08 stycznia 2021

[KP] Rosella Malou

"żyj rose. żyj"

Rosella Malou
Przedstawienie

GODNOŚĆ: Rosella Malou, inaczej zwana Rose, Ellie i Fayre
PŁEĆ:  Kobieta, wadera.
WIEK: Wiosen 97, proces starzenia zatrzymał się około dwudziestego piątego roku życia.
STANOWISKO: Kapitan drugiego dywizjonu Armii, asystentka Generała Heilwiga. Przyszła generał.

Powiązania

SYMPATIA: Choć kochliwa, dawno nikogo nie pokochała. Związki nie wytrzymywały zwykle próby czasu, a wystarczająco silnym uczuciem nie darzyła nikogo od dziesięcioleci, aby się szczerze zobowiązać i zaangażować.
  HISTORIA:
Urodzona w roku 526 wilczej ery na Wellmeckiej ziemi, już od pierwszych lat życia zaangażowana była w handel bursztynem. Towarzyszyła wujostwu w rozwożeniu złóż jantaru po watasze, poznając piękno i urodę świata. To właśnie podczas jednej z takich podróż, gdy dobili do średniowiecznego miasta Yorto, a młodzieńcza ciekawość nakazała jej rozeznać się po nowo odkrytym terenie, po raz pierwszy spotkała Kirana z domu Heilwigów. Spodziewała się potępienia w związku z tym, że przebywała wówczas na terenie, który nie był ogólnodostępny dla cywili, lecz rycerz jedynie odprowadził ją do głównej bramy, kontemplując wylewnie nad sprawami, których młode dziecko jeszcze nie mogło rozumieć. Zatrzymali się przy jednym ze stoisk, których ciąg wydawał się nie mieć końca. Basior przeobraził się w człowieka i zaczął przeglądać bronie, o których tak żywo opowiadał kramarz. Dziewczyna, zupełnie nieprzemyślenie i instynktownie, nagabnęła czy też mogłaby obejrzeć oręż trzymaną przez żołnierza. Mężczyzna podał jej pokaźny sztylet i nie minęła nawet chwila, zanim ta wypaliła:

  - Czy ten sztylet został wykuty ze szczątków Morderza przez elfickich kowali w osiemset osiemdziesiątym dziewiątym roku?
  - Siekło ją czy co? - Zakpił sprzedawca, klepiąc się po brzuchu. - Nawet mój bebech nie ma pojęcia, o czym paplasz, młoda damo. Mamy rok pięćset trzydziesty czwarty i czym do joty jest ten cały Mortarz?
  - Osiemset osiemdziesiątym dziewiątym pierwszej ery, a Morderz - sprostowała, choć niepewnie - był pradawnym, krasnoludzkim mieczem. Nazywali go tez „Mieczem, o wielu ostrzach” i „Smokobójcą”, walczył nim Tur III Wielki podczas...
  - Słuchaj dziecino, - przerwał jej, po czym ciągnął dumnym tonem - nasłuchałem się już sporo takich historyjek od szachrajów twojego pokroju i muszę cię ostrzec, niczego tutaj nie gwizdniesz, nie na mojej warcie.
  Żołnierz, zaintrygowany rozmową, zapytał się dziewczyny, gdzie znalazła informacje o krasnoludzkim mieczu, a gdy ta odpowiedziała, że nie wie, zaproponował jej układ. Powiedział, że odkupi sztylet od sprzedawcy i podaruje jej, jeśli ta opowie mu więcej o Morderze. Opowiadała zgodnie z tym, co sugerowała jej intuicja, i choć kramarz wyśmiał wojaka za wierzenie w tego typu opowiastki, ten z uwagą słuchał jej wypowiedzi. Pomimo że ich umowa nie była wiążąca, mężczyzna dotrzymał słowa.
  W swojej wiosce przebywała rzadko, lecz gdy już tam była, czas spędzała ze swoim bratem. Cal był jedną z niewielu osób, którym mogła ufać. Życie rodzinne nabrało ponurych barw, gdy pewnego dnia ojciec nie wrócił do domu, a nazajutrz rozeszła się wieść o jego samobójstwie. Okres ten jeszcze bardziej zbliżył do siebie rodzeństwo, lecz i to zostało wkrótce przerwane, gdyż matka, dostrzegłszy wojowniczy talent córki, zesłała ją do Jolty w 536, by wyszkolono ją tam na łowczynię, i aby ta w niedalekiej przyszłości zaczęła utrzymywać rodzinę z łowiectwa. W Jolcie nauczyła się wielu umiejętności, lecz wraz z rozwojem swojego żywiołu i rozwinięciem pasji z nim związanej, miejsce to zaczęło ją ograniczać. Raz do roku do obozu przyjeżdżali denesyjscy rycerze w poszukiwaniu potencjalnych wojowników i organizowali turniej złożony z trzech etapów: autoprezentacji, pojedynku oraz potyczki grupowej. Roselle wyróżniała się na tle uczniów, po części za swoje obchodzenie się z orężem, a po części przez rekomendacje swoich mentorów i obecność Kirana w jury, któremu to zaimponowała już kilka lat temu na straganie w Yorto. Prowadziła odmienny styl walki, wolała pojedynkować się w ciele ludzkim, co dla jej rówieśników było nie do pomyślenia. Biegle posługiwała się nożem, mieczem i łukiem, miała też nadzwyczajną wiedzę o przeróżnej maści broniach. Można było pomyśleć, że jest idealnym kandydatem na żołnierza. Za niewielką sumę przekazano ją w ręce najlepszej szkoły na terenach karmazynowych w Denesie.
  Po odbyciu szkolenia podstawowego pojechała z wizytą do Wallmet, aby dowiedzieć się, czy rodzina radzi sobie finansowo i ta może przedłużyć swoje szkolenie o kolejne pięć lat, odsuwając pobór do wojska w czasie. W domu zastała półprzytomną matkę, a dookoła niej leżała niezliczona liczba butelek po winie, zsuwających się się z kanapy za każdym razem, gdy kobieta zrobiła jakikolwiek ruch. Rosella była świadoma niedoskonałości swojej rodzicielki, lecz dopiero Cal, z którym spotkała się w pobliskiej gospodzie, wyjaśnił jej co się dzieje
  - Dwa lata temu zainteresowałem się śmiercią taty.
  Zapadła cisza. Zgodnie z niewypowiedzianą na głos umową, Rosella i Callan unikali tego tematu.
  - Popytałem paru ludzi, - kontynuował - wiesz, żeby opowiedzieli mi trochę więcej o nim. Tęskniłem. I nie zgadniesz. Wiesz kim był nasz kochany ojczulek? Wiesz? Był jednym z Divarsów. Ale do tego zaraz. Byłem u Daviny, naszej cioci. Tak, uprzedzając twoje pytanie, to siostra mamy. W każdym razie, gadaliśmy prawie pół dnia, była bardzo gościnna. Tylko szkoda, że nie wiedziała wcześniej nawet o moim istnieniu. Wytłumaczyłem jej, że jestem synem Amary i przyszedłem przywitać się z rodziną. Nigdy nie zapomnę jej miny, zdziwiona tak, jakby widziała przed sobą ducha. Zaprosiła mnie do środka i rozproszyła złudzenia, które wpoiła nam matka. Tak, złudzenia! - ściszył głos, bo usłyszała go cała gospoda. - Nasza matka ma moc. Ma moc. I to cholernie niebezpieczną. Miłości i pożądania, tak przynajmniej nazwała to ciotka. Przez te wszystkie lata owinęła sobie ojca wokół palca, omamiła go, oczarowała, aby ten z nią był. Zawsze miała powodzenie u facetów, wiesz przecież o tym, co nie? Ale na punkcie ojca miała obsesję. Zmusiła go do związku. Diversi wydziedziczyli go za małżeństwo z wieśniaczką, więc ten przyjął nazwisko swojej matki, aby nie budzić podejrzeń. Davina powiedziała nawet, że matka miała moc usuwania wspomnień, rozumiesz? Ciekawe ile razy nam coś takiego zrobiła, gdy domyślaliśmy się, że coś jest nie tak. Tata nie był niczego świadomy, a gdy kilka miesięcy przed samobójstwem mama zdjęła z niego urok z nadzieją, że tata pokocha ją naprawdę, ten próbował jakoś się trzymać. Ale jak tu się trzymać w jego sytuacji? Bum, nagle budzi się z transu z dwójką dzieci i dziesięcioma latami wyrwanymi z życia. Skonfrontowałem tę wersję wydarzeń z matką, ale w towarzystwie dwóch przyjaciół i dziewczyny, żeby nie próbowała swoich sztuczek przy świadkach. Ellie, myślisz, że dlaczego tyle jej alkoholu potrzeba, żeby się upić? Dlaczego przez tyle lat nie darzyliśmy ją głębokim uczuciem, ale nie moglibyśmy zarzucić jej nic złego? Przyznała się, za dużo osób już wiedziało.
  Rose wbiło w fotel i choć długo starała się poukładać myśli, znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie, to czuła, że słowa Cala były prawdą. Zatrzymała się u niego przez dwa następne tygodnie, po czym wróciła do Denesy kontynuować swoją naukę. Tym razem upewniła się jednak, że nie straci kontaktu z bratem.
  Lata mijały szybko i dynamicznie, swoje szkolenie przedłużyła ponownie, a utrzymywała się jako nauczyciel w tej samej szkole. W 551 roku poznała Ansela Malou, pisarza i muzyka, z którym niedługo później dzieliła już łoże. Ich znajomość była krótka, acz intensywna. Pobrali się w roku 552, oczekiwali nawet dziecka, lecz to nigdy nie zaczerpnęło powietrza, gdyż poroniła w drugim kwartale ciąży. Był to okres, w którym Ansel poważnie chorował, lecz dopiero dwa miesiące później medyk potwierdził ich najczarniejsze obawy. Schorzenie okazało się nieuleczalne, a życie Ansela Malou miało zakończyć się tak tragicznie, jak bohaterów, o których pisał.
  Po śmierci męża przeprowadziła się do miasta Ciltrum. Początkowo próbowała swoich sił w sztuce. Malowała obrazy i tworzyła muzykę, lecz z czasem wyedukowała się w bardziej analitycznych dziedzinach i zaczęła zarabiać na siebie poprzez projektowanie oraz rewaloryzowanie budowli. W grudniu w roku 561 u progu jej domu zawitał Kiran. Namawiał ją do dołączenia do służby, używając mniej lub bardziej niedelikatnych argumentów. Twierdził, że marnuje się w zawodzie architekta i powinna podążać za swoim przeznaczeniem. Miał rację, już od długiego czasu czuła przewlekły brak energii i uporczywą stabilność życiową. Wizyta Kapitana była jednak środkiem zapalnym, który skłonił waderę do przemyślenia swoich priorytetów w życiu. Na wiosnę roku 562 zaciągnęła się do wojska. Ponownie skupiła się na rozwijaniu swoich umiejętności, pomimo że początki na stanowisku rekruta nie były lekkie. Siła charakteru i pokaz sił pozwoliły jej szybko prześlizgnąć się do rangi żołnierza, gdzie mogła już spokojnie zdobywać szacunek towarzyszy oraz spełniać się na polu bitwy. Z czasem zaczęła nadużywać alkoholu i papierosów, był to skuteczny środek na stres. Była ulubienicą Kapitana Heilwiga, jego prawą ręką i żołnierzem w oddziale. Długo zwlekała z awansem, w międzyczasie pozwalała sobie na paromiesięczne, a nawet kilkuletnie przerwy od służby, podczas których podróżowała i malowała, ale i tak zawsze wracała w szeregi wojska. Nie chciała być sierżantem, brzydziła się tą posadą. Wolała zostać w grupie i zdobywać kolejne zasługi. W 617 roku w związku z burzliwymi czasami dla całej watahy zaszła reorganizacja stanowisk w Armii, a Rose zaproponowano posadę kapitana, jako że była jednym z najlepszych żołnierzy. Heilwig, który awansował na generała, znał ją bardzo dobrze i wiedział o jej patologicznej słabości do alkoholu. Postawił warunek, jakim było odstawienie tejże używki. Twierdził, że nie może zarządzać oddziałem, jeśli nie jest wystarczająco silna psychicznie, aby się pozbierać. Sam sfałszował jej wyniki testów dotyczących psychicznych predyspozycji, gdy ją rekrutowano. Wiedział, że kompetencji jej nie brakuje, ale jest granica, której się nie przekracza i nawet geniusz wojenny nie jest już czymś wystarczającym. Obiecała poprawę, nawet udało jej się relatywnie wyzdrowieć z nałogu. W 618 roku została kapitanem drugiego dywizjonu Armii Watahy oraz asystentką Kinona. Szkoda jednak, że stare zwyczaje zaczęły o sobie przypominać.


Rozpiska

CHARAKTER:  Wiecznie nienasycona. Głodna wrażeń, głodna relacji, głodna piękna. Porywcza i żarliwa, pierwsza przed szereg w obliczu wyzwania. Naturalny dyplomata o analitycznym spojrzeniu na świat, w pełni oddanym temu, co w jej mniemaniu jest słuszne. Z zaciętością walczy o to, w co wierzy, a wierzy, że to słuszność idei, nie zważając na liczbę jej wyznawców, jest kluczem do sukcesu. Pomimo pasji na punkcie zdobywania nowych osiągnięć, potrafi manewrować na cienkim lodzie i wycofać się z wcześniej postawionego sobie wyzwania, jeśli uzna, że prawdopodobieństwo wygranej jest niewielkie, a sprawa jest niewarta starań. W większości przypadków konflikty stara się rozwiązywać ugodowo lub ignorować problem. Postawiona do ściany jednak, czuje się bezradna i sfrustrowana. Są wówczas dwie możliwości. W pierwszej opcji dopuści się do hipokryzji i pomimo tego, że najbardziej na świecie ceni sobie szczerość, zmanipuluje cię w niezwykle wyrachowany sposób lub, rozważając drugą opcję, stanie się tykającą bombą, która może wybuchnąć w każdej możliwej chwili, obrzucając cię szczerością w najgorszy możliwy sposób. Mimo wszystko Roselle ciągnie do nowych wrażeń, a nie kontrowersji. Woli trzymać się stałego, choć mozaikowego, gruntu.
  W Armii znana ze swojej techniki i taktyki bitewnej, której pomysły wielokrotnie wybawiły wojsko z opresji. Ze swoim oddziałem dzieli może nie ciepłe, ale nadzwyczaj przyjazne stosunki. Jest mediatorem w wewnętrznych sporach, jeśli zajdzie taka potrzeba, oraz mózgiem operacji, ale wierzy, że wszyscy jako jedność są sercem, więc traktuje żołnierzy na równi z sobą, o ile wszyscy współpracują. Nie zawaha się jednak sprowadzić na ziemię delikwenta, który postanowi zamanifestować swoją wyższość. W wojsku na szacunek trzeba sobie zasłużyć, wobec czego nie mogła pozwolić sobie, aby basiory z kompleksem alfa weszły jej na głowę. Była na to wyjątkowo podatna w związku z żywiołem odziedziczonym po matce, gdyż wielu ją albo wykluczało i wyśmiewało, albo latało z łapami w nieodpowiednie miejsca. Wbrew przeciwnościom losu Roselle wyparła się wielu cech charakterystycznych dla tego specyficznego środowiska. Stara się podchodzić do wszystkich z szacunkiem i uprzejmością pomimo tego, że niektórych ewenementów przyrodniczych po prostu nie może zdzierżyć. Wtedy pozostaje jej tylko uśmiechnąć się desperacko, podnieść łeb i iść do przodu. Nie jest w Armii, bo jej się tu podoba. Jest w Armii, bo to jedyne, w czym jest wystarczająco dobra.
  Dobrze wypracowane umiejętności społeczne pozwalają jej wyłapywać charakterystyczne cechy i talenty u ludzi, dzięki czemu potrafi się dostosować do różnych środowisk i zdobywać ich sympatię. Wyuczona perswazyjnych sztuczek, lubi bitwy na spryt oraz cięte riposty, a żywe, inteligentne dyskusje są tym, co ją pociąga. Prywatnie to sarkazm i humor są jej najlepszym przyjacielem w radzeniu sobie ze stresem, przez co może zostać odebrana jako arogancka czy nieczuła. Nie bacząc na te opinie, kobieta w rzeczywistości stara się szukać pozytywów w nawet najczarniejszych sytuacjach. Próbuje tworzyć wzorce emocjonalne, lecz te pozostają poza jej kontrolą. O ile wadera może dawać wrażenie osoby towarzyskiej, przebiegłej i poukładanej życiowo, o tyle rzeczywistość jest o wiele bardziej gorzka. Pod maską nieustraszonej, niezależnej kobiety, dla której odbieranie cudzych żyć nie jest niczym nowym, kryje się zagubione dziecko o romantycznej duszy, które jedyne czego potrzebuje w życiu to troska i miłość. Łatwiej jest jej poszukiwać przygód i piękna w życiu aniżeli zbliżyć się do kogoś na tyle blisko, by poczuć coś więcej niż pożądanie. Niemniej, gdy ktoś wzbudzi w niej zaufanie, ta okazuje niezrównane pokłady empatii, głębi i zaangażowania, które zdolne są rozjaśnić najczarniejszych zakamarki jej psychiki.
APARYCJA: W wilczej formie wadera nie charakteryzuje się wieloma, magicznymi elementami, które mogłyby wybić ją na tle innych. Miękkie futro w kolorach palisandru, hebanu i orzecha okrywa ektomorficzne ciało, u którego dostrzec można zarysy mięśni. Od zadartego nosa aż do linii brwi biegnie prosta w odcieniu różu pompejańskiego i podobnie jak siostrzana linia, oplatająca tylną, lewą kość piszczelową, nie ma większego przesłania, a przynajmniej jeszcze go nie odkryto. W ludzkiej formie pozbawiona została jakichkolwiek elementów magicznych. Ciemnobrunatne, zmierzwione włosy o delikatnym skręcie oblewają charakterystyczną w rysach twarz, która jest niemal wiecznie oblana rumieńcem, co w towarzystwie bursztynowych ślepi z opadającymi powiekami i głęboko napigmentowanych, karmazynowych warg, daje wrażenie hipnotyzującego, acz zmęczonego wyrazu twarzy. Śniade ciało wysokie na trochę ponad pięć i pół stopy ciało pozbawione jest jakichkolwiek blizn, niewtajemniczeni nie poznaliby w niej żywiołaka wojny wychowanego z szablą. Swoją nieskazitelność zawdzięcza swojej vitakinetycznej zdolności, dzięki której w stanie jest usunąć bliznę o dowolnej głębokości i rozmiarze. Wymaga to czasu, owszem, ale wynik satysfakcjonuje. Jak przystało na żołnierkę, jest również ponadprzeciętnie wysportowana, i choć jej siła nigdy nie kryła się w mięśniach, noszenie masywnych zbroi i oręży naturalnie je rozbudowały. Nie wygląda jednak posturnie, jak mogłoby się wydawać, gdyż z natury jest bardzo szczupłą osobą. Suknie z nałożonymi nań gorsetem w odpowiadającym szacie kolorze oraz buty na niewysokim obcasie są najczęstszym wyborem stylizacyjnym kobiety w ciepłe dni. W okresie zimowym stawia bowiem na wygodne spodnie, płaszcz i płaskie obuwie. Porusza się z delikatnie, bezszelestnie, i emanuje gracją, o ile, oczywiście, nie przywdziewa zbroi.
ZAINTERESOWANIA/TALENTY:  Od zawsze przejawiała zdolności artystyczne, lecz dopiero po ukończeniu podstawowego szkolenia w Denesie postanowiła spróbować sił w tym kierunku. Nie tylko je malowała, ale też sprzedawała pod panieńskim nazwiskiem Fayre. Obecnie maluje, gdy natchnie ją wybuch energii lub zapragnie wyżyć się w piękny sposób. Uwielbia też podróżować, poznawać nowe horyzonty, odkrywać nowe zakamarki i wylegiwać się przy dziewiczej naturze. Swoje wędrówki dokumentuje, sporządzając własną mapę. Jako szczenię wrzucone do środowiska, gdzie edukacja nie jest priorytetem, Rose musiała sama nauczyć się sięgać po wartościowe tytuły, co zaszczepiło w niej zdrowy nawyk czytania.
Jest również utalentowaną łowczynią potworów i amatorką wina.

Moce

ŻYWIOŁY: Dominującym żywiołem Roselle jest wojna, a pobocznym miłość i pożądanie.
MOCE: 
  • Telumkineza - manipulowanie bronią. Jak dotąd jest to moc najlepiej przez Malou rozwinięta. Jest mistrzem każdej broni. Potrafi je przywoływać, tworzyć, zmieniać na inny matieriał i instynktownie wie jak się nimi bronić.
  • Vitakineza - manipulowanie i kontrolowanie procesu gojenia się poprzez przyspieszanie, spowalnianie lub blokowanie wybranych aspektów leczenia. Nieoceniony przyjaciel podczas bitwy, który przywraca organizmy biotyczne do optymalnego stanu zdrowia. Użycie tej mocy na sobie, w zależności od intensywności, skutkuje migrenami od kilku minut po kilkanaście dni, zaś przekierowanie jej na obcy organizmu wiąże się z przejęciem bólu chorego przez Rosellę.
  • Amokineza - manipulowanie miłością i pożądaniem. Pomimo że swoje amokinetyczne zdolności zdusiła niemal do zalążka, wciąż jest potencjalnym źródłem manipulującym miłością i pożądaniem. Jest to jeden z głównych powodów, dla których trudno jest jej się wiązać z innymi istotami. Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, czy osoba dążąca ją romantycznym uczuciem nie jest przypadkową ofiarą jej zdolności. Umyślnie użyła tego żywiołu tylko raz w latach siedemdziesiątych i utwierdziła się w przekonaniu, że jest to coś, czego nie warto eksplorować. Dla dobra swojego oraz innych.
 
Pozostałe

INNE:
  •  Alkohol pije z dodatkiem mleka. Z powodu odziedziczonego od matki żywiołu i jego skutków ubocznych, trudno jest jej się odurzyć, a powyższy sposób pozwala jej na szybkie przyswojenie psychoaktywnej zawartości trunku.
  • Romantycznie pociągają ją mężczyźni, aczkolwiek zdarza jej się eksperymentować z przedstawicielami innych płci.
  • Walczy niemal zawsze w ludzkiej formie. Łatwiej jest jej wówczas posługiwać się bronią, a przeciwnikowi trudniej dosięgnąć gardła.Nie lubi upałów, o wiele swobodniej czuje się przy chłodnych temperaturach.
  • Chciałaby w przyszłości zamieszkać na skraju lasu, tuż nad morzem lub jeziorem. Z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, bliżej natury. Jej ulubionym kwiatem jest bez.
  • Perfumy są nieodłącznym elementem życia codziennego Roselli. Lubi rozpieszczać swoje zmysły, a mieszanka bergamoty, jaśminu, kokosa i jagodlinu to zapach, którego używa od lat.

EKWIPUNEK:
  • 400 trefli
  • Blaskot - obosieczny, dwudziestocentymetrowy sztylet wykuty ze złota i relikwii Morderza. Krzywizny brzucha oraz grzbietu są symetryczne, na ostrzu znajduje się niewielki wgłębienie i następujące po nim wzniesienie, od którego odchodzi kończysty czubek. Rękojeść o barwie przypominającej paloną kawę liczy sobie dziesięć centymetrów długości i wykonany jest ze stali.
Siła: 400 Szybkość: 300 Zwinność: 200 Moc: 300
Technika: 600 Równowaga: 300 Zręczność: 700 Ukrycie: 300
Od Autorsko

Długość odpisów dopasowuje do innych, ale wolę nie przekraczać 1500 słów. Jedynym odstępstwem jest pisanie z autorami, którzy nie przepadają za sterowaniem ich postaciami. Opowiadania wtedy piszę bardzo krótkie, żeby tempo akcji nie spadło drastycznie.
   Lubię, gdy coś się dzieje. Żmudne opowiadanie, bez wartości lub celu szybko mnie nudzą. Interesują mnie krwawe jatki, spiski, zagadki, polowania na potwory, wędrówki, ale też romanse (lub jeden konkretny, dla którego mogę nieco zrzucić z tempa). Wszelkie krzywdy na Roselli dozwolone, ale w granicach zdrowego rozsądku. Jeśli planujesz wydłubać jej oko, zgwałcić, zabić ją albo kogoś dla niej bliskiego, najpierw do mnie napisz proszę - może akurat trafisz na odpowiedni fabularnie moment i jej kompleks bohatera da o sobie znać.
  Gustuję we wcześniejszym ustaleniu punktu docelowego. Kreuje się wtedy mniej lub bardziej doprecyzowana koncepcja i ogranicza się zbędne owijanie w bawełnę. Brak tego czynnika jest wyjściem ze strefy komfortu, ale dla naturalnie ciekawego wątku jestem w stanie się poświęcić.
Najłatwiejszym środkiem komunikacji jest discord, ale podam też (na wszelki wypadek) maila: pheonicids#4009 ; pheonicids@gmail.com
  Brat do przygarnięcia, jeśli ktoś chciałby spróbować.

KONTAKT: pheonicids#4009 ; pheonicids@gmail.com
KREDYTY:
  MIRTRUD + victorow

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits