- Oczywiście.
Niedokończone zdanie zawisło w powietrzu. Tytan odwrócił się do swojego krewnego, a w jego oczach pojawiło się coś, co nie zwiastowało nic dobrego. Trudno było ubrać właśnie w słowa atmosferę, która panowała w jego pomieszczeniu. Była niczym gęsta mgła, którą bez problemu można było kroić za pomocą noża. Na końcu języka władca posiadał ripostę na swojego brata, jednak stanęła przed nim wewnętrzna blokada, która nie pozwalała mu zrobić więcej niż westchnąć, głęboko i smutno. Alara nawet się nie wychylała. I dobrze, pomyślał jej przełożony, będzie z niej dobry sługa. Bo taki właśnie powinien być - milczący, nie wychylający się zbytnio, a przy tym niepozorny i posłuszny.
- Masz nie zrobić tutaj... bałaganu. Wrócę za tydzień. Moi słudzy wszystkiego dopilnują. A ty się... nie wyróżniaj. W przeciwnym wypadku będziesz miał problemy. Tak ci... dobrze radzę.
Jego ton głosu był bardzo nietypowy. Dało się w nim wyróżnić strach i zawahanie pomiędzy dłuższymi przerwami w wypowiedzi. Brat teraz był sam, a naprzeciw niego stał Możan oraz jego służka. Glaviss do załatwienia miała jeszcze tylko jedną rzecz z emerytem, dlatego też Tytan niecierpliwie musiał na nią czekać. Bezbronny. Sam na sam z... osobą, której tak właściwie...
się... bał...
I przyznawał to przed sobą otwarcie. Były takie dni, kiedy pozostawali sami. Widział w oczach Możana otwartą nienawiść do własnej osoby. Jeżeli robił mu na złość to tylko w chwilach, kiedy miał przy sobie kogokolwiek, tak właściwie. I wtedy się nie bał. Czuł tak właściwie ogromną wyższość nad młodzikiem, którą kipiał na wszystkie strony. W takich chwilach jednak po prostu nie umiał zachować zimnej krwi. Wiedział o klątwie. Wiedział o tym wszystkim. Sam miał ochotę pozbyć się Dariusa. Wtedy mógłby mu nie przeszkadzać. Nie bałby się czasem przebywać z kimś sam na sam. A tak to pozostawały ciche błagania, aby ten zostawił go w spokoju.
Na szczęście będzie mógł odpocząć w spokoju, kiedy tylko Glaviss się przyszykuje i oficjalnie będą gotowi do podróży. Nie bał się innych skrytobójców, niż jego prawdziwy brat. Nieszczęsną ciszę panującą w tym pomieszczeniu od dłuższej chwili przerwało pojawienie się wreszcie wadery spokrewnionej z Alarą, ubraną po zęby w metal i gotową do podróży. Możan bez problemu mógł stwierdzić, że dziewczyna gotowała się w tej piekielnej zbroi i zapewne już nie może się doczekać, kiedy albo będzie mogła jej użyć, albo ją ściągnąć.
- No widzę, że moja droga już gotowa do drogi. - Tytan uśmiechnął się szczerze do swojej gwardzistki, której pojawienie się automatycznie rozluźniło nieco atmosferę. Możan zastanawiał się, czy nie chodzi tutaj oby o jej nieco komiczny wygląd. Alara teraz mogła się bez problemu przekonać, że jednak trafiła na lepszą partię i nie musiała ubierać się w ten niewygodny strój. Przynajmniej taką nadzieję miał Darius, a jak było naprawdę - nie wiedział. Wadera wciąż pozostawała dla niego dziwną zagadką, którą za nic w świecie nie mógł rozłożyć na mniejsze kawałki i poskładać niczym puzzle.
- To my w takim razie już się ulatniamy. Zostawiam was w dobrych rękach. Mam nadzieję, że twoja piękna gwardzistka znakomicie się spisze podczas tego weekendu. Trzymam za was kciuki i życzę szczerze powodzenia. Mam nadzieję, że pałacu nie zostanę w ruinie, kiedy wrócę. Ach, i najważniejsze... Bracie, proszę beze mnie nie organizować żadnych spotkań ze szlachtą. Od tego jest twój król.
Mój... król...
Alara? Dawaj się napierdalamy. Tylko daj mi napisać tą walkę! xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!