. Nie kłania się nikomu, rzadko stosuje formy grzecznościowe. Tylko, gdy musi. A jego język jest zawiły. Gdy nie chce czegoś zdradzić na prawdę płynnie potrafi krążyć, jednocześnie zaspokoajając ciekawość rozmówcy i nic mu nie dając.
APARYCJA: Wilcza postać Hastat na pierwszy rzut oka nie jest niczym szczególnym. Jest smukły, ale jego futro maskuje jego sylwetkę. Jest wysoki, ale nie widać tego przez jego sposób poruszania się. Jego futro ma delikatnie szarokremowy odcień, odbijający blask futer postaci przechodzących obok. Cały jego sposób bycia sprawia, że wydaje się niepozorny, nie wyróżniający się z tłumu. Jego moce tylko potęgują to wrażenie. Specyficzną cechą tego basiora są pręgi, barwne pasy, które zmieniają swoją barwę wraz z przepływającą przez jego ciało energią. Nie widoczne praktycznie dla obserwatorów, albo raczej widoczne, lecz nie rejestrowane. Nie w normalny sposób. Oczy Hastat są za to niezwykle hipnotyzujące, żółto-zielone, przywodzące na myśl prześlity słońca na dnie bezkresnego oceanu. Oceanu, który może was zabić w każdej chwili. 
Ale gdy chce, potrafi wyglądać imponująco. Potrafi stanąć, w swojej pełnej wysokości, w lśniącym, gładkim futrze, z mieniącymi się złotem pręgami i puszystym, lisim ogonem.
Jako człowiek wydaje się równie niepozorny, jak jako wilk. Trochę inne zabiegi mu w tym pomagają. Strój. Makijaż. Uczesanie. Lubi tą formę. Jest bardzo plastyczna, daje wiele możliwości manualnej korekcji.
Nie można powiedzieć, by Hastat miał jeden konkretny styl. Wybiera go, gdy decyduje się na rolę. I potrafi dynamicznie zmienić. Wiele jego bardziej nietypowych kreacji skonstruował w ten sposób, by mieć możliwość szybkiego przerobienia ich w inną osobowość, nieraz kompletnie odwracając koncept. 
ZAINTERESOWANIA/TALENTY: Hastat od dziecka szkolony był na rycerza. Wpojono mu zasady etosu rycerskiego, etykietę dworską, nauczono walczyć na miecze, szkolono w potyczkach na kopie i strategi wojskowej. Basior nie miał jednak talentu w walce, nie miał charyzmy wodza, a etos nigdy mu nie leżał. Z nauk ojca zyskał tylko silne pozy - pozę rycerza, pozę arystokraty, pozę wojownika. Żadna z nich nie była jego ulubioną, ale wcielanie się w nie dla basiora było pierwszym krokiem w rozwoju jego prawdziwego talentu - aktorstwa. Zmuszając się do bycia kimś, kim nie jest niemal przez cały czas bardzo silnie wykształcił w sobie zdolność do zmieniania całego siebie ze względu na sytuację, nauczył się gładko wchodzić w rolę, odrzucając prawdziwe uczucia, zmieniając sposób wysławiania się, chodzenia, mimikę. I na prawdę to lubi. Częścią jego aktorskiego zamiłowania jest oczywiście zabawa makijażem i, co ważniejsze, strojem. Hastat ma niezwykle zwinne palce i bogatą wyobraźnię. Spod jego dłoni wychodzą niesamowite dzieła. Wygodne i funkcjonalne. Piekne i dopasowane. Brzydkie i niepozorne. Pełne ukrytych kieszeni, szwów łatwych do rozdarcia, sprytnych zaszewek z dodatkowym materiałem, podszewek o innym charakterze. Ktoś, kto przypadkiem dostał by jedno z jego dzieł w swoje ręce prawdopodobnie nie wiedziałby nawet z której strony powinien włożyć głowę. 
Basior posiada też szczególny talent. Choć może lepiej nazwać go głodem. Mógłby być chirurgiem. Zapewne z tak dobrą znajomością ludzkiego ciała mógłby. Ale nie byłby w stanie odmówić sobie agonalnych jęków. A jego specyficzną bronią są właśnie igły. Dokładnie te same, którymi szyje swoje stroje. Dobrze wie, gdzie należy ukłuć, by sprawiło rozkosz, by pobudziło, by unieruchomiło, by zabolało lub by zabiło. Wie jak ukuć, by nie pozostał po tym żaden ślad. Wie, co dodać, by wywołać bardziej zadowalający efekt. Trucicielstwo dostał od matki w darze. Ale trucizna nie pozwala mieć tak dużego kontaktu z odchodzącym, jak igły. Dlatego nie preferuje tej metody. Choć dla osiągnięcia celów... 

MOCE

ŻYWIOŁY: Barwa (Grzech i Przysięga)
MOCE:
  • Barwy - Rodowa moc Miralisów, barwy, nadajace ich osobowościom niezwykłych właściwości. Mają właściwość czysto pasywną. I nie są dostrzegane przez nikogo spoza rodu. Choć "dostrzegane" to złe słowo. Lepszym jest "rejestrowane". Mimo patrzenia na kolory, emitowane przez Miralisa nie jest możliwe ich dostrzeżenie. Nadają jednak postaci wyglądu, który wiąże się z daną barwą. Co więcej, wydaje się wtedy, że postać zawsze tak wyglądała. Że to zupełnie naturalne. To rodzaj mentalnej mocy manipulacyjnej. Ten z najcięższych do przełamania, bo nie działających na aktywnym ataku, tylko pasywnym buffie na używającym.
    • Barwa Brzasku - Jasne, złoto tarczy słonecznej, miękki pastel nieba, delikatny seledyn laguny. Barwa jednocześnie o dużej, dominującej mocy, rozkazie, dumie, wymuszonym posłuszeństwie i szlachetności, jak i delikatności porannej bryzy, dobroci i uczciwości, łaski, spokoju, zaufania. Najbardziej nienaturalna dla basiora barwa. Jest w stanie jej użyć. Nie po to szkolił swoją pozę arystokraty, jednak nie lubi. Nie pasuje mu. Czuje wewnętrzną dyharmonię. Woli nie utrzymywać jej długo, jeśli nie musi. Nie nadużywać, gdy można użyć innych. 
    • Barwa Zmierzchu - Gorący szkarłat umierającego słońca, krwawa posoka, rozlewająca się na morzu, płomienie, liżące korony drzew, postępujący ponuro granat nieba, bezlitośnie postępujący za skamlącą ofiarą. Barwa nienawiści, gniewu, goręcego wrzenia i kipiącej agresji, szaleństwa, pochłaniającego umysł, niszczącej mocy, która w końcu ustępuje lodowatym objęciom zimnej, bezlitosnej furii, spuszczając na świat mrok, destrukcję i terror. Nieustępliwie do przodu, z chłodem i mordem. Niebezpieczna i trudna do opanowania. Dzika rządza, która rozpala Hastat, gdy nie zdołał nasycić się dostatecznie. Potężny przymus, barwa, która potrafi nim owładnąć. Basior akceptuje ją, jest częścią jego tożsamości. 
    • Barwa Nowiu - Chłód i ciemność, gdy księżyc opuszcza nieboskłon, gdy nawet gwiazdy w obawie przed demonami kryją swoje oblicza. Szarość niewyraźnych sylwetek, ulotność kształtów, które tylko przypominają cudaczne bestie. Jednolita, nieruchoma masa. Cisza, wśród nieruchomuch, poskręcanych gałęzi drzew. Barwa ukrycia, spokoju, ciszy, pochłaniająca inne barwy, zmienna, ale stała, najbardziej neutralna i niepozorna, nie pozwalająca zawiesić wzroku, nie zapadająca w pamięć. Płynna pod spojrzeniem, mglista we wspomnieniach. Lodowata inteligencja. Otchłań, w którą spoglądanie powoli wpędza w szaleństwo. Zawsze na granicy widoczności. Hastat lubuje się tym mrokiem. Najczęściej porusza się pod jej osłoną, nie lubi ściągać swojego ukrycia. 
    • Barwa Pełni - Delikatna, chłodna biel blasku księżyca, oświetlającego nieruchome piaski plaży, dyskretne szarości, osiadające na płatkach róży, jasna czerń niespokojnych cieni, budzonych lekkimi podmuchami wiatru. Barwa skupienia, profesjonalizmu, tworzenia i sztuki. Poezji i tkactwa. Zimnego ostrza igły, wbijającej się w krtań i jęków rozkoszy. Mrocznej przyjemności, satysfakcji z tego, co zakazane, co poza moralnością. Piękna. Bólu. Uroku. Hipnotycznego transu. Mocy słów. Basior chciałby umieć wywołać ją w sobie na zawołanie. Ale nie jest to tak proste. Księżyc wymaga spełnienia warunków, wymaga scenografii. Wymaga poświęcenia. To część gry, czyż nie?
MOC SPECJALNA: 
  • Przysięga - Wiąże czerwoną nicią losy nią związane. Nici nie można przerwać, nie można przeciąć ani odsupłać. Założona przez Hastat musi zostać przez niego zrealizowana. Związany przysięgą zawsze wie, gdzie jest ten drugi. Związany przysięgą śni sny tego drugiego. Związany przysięgą może spoglądać oczami tego drugiego. Nie zawsze. Tylko gdy ten drugi odczuwa silne emocje, gdy jest w niebezpieczeństwie, gdy zwycięża, gdy przegrywa, gdy się ekscytuje, podnieca, wścieka, żali. Emocje odbijają się na związanym, a przedłużające związanie czyni więź silniejszą, bliższą. Zmienia zachowanie związanego pod zachowanie tego drugiego, dalej mu sposób myślenia tego drugiego, daje jego pragnienia. 
 
