14 stycznia 2021

[KP] Ozyrian


Jam jest posąg człowieka na posągu świata - "Kordian"

Ozyrian
Przedstawienie

GODNOŚĆ: Ozyrian Bezrodowy i to dosłownie. Pochodził z jednej z biedniejszych rodzin na swojej planecie, gdzie użerać się musi z większymi idiotami w rodzinie. Za jego drugie miano, które przybrał przybywając na wyspę, można uznać słowo Koliber, ze względu na jego różnobarwne umarszczenie.
PŁEĆ:  Samiec Klozaura
WIEK: Nie jest nieśmiertelny, niestety. Spodziewa się, że z życiem pożegna się przy setce, o ile wcześniej nie zamorduje go jakiś krwiożerczy potwór. Liczy sobie na karku ledwo trzydzieści wiosen.
STANOWISKO: Po poprzedniej krainie został mu tytuł gwardzisty królewskiego. Teraz zaś musi przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i stanowiska Giermka. Nie posiada jeszcze zbytniego doświadczenia, przynajmniej nie według Watahy Zachodu, aby móc zasłużyć sobie na tytuł rycerza. Uprzednio był akolitą, jednak szybko zrezygnował z tej posady. Spowodowane było to ogromnym stresem i bullingiem ze strony starszych kapłanów.

Powiązania

SYMPATIA: W ciszy ma swój ukochany obiekt westchnień, za którym przypatruje się, odkąd na własnej planecie dostał posadę gwardzisty. Serce zabiło mu mocniej na widok Adrissy. Nigdy jednak nie okazał w żaden sposób swojego uczucia z powodu strachu przed... wpierdzielem ze strony jej ojca. Niestety, ale jako totalny plebs nie miał najmniejszej szansy na zdobycie jej serca, a nawet, jeżeliby to zrobił, to zapewne zostałby stracony przez króla z powodu "oplucia" jego córeczki. Dziewczyna więc nie miała problemów przez jego decyzję.
RODZINA:
  • Nikodem - młodszy brat Ozyriana i jedyny, który ostał się z całego rodzeństwa po pomorze. Obecnie pełni funkcję głowy rodziny ze względu na nagłe zniknięcie młodego gwardzisty. Zajmował się głównie prowadzeniem niewielkiej karczmy, której dochody ostatnio pospadały ze względu na nakaz zamknięcia wszystkich jadłodajni w państwie w obawie przed rozprzestrzenieniem się śmiertelnej grypy. Od tamtego czasu Nikodem zmuszony był bawić się w kradzieże, co nie spodobało się starszemu z rodzeństwa. Ten jednak nie zamierzał wsypywać brata, gdyż sam również byłby narażony na utratę posady. Wielokrotnie między braćmi wybuchały spory z powodu ich zajęć, chociaż w rzeczywistości nigdy jeden na drugiego ręki nie podniósł. 
  • Missouri - wadera nieposiadająca dwóch tylnych łap z powodu pewnego wypadku przy pracy w kopalni. Cudem ostała się przy życiu, ale pozostała bez pomocy i prawdziwej roboty. Obecnie zajmuje się szyciem na drutach za pomocą swoich magicznych łap i sprzedawaniu tego na rynku. Jest starsza niż Nikodem, jednak młodsza od samego Ozyriana. Została przygarnięta przez ich matkę, kiedy jej biologiczna rodzicielka zmarła po porodzie. Od tamtego czasu traktowana jest jako członek rodziny, chociaż trochę... bezużyteczny. Koliber miał z nią bardzo ciepłe stosunki i uwielbiał słuchać jej melodyjnego głosu podczas usilnej próby zaśnięcia. 
  • Matka - starsza, spokojna kobieta, która pełni funkcję głównego maga rodzinnego. Po tragicznej śmierci męża stała się reprezentantką rodziny. Jej również nie podoba się postępowanie Ozyriana i jego obecna praca, ze względu na głęboką nienawiść nakierowaną na rodzinę królewską, przysparza jej tylko dodatkowe zmartwienie (chociaż przyznać trzeba, że to Koliber przynosi największe pieniądze spośród reszty). Surowa, stanowcza kobieta, która znakomicie wie, czego tak właściwie chce. W razie czego za swoje dzieci gotowa jest skoczyć w ogień i nie da sobie w kaszę dmuchać. Bywa dosyć wredna i opryskliwa, w dodatku niezbyt skora do kompromisów. A na imię ma Medie.
HISTORIA: Zaczęło się tak właściwie od przepłakanych godzin spowodowanych ciężkim treningiem i ogromnym, psychicznym bólem. Startował w igrzyskach, aby być najlepszy z całej swojej rodziny. Była to okazja do wygrania nowej pracy i nowego życia. Udąło się to. Po wielu latach łez, naderwanych mięśni, wygrał konkurs na królewskiego gwardzistę i otrzymał dostęp do królewskiej loży. Stał dumnie, z wyprostowaną piersią, czekając na odznaki. Dostał to, o co zawsze walczył. A potem zobaczył księżniczkę. I zakochał się, ale to nie jest na ten moment historii odpowiednie.
   Aby wygrać konkurs na gwardzistę i zarobić więcej grosza, zmuszony był zrobić coś, czego nie zrobiłby żaden Klozaur. Sam, własnymi zębiskami, odgryzł swój święty ogień, który był jedyną oznaką magicznych umiejętności. Od tamtej pory stracił dostęp do magii, jednakże jego stan fizyczny o wiele bardziej się polepszył. Zrobił to tak właściwie na rządanie jednego z pomniejszych demonów, który to za tak ogromną przysługę obiecał mu życie u boku rodziny królewskiej. Miał dostęp do najszlachetniej urodzonych basiorów i wader na całej planecie. Mógł nie raz dokonać zamachu na króla, jednakże ten chciał pokazać się od lepszej strony, wierząc w dobre intencje władcy oraz tym bardziej jego córki, która wkrótce miała zostać wydana za mąż. Ojciec długo poszukiwał jej szlachcica, zaś Koliber z ciężkim sercem zmuszony był wpatrywać się w to, powstrzymując od łez. Na jego szczęście potem przyszła na miejsce plaga, dziesiątkując wielu, w tym również i jego ojca, który zmarł w drodze do domu.
  Był wtedy w podróży ze swoimi serdecznymi przyjaciółmi. Pracował jako handlarz i zamierzał wrócić do rodziny, przywlekając ze sobą najcenniejsze skarby. Szkoda tylko, że te nigdy nie dostały się w łapy jego rodziny ze względu na napad oraz późniejszą śmierć taty, do którego Koliber był bardziej przywiązany. Matka przeżyła źle zarówno stratę męża, jak i odejście syna do wyżej postawionego rodu z powodu głębokiej nienawiści do wyżej położonych. Uważała bowiem, że ci szybko rozpuszczą jego syna, a kiedy zauważyła, że ten wrócił bez ogona, padła zemdlona. Do tej pory nie potrafi sobie poradzić z faktem, że jeden z bardziej talentowanych Klozaurów (bo tak, trzeba przyznac, że Ozyrian miał dawniej rękę do niektórych zaklęć) zrezygnował z tego na rzecz... tak właściwie czego? Pracy u łap wilków, które traktują każdego jak zwykłego psa?
   A potem księżniczka postanowiła, że ten wyruszy z nią pewnego dnia na wyprawę. Basior chociaż z początku nie był tak bardzo chętny, zgodził się z uwagi na ewentualnie poniesione konsekwencje. Gdyby przecież wypuścił księżniczkę samą, to ta mogłaby już nie wrócić, a on zostałby stracony przez niezbyt przyjaznego jemu króla. Wysadziło ich na delcie, jednakże na osobnych krańcach wyspy. Koliber trafił w łapy wilków z watahy zachodu. Na początku podejrzewany był o przeszpiegi, jednakże po dogłębnym przepytaniu basiora stwierdzono, że nie stanowi zagrożenia. Naszego bohatera posłano do świątyni, gdzie miał uczyć się fachu pod okiem mistrzów Sarty. Przy okazji mógł też poznać z bliska kulturę innych wilków. Zrezygnował jednak po dwóch tygodniach i wstąpił do wojska, póki co jako giermek zbiorowy. Planuje odnaleźć swojego mistrza i samemu zostać rycerzem. Ach, no i najważniejsze - pragnie odnaleźć Adrissę.

Rozpiska

CHARAKTER: Zaczynać charakter należy od mocnych stron, aby już na wstępnie nie zrazić czytelnika do postaci. Ozyrian tych mocnych stron ma niewiele. Jest po prostu... nijaki. I to najlepiej go określa. Poza swoim intensywnym, kolorowym ubarwieniem nie zwraca na siebie uwagi. Jest do bólu spokojny i mało rozrywkowy. Nie zna się na żartach ani nie zna słowa "odpoczynek" gdyż odkąd pamiętał, jego życie przepełnione było ciężką pracą. Jest do tego już przyzwyczajony, więc z jego ust nie usłyszysz złego słowa na temat narzekania. Osoba wykonująca posłusznie polecenia góry, w dodatku ambitna i doskonale planująca. Stara się jak tylko może, aby wspinać się po szczeblu wcześniej upatrzonej sobie kariery. Ma jednak jedną, bardzo stanowczą wadę z tym wszystkim powiązaną: nie jest w stanie komukolwiek odmówić, zwłaszcza, jeżeli druga storna charakteryzuje się natarczywością, bądź też jest bardzo ważna dla Ozyriana. Jak właśnie w przypadku księżniczki o jakże pięknych, kochających oczach i cudownym temperamencie. Trudno było się nie zauroczyć, kiedy to w jego życiu pojawiła się taka cudowna osóbka... No tak, współcześni ludzie mogliby nazwać Ozyriana mianem SIMPA, zważywszy na to, jak bardzo latał wokół osóbki, którą pragnie zaprowadzić na ślubny kobierzec. Jest w stanie zrobić dla niej wszystko, począwszy od trudnych prac, zostawienia swoich planów daleko w tyle, a kończywszy na oddaniu swojego życia. Bo życia nie traktuje jako nadrzędną jednostkę, między innymi dzięki swojej wierze. Stara się żyć dniem, ryzykując przy tym całkiem sporo. Nie raz i nie dwa wracał poraniony przez swoją głupotę i spędzał kilka tygodni w szpitalu. Szybko jednak nauczył się z tego wylizywać. Z każdej porażki wychodzi zwycięsko, bo potrafi ją znieść i próbować nowych sposobów na przezwyciężanie ewentualnego problemu. Uszy do góry i lecimy z kurwmai, jak to niektórzy kulturalnie mówią. A Ozyrian? A Ozyrian nie mówi wiele. Wyznaje zasadę złotej ciszy i jeżeli nie ma takiej potrzeby, to nie odzywa się niepytany. Miewa też tendencję do wyolbrzymiania zalet ważnych dla siebie osób i niedostrzegania ich wad. Bardzo łatwo jest go wykorzystać, zmanipulować wizją pięknego świata i dobrego serca. Bo to rycerz. I posiada cechy odznaczające stereotypowego białego: lojalność wobec swojej ukochanej, ogrom odwagi i zapału, oraz kodeks honorowy. Walczy tylko, kiedy jego przeciwnik jest gotów. Nigdy nie podniesie ręki na kobietę ani dziecko. Również nie będzie walczył z istotą umierającą, bezbronną, ani nie zaatakuje niczym skrytobójca. Świat byłby piękny, gdyby inni również podchodzili do walki w ten sposób, jednakże Ozirian jest jednym z nielicznych tak "cudownych" światopoglądowców. Trzyma się uparcie swojego zdania i wierzy w wielką nagrodę czekającą na niego u góry, jeżeli zamknie raz na zawsze oczy. Też może dlatego nie boi się śmierci. Tak właściwie to wątpię, żeby czegokolwiek się bał, poza śmiercią Adrissy, która skruszyłaby jego serduszko.
  Bo jest wrażliwy. Przeżywa bardzo mocno straty osób, które ceni, szanuje. Łatwo się również przywiązuje i często nietrafnie odbiera sygnały dane mu przez środowisko, przez co potem dostaje srogo po dupie. Ale nie płacze. Wstaje i idzie dalej, z głębokim optymizmem patrząc w przyszłość. Stara się pomagać, jeżeli ktoś go tylko poprosi. Bo ma dobre serduszko, skrywane pod płaszczykiem zwykłego, obojętnego wszystkim obywatela
APARYCJA: Dobrze zbudowany basior o ciemnobłękitnym łbie i parze czułek wystających z czoła, zawiniętych do tyłu. Nie świecą. Niemalże w ogóle ich nie widać. Kiedyś faktycznie mieniły się kolorami tęczy, tak samo jak pozostałe elementy na jego cielsku, jednakże było to jeszcze przed odcięciem ogona. A ten był w kolorystyce podobnej do łebka. Zresztą to raczej już nieistotne, zważywszy na to, że obecnie leży gdzieś zakopany na drugim końcu wszechświata i gnije z dnia na dzień, zjadany powoli przez owady. Wkrótce pozostaną jedynie miłe wspomnienia. Nie warto jednak rozmyślać na temat spraw, które już nigdy nie powrócą. Ciało Ozyriana pokryte jest kolorowymi (niebiesko-zielono-żółtymi) piórami, tworzącymi piękny "pancerz" na całym ciele. Wygląda to dosyć imponująco i często przykuwa uwagę dzieciaków, które najchętniej wszystkie by te błyskotki wyrwały. Poduszki na łapach, aby dopasować się do koloru łebka, również są granatowe. A oczy? Oczy ma duże, wiecznie czujnie, biegające niespokojnie od jednej istoty do drugiej. I niebieskie, bo jakże mogłoby być inaczej. Ważnym elementem jego ciała, jak i ciała wszystkich klozaurów, są również kolce, skryte przez grubą warstwę futerka. Jedynie ich końcówki mienią się na kolorowo, zaś reszta dopasowana jest do głowy basiora. Są one dosyć krótkie, wyrastające od czubka głowy a kończywszy na łopatkach. Przy odrobinie szczęścia ich nie zauważysz, kiedy są schowane (a Ozir nie lubi się nimi chwalić). W razie ataku jednak potrafi niespodziewanie wysunąć swoją tajną broń i pokaleczyć przeciwnika. Działa to lepiej niż niejeden pancerz. Wnętrze nie jest imponujące - nie posiada miodu zamiast krwi ani też jakiejś pary dodatkowych kłów. A ludzkiej formy nie ma co opisywać - nie został nią obdarzony. Uczy się wytwarzać powoli jakieś kształty, aby móc pewnego dnia pokazać się jako dwunóg. Póki co jest to jednak proces bardzo żmudny i, dla samego Ozyriana, nieco bolesny. Oczy najprawdopodobniej pozostaną takie, jakie są. A reszta jest tajemnicą.
ZAINTERESOWANIA/TALENTY: Zacznijmy może od czegoś najbardziej oczywistego i najgłębiej zakorzenionego w życiu samego Oziriana. W czasach młodości pewien kolega zaintrygował go sztuką wojskową. Różnego typu bronie białe od razu podpasowały wojownikowi. W ten czas nie miał problemu z określeniem, kim tak właściwie chce pozostać - rycerzem. I... przez to tak naprawdę rozpoczęła się jego przygoda. Dobrze radzi sobie w obsłudze różnego rodzaju maszyn wojskowych, bardziej lub mniej nowoczesnych. Problem może być tutaj jednak z utrzymaniem ich, gdyż, jak wiadomo, basior nie posługuje się telepatią, a ogon, który mógł okazać się pomocny w tej dziedzinie, został odcięty (jak wielokrotnie wyżej było o tym mówione). Zmuszony jest więc głównie przymocowywać do swoich łap różnego typu uzbrojenia. A czasem nawet wykonywać je samemu, bo, jak wiadomo, nie ma lekko na tym padole i nie każdy zechce mu w tym pomagać. Więc w sztuce survivalu jest również bardzo