31 stycznia 2021

Od Nilvy C.D Karo

   To było dla niej nieco za dużo jak na jeden wieczór. Porzuciła  nadzieję na spędzenie samotnego wieczoru zaraz po pojawieniu się tajemniczego jegomościa, przedstawiającego się jako Karo Ivantow. Nie była pewna, czy dobrze zapamiętała owe nazwisko. To było dezorientujące. Także sam fakt, że ten chłopak cały czas chodził za naszą bohaterką, zaintrygowany jej osobą. A ona, od czasu wypadku z jego metalową łapą, była bardzo niepewna. I przy tym przerażona.
    - Wędrowanie w nocy nie jest dobre, zwłaszcza w tych okolicach. A przynajmniej samemu. Mógłbym cię odprowadzić do twojego domu...
    - Nie mam. - odparła, wciąż wpatrując się we własne stopy, podążające przed siebie. - Jestem samodzielna. Nie ma potrzeby, abyś odprowadzał mnie do mojej miejscówki.
   Bo nie miała potrzeby, aby z nim rozmawiać. Nie przyzwyczajona była do towarzystwa. Dodatkowo jeszcze obawiała się reakcji strażników, którzy to byli sceptycznie nastawieni na wszelkie bliskie znajomości. Chociaż serce wręcz wołało o pomoc i pragnęło dodatkowej duszy, która będzie czymś więcej, niż tylko cichym, burkliwym towarzyszem. Bo przecież oszaleć idzie po tylu miesiącach cichych dni. Pragnęła ponownie wrócić do Rivangoth, do swojego szefa. Chociaż z drugiej jednak strony czy nie byłoby więcej takich Karo?
     - A gdzie się konkretnie udajesz? Jak nie masz domu to może do jakiegoś ciekawego hotelu? Szukasz może jakiegoś miejsca? Jakby co nie ma z tym problemu. Nie jestem za biedny, więc może...
    - Nie potrzebuję. Pracodawca załatwił mi wystarczająco dobrą kwaterę. - Nie była skora do rozwijania swoich wypowiedzi. Przecież mężczyzna idący za nią ręka w rękę mógł okazać się konkurencją albo bandytą. Tudzież gwałcicielem. Zawsze jednak pozostawali ochroniarze...
    Cholera, czemu ten facet musiał akurat do niej lgnąć?
   - To chociaż pozwól, że ci potowarzyszę.
    Nie miała już sił odmawiać. Stwierdziła, że niech mu będzie, jednak w razie problemów nie odpowie za ewentualne pokrzywdzenie młodego rycerza przez jej ochroniarzy. Ci mogą okazać się naprawdę niemili w stosunku do nowego gościa. Chociaż mogliby też chcieć go zrekrutować, bądź przesłuchać z uśmiechem na twarzy. Tak naprawdę nic nigdy nie wiadomo. Nilva nie zastanawiała się nad konsekwencjami swoich czynów. Najwyżej po tym wszystkim czuć się będzie jak potwór, który pozbawił życia przypadkowego przychodnia. A ten jej pomógł. Cholera...
   - Ja... po prostu mam agresywnych towarzyszy. - rzekła, odwracając wzrok. - Nie jestem pewna, jak mogą zareagować na twoją osobę. Ostatnim, czego chcę, to narazić na coś złego pana, który mi pomógł.
    Zdanie to wypowiedziała na jednym oddechu, spiesząc się. Serce waliło jej w bardzo szybkim rytmie. Chociaż nie była na ten moment zagrożona, nie myślała o sobie. Najlepiej w ogóle byłoby, gdyby nigdy się nie spotkali, bo jej głowa nie byłaby wtedy przepełniona złymi rozkminami.

Karo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits