11 stycznia 2021

Od Roselli cd. Alary

  Hajre, klakierzy wspaniałomyślnego i sprawiedliwego rodu Riversów szerzących miłość i dobro na karmazynowych ziemiach odkąd wadera sięgała pamięcią. Miała ochotę parsknąć śmiechem, lecz w porę się powstrzymała. Przez lata służby w wojsku miała szansę zapoznać się z wieloma riverskimi podnóżkami, którzy dominują w szeregach gwardii królewskiej. Nauczyła się dwóch, kluczowych manewrów w obchodzeniu się z wiernymi członkami tegoż rodu. Po pierwsze, jeśli ci się nie nudzi i nie masz ochoty na krwawą jatkę lub nie chcesz, aby gardzono tobą przez resztę życia, lepiej nie konfrontuj z nimi swojego światopoglądu, nawet jeśli choć trochę nie zgadzasz się z polityką prowadzoną na Delcie. Po drugie, są to wilki niezwykle lojalne, prawdomówne i potrafią być pożyteczne, więc nie warto zbyt wcześnie palić mostów. Riversi wzięli drugą zasadę nieco zbytnio do serca, ale jak widać, był to bardzo skuteczny zabieg. Rose była niemal pewna, że wilczyca o ołowianym futrze jest lojalna swojemu domowi i wyznaje jego wartości. Mogła się mylić, tak, chociaż pomylenie jej ze swoim panem, wyrażanie się w sposób arystokracki oraz fakt posiadania metalicznego znamienia charakterystycznego dla niewydziedziczonych rodu Hajre, jakoś przyćmiewały jej ewentualne wątpliwości. Wilczyca skinęła delikatnie pyskiem, nabierając powietrza i cierpliwości, po czym wstała i podeszła do nowo poznanej wadery. 
- Rosella Malou, kapitan Armii - przedstawiła się z przyjaznym uśmiechem na pysku, a po chwili skinęła głową na towarzyszącego im basiora. - A mój kompan nazywa się Ellio. 
- Ellio Cassius Gannon - wyrecytował, wypinając dumnie klatkę piersiową. 
- Zaraz wzejdzie słońce. Uznaliśmy, że lepiej nie ruszać w południe. Zresztą, i tak pewnie potrzebuje pani odpoczynku. Wolałaby pani odczekać jeszcze jeden dzień na wzmocnienie sił czy wyruszyć z nami na północ jeszcze dzisiaj przed zachodem słońca? 
- Wystarczy Alara - sprostowała chłodno, odsuwając się taktownie od wilków. - Rozumiem, że pragniecie, abym wam towarzyszyła? 
- Nie chcielibyśmy cię tutaj zostawić. Zdawałaś się zagubiona, gdy cię odnaleźliśmy.
- Jesteśmy poszukiwaczami przygód - wtrącił Ellio. 
- Powiedzmy - dodała Rose.
- Planujemy odszukać elfickie zwoje i rozszyfrować ich zawartość. 
Rose zamarła. Z zakłopotaniem wymalowanym na pysku próbowała przetworzyć to, co właśnie palnął basior. Zdumienie szybko jednak przerodziło się w złość, gdy zdała sobie sprawę, jakiej głupoty właśnie się dopuścił. O takich rzeczach nie mówi się nikomu, zwłaszcza wilkom z rodu Hajre, dla których kodeks wypisany przez władze jest świętością. Myśli oblała fala negatywnych emocji i możliwych rozwojów sytuacji, ale starając się nie eksponować ich poprzez swoje zachowanie, wadera potrząsnęła łbem, jakby mając nadzieję, że zwątpienia strzepią się wraz z ziarenkami piasku osadzonymi w gęstym futrze. 
- Towarzyszenie wam w podróży będzie dla mnie zaszczytem... 
- Poważnie? - przerwał jej basior, lecz szybko skinął głową i wycofał się dwa kroki, gdy jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem gwardzistki. 
- Przepraszam za mojego towarzysza, jest jeszcze szczeniakiem. 
- Nie szkodzi. Chętnie wybiorę się z wami na poszukiwanie elfickich zwojów, już dzisiaj byłabym gotowa ruszyć w drogę. 
- Jesteś pewna? 
- Absolutnie. A teraz proszę mi wybaczyć, wolałabym zregenerować siły poprzez sen. 
- Oczywiście - odparła, choć wątpiła w to, że wadera zamierzała zasnąć. - Pamiętaj o okładzie, jesteś trochę posiniaczona. Ellio przyniesie Ci zaraz część owoców, które wspólnie uzbieraliśmy, a jakbyś potrzebowała czegoś więcej, nie krępuj się pytać. 
Alara skinęła głową, na znak czego Rose odeszła, zgarniając przy okazji swojego nieporadnego towarzysza.
 
Alara?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits