Sporych rozmiarów pół orzeł, pół lew, polujący głównie na trzodę. Raczej nie niebezpieczny dla wilków, jednak w poszukiwaniu zdobyczy zdarza mu się porwać jakieś szczenię. Nie specjalnie inteligentny. Zwykle stosuje strategię: złap i uciekaj - a swoją ofiarę zabiera do położonego wysoko w górach leża.
Oficjalna eskorta nigdy nie była ulubionym obowiązkiem gwardzistki. Niemniej wiedziała, że jej rola jest szczególnie ważna właśnie podczas takich misji. Bo o ile we własnym zamku lord Możan był względnie bezpieczny, o tyle na traktach Delty mogło się wydarzyć... tak naprawdę cokolwiek. A groźba próby zamachu przez cały czas wisiała nad głową Fuhrera, niczym ostrze gilotyny, gotowe do opuszczenia w każdej chwili.
Kobieta jechała konno u boku karocy, rozglądając się czujnie. Pozostali gwardziści również sprawiali wrażenie spiętych. Tym razem misja miała być dość krótka i rutynowa, więc Alara była jedyną gwardzistką rodu Hajre w obstawie, a jako niedawno pasowanej gwardzistce nie ufano jej jeszcze tak, jakby chciała. Mimo jej ostatniego sukcesu w grobowcu Hajre wciąż jeszcze uważano, że nie posiada odpowiednio dużego doświadczenia w stosunku do swoich kolegów z innych rodów.
Las był cichy. Drzewa dawno pozbyły się wszystkich swoich liści, a cienka warstwa śniegu przykrywała podłoże traktu. Brak zarośli i liści znacząco zwiększał widoczność, a śnieg dawał adventage przy wykrywaniu niewidzialnego wroga, niemniej w atmosferze tego miejsca coś było nie tak. Gwardzistka przywykła do ciszy. Zmarli zawsze są milczący. Przywykła też do hałasu. Mieszkańcy zamku wydawali z siebie niezliczoną liczbę odgłosów. Nie przywykła jednak do tych tłumionych dźwięków zimowego lasu.
Coś zaskrzeczało głośno w oddali. Brzmiało trochę jak orzeł, ale było zdecydowanie zbyt głośne, jak na orła. Alara dała sygnał gwardzistom, by zachowali czujność i nieco zmienili szyk obronny, po czym wysłała parę lepszych jeźdźców na zwiad.
Poruszali się powoli aż do momentu, w którym rozległ się wrzask jednego ze zwiadowców. Gwardziści zostali postawieni w stan pełnej gotowości, karawana się zatrzymała. Możan wyjrzał ze środka pytająco.
- Wszystko jest pod kontrolą, panie - oznajmiła Alara, jednocześnie gestami wydając polecenia wojownikom. Na końcu traktu, dwa konne kształty z dużą prędkością galopowały z powrotem do eskorty. Ponownie rozległ się ryk i wszyscy byli w stanie zobaczyć w powietrzu za nimi masywny kształt pół orła, pół lwa, szybujący nad drzewami i przymierzający się do pikowania. Gwardzistka wiedziała, że jeśli zanurkuje w tak wąskim terenie conajmniej jeden ze zwiadowców pożegna się z życiem, a jej reputacja jako dowódcy spadnie jeszcze bardziej. Zacisnęła zęby i spięła konia.
- Za wszelką cenę chronić dorożki! - rozkazała, po czym zupełnie nie jak odpowiedzialny dowódca pełnym galopem ruszyła na spotkanie nadjeżdżającym. Pochylona w galopie skupiła wszystkie swoje siły na przemieszczaniu metalu ze zbroi od prawej dłoni i formowaniu w masywną kopię. Gdy była już w połowie drogi, a magicznie uformowana broń wyglądała na niemal ukończoną, gryf zanurkował. Alara pognała konia do cwału. Ostatnie kawałki metalu owinęły się na końcówce, tworząc ostry szpic. Magnetyczne pole z trudem utrzymywało broń nieruchomo. Ale musiała wytrzymać. Potwór był już dwa metry nad głową zwiadowcy, metr... Cała siła końskiej szarży odłożona w wąskim punkcie zakończenia kopii uderzyła prosto w pierś gryfa, nabijając go na lancę i przepychając znad zwiadowcy na pusty trakt, nim kobieta poczuła pełnię ciężarów potwora i upuściła broń. Stwór próbował jeszcze się podnieść, jednak końskie kopyta skutecznie wbiły go w ziemię. Alara zawróciła wierzchowca i dobyła miecza. Zawróciła i przejeżdżając koło gryfa, profilaktycznie ucięła mu mieczem łeb.
Tekst opowiadania: 508 słów
Nagroda
- równowaga: +200
- ukrycie: +50
- moc: +50
- 400 trefli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!