Nie zrobiła nic złego, w żadnym wypadku. Możan wręcz pragnął, aby pokazała mu swoją siłę, a nie bawiła się w kotka i myszkę, jak miewała to reszta gwardzistów. Bardziej niż wygranej Dariusa bali się zostać osądzeni o zamach na pana, a przecież od tego dzielił ich tylko krok. On jednak nigdy nie patrzył na to z tej perspektywy.
- Pięknie. - mruknął, przeciągając się ostrożnie, aby nie nadwerężyć zmęczonych mięśni. Skrzywił się z bólu. - Jesteś dobra, młoda damo. Nie ma sensu ani cię chłostać, ani nawet słownie karać. Przy każdej walce ze mną nie traktuj mnie jako nieporadną laleczkę, która stłucze się po uderzeniu o ziemię. Nawet, jeżeli mnie zabijesz, to nie będę mógł cię ukarać. To, że zrobi to ewentualnie inny strażnik, to inna sprawa. Mój brat wtedy chyba się z tobą ożeni.
Gdyby wtedy wiedział... [...]
Wadera siedziała u boku swojego pana, obserwując masę rysunków na ziemi. Nie była za bardzo oczytana w runach, dlatego mogła jedynie wpatrywać się pusto w ziemię i zastanawiać nad sensem tego wszystkiego. To był pierwszy dzień odkąd król Tytan opuścił swój pałac i pozostawił ich samych, wraz ze służbą (i potencjalnym skrytobójcą). Jako iż nie bardzo było w co ręce włożyć, to Darius zaproponował Alarze naukę rysunków runicznych. Gwardzistka miała się stać dla niego czymś w rodzaju przyjaciółki, a on, chociaż nie za bardzo umiał w relacje międzywilcze, wiedział, że musi się postarać. Zaczął więc od tego, co najbardziej lubił, jeszcze za czasów młodości.
- Widzisz, ta runa ma wielorakie znaczenie. Najczęściej jednak tłumaczy się ją jako kontakt, przyjaźń, więź. Odpowiedzialna jest za łączność pomiędzy dwiema osobami. Jeżeli dobrze się ją nakreśli, to służy za coś w postaci zamiennika telepatii. Wystarczy jedno dotknięcie łapą, aby druga, taka sama runa, pokazała ci obraz twojego partnera. Należy w całość tchnąć trochę magii żywiołu run, której niestety nie posiadam. Uczę się jednak ze względu na najzwyklejszą w świecie ciekawość. Kto wie, może, jeżeli masz poboczny żywioł, okażesz się być specem w tej dziedzinie?
Alara milczała. Jedyną oznaką tego, że w ogóle słuchała swojego pana, był nieznaczny ruch głową, oznaczający dobrze znaną wszystkim zgodę. Basior uznał, że dalsze tłumaczenie nie ma sensu, gdyż wadera nie wydawała się jakoś szczególnie zaintrygowana. Odstawił więc na bok kredę i wstał, rozluźniając grzbiet. Mógłby jej zaproponować następną walkę, chociaż, pomimo potrzepujących wczoraj słów skierowanych do wadery, ta mogła i tak nie mieć ochoty. Bo prawdopodobnie czuła się winna.
- Możemy zostawić na chwilę pałac pod opieką mojego doradcy. Damy mu szansę się wykazać na dwa dni, a sami skoczyć możemy do Denesy. Jeden z żołnierzy wyżej położonych prosił mnie o sprawdzenie stanu warowni od środka, najlepiej osobiście. Mój brat nie ma głowy do tego typu spraw, a ja wolałbym być bliżej swoich poddanych.
- Rozumiem. Mam spakować swoje rzeczy?
- Zrobi to za ciebie jedna ze służek. Wskaż jej tylko, co zamierzasz spakować w podróż. Doradzi ci apropo ubioru. Lepiej, abyśmy się nie rzucali w oczy, więc weźmiemy coś prostego. Miesz trzymaj przy sobie na tyle, aby nie był widoczny dla przechodniów. Na chwilę obecną myślę, że lepiej faktycznie jest trzymać się z dala od zamku, bo wiadomo, jak to może być. A mój ukochany doradza na pewno mnie nie zawiedzie.
Nie musiał dłużej prosić wadery, która już po kilku sekundach zniknęła za drzwiami, oglądając się tylko na Możana, aby móc się upewnić, czy nie zmieni zdania w ostatniej chwili. Twarz basiora złagodniała, kiedy ich wzrok spotkał się w połowie drogi. Polubił ją i nie trudno było to zauważyć. Nie mówiła za wiele, słuchała uważnie, nie robiła dłuższych wywodów na temat tego, jak powinien on postępować. Pozostało jedno pytanie: a co w wypadku, gdyby ta stwierdziła, że jednak bardziej opłaca się trzymać z Tytanem?
Krótko bo krótko, ale zaczynamy. Alaro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!