POZOSTAŁE

LOKALIZACJA: Żadko przebywa dłużej w jednym miejscu. Przez całe swoje życie był zamknięty w obsydianowych murach Astral Miralis i gdy pierwszy raz opuścił lodowate ściany zakochał się w otwartej przestrzeni, mnogości możliwości, w niezwykłych, nowych miastach i doświadczeniach. W tym momencie nagle chce poznać cały, otaczający go świat, ludzi, rody szlacheckie, uczynić całą Deltę swoim nowym Astral Miralis, zamkiem, nad którym sprawować kontrolę będzie poprzez pociąganie za wydarzenia i osoby. Przeciwko wrogowi, będącego matką tego wszystkiego, nie najważniejszą u władzy, ale knującą, by taką się stać, przeciwko Możanowi.
INNE: 
  • Hastat w życiu złożył cztery przysięgi. Wszystkie cztery pozostają otwarte do dziś i wszystkie upominają się o swoją porcję uwagi.
    Kolejno były to przysięgi:

    • "Astral Miralis nie zniszczy mojej siostry, Hester Miralis, w ten sposób, jak zniszczyło mnie."
      Przysięga złożona jego siostrze, która miała spełnić się z dniem uwięzienia ich matki. Jednak się nie dopełniła. Hastat obawia się, że odpowiedzialność, jaką wzięła na siebie Hester przy władaniu więzieniem może być dla niej destrukcyjna. Stale ją kontroluje, odwiedza, gdy może, dogląda i eliminuje co bardziej kłopotliwych więźniów.
    • "Moja matka, Claymore Miralis, któregoś dnia zapłaci mi za każdą sekundę, którą musiałem poświęcić jej."
      Przysięga złożona matkce, po zdradzie Nizelle. Najprzyjemniejsza z nich wszystkich. Najboleśniejsza z nich wszystkich. Gdy odbiera swoją zapłatę czuje tak mocną nienawiść, ale i tak mocną rozkosz... i przebłyski bólu. Karuzela której nienawidzi, ale którą uwielbia. A stawka do zapłaty jest wysoka. Hastat trochę się obawia, że matka może nie wytrzymać i zginąć, nim zostanie dopełniona. Cóż, na razie się trzyma.
    • "Możan Rivers, barbarzyński najeźdźca dozna upokożenia równego temu, które spadło na Astral Miralis. Odda nam chwałę, nam należną."
      Przysięga złożona fuhrerowi, który zorganizował i przeprowadził oblężenie na Astral Miralis, wyrżnął większość jego ludzi, klątwą zabił część pozostałych i okazał brak szacunku dwóm kolejnym głowom rodu Miralis. Hastat do końca nie wie jeszcze, jak ową przysięgę zamierza zrealizować, ale jest pewny, że nie zadowoli go byle co. Dla samego dreszczu emocji Możan Rivers jest zbyt dobrym celem.
    • "Syn rodu Divar otrzyma moje usługi, jeśli wygra moją grę, na czas równy czasowi jego wyroku. Będę mu lojalny i nie uczynię kroków przeciw rodowi w owym czasie."
      Sklecona trochę na szybko i trochę bez przekonania. Brakuje jej mocy prawdziwej nienawiści lub oddania. Divarom nie robi to i tak różnicy, a basior czerpie z ich nienawiści i protekcji. To dla niego dobry układ. Dla nich pewnie też, nie specjalnie im się przelewa.
  • Basior ma słabość do pomarańczy. Do jej faktury, do jej zapach, do jej samku. Jedno jest pewne, jeśli nie zależy mu na zachowaniu dyskrecji, jeśli występuje oficjalnie, na pewno wokół niego będzie unosił się zapach tego właśnie owocu. Tak samo często w swoich pracowniach ma rozwieszonych wiele wyschniętych plastrów owodu, a w powietrzu unosi się ta lekka woń.
  • W większości miast ma drobne kontakty, które przesyłają mu wiadomości o sytuacji na miejscu. Niektórym wierzy, niektórym nie. Czasem wiedza, co na pewno się nie dzieje jest cenniejsza, niż prawda. W każdym razie ma całkiem niezły obraz sytuacji, nawet nie mogąc być wszędzie na raz.
  • Jego siostra nie ma pojęcia o jego mrocznych poczynaniach. Sądzi, że basior został najemnikiem i dla zabawy wspomaga podupadły ród. I że spełnia się w podróżach, bo często przysyła jej upominki z różnych stron delty. To jakieś perfumy, to niezwykłą broń, to egzotyczne owoce, słodycze, listy i szkice. Hester co prawda ani perfum nie używa, ani nie przepada za słodkościami czy owocami, jednak zawsze dziękuje bratu, co temu sprawia olbrzymią przyjemność (oczywiście nie powiedziała mu prawdy).
  • Sowa płomykówka Hastat nazywa się Skrzydła Nocy. To imię na wyrost nadała pierwszej sowie basiora jego siostra i od tego czasu kolejne generacje pocztowych ptaków arystokraty nazywają się właśnie w ten sposób.
EKWIPUNEK
  • 200 trefli
  • Zestaw igieł i nici - I prawdopodobnie jeden z ważniejszych celów jego podróży. Spore pudełko, zawierające najróżniejszych kształtów igły, zarówno te do szycia, jak i te do innych celów. Część z nich została wykonana przez niezwykle zręcznych kowali, inna zaklęta przez runmistrzów, jeszcze inna po prostu zaklęta, kilka owianych zostało smoczym oddechem, jedna należała do królowej Nariel i rosła na jednym z jej iglastych drzew, a inna była fragmentem potężnego artefaktu. A kolekcja ta stale się powiększa. Podobnie jest z nićmi. Ma tam zupełnie zwyczajne, te utkane z porannej zorzy, wieczornej mgiełki, pajęczej sieci, włosia jednorożców, spróte magiczne tkaniny, nawet jedną z latającego dywanu. W połączeniu mogą one wywołać całkiem ciekawe efekty.
SIŁA: 11 SZYBKOŚĆ: 501 ZWINNOŚĆ: 11 MOC: 501
TECHNIKA: 11 RÓWNOWAGA: 501
 ZRĘCZNOŚĆ: 801 UKRYCIE: 701
OD AUTORSKO

Preferuję wątki z odpisami średniej długości 500 do 1000 słów, raczej nie przepadam za dłuższymi, robią zbyt dużą presję.
Nie będę pisać wątku z nikim, kto nie pozwala sterować swoją postacią. Nie będę opisywać, jak Alara zachwyca się świecznikiem, by nie zadecydować za inną postać o przejściu do innego pokoju, a nie mam też ochoty uzgadniać każdej wypowiedzi przez discorda. Nie po to piszę kartę postaci, nie po to czytam kartę postaci i nie po to jestem na blogach. Owszem, nie chcę, by ktoś inny podejmował kluczowe decyzje za mnie, jednak akceptuję zdecydowaną większość rozsądnych ruchów.
Zezwalam na ciężkie ranienie postaci, torturowanie, zezwalam na trwałe uszkodzenia ciała, możliwe, że zezwolę na jej zabicie, jeśli sytuacja będzie sprzyjająca. Nie toleruję tylko gwałtu. 
Nie szukam romansu, nie przepadam też za statycznymi, gadanymi wątkami. Poszukuję raczej akcji, intryg, trochę pościgów, trochę walki, i dużo łączenia ciekawych wątków i rozkminiania powiązań.

KONTAKT: Anthitei #2707 (discord)
KREDYTY: Anthitei + Anthitei

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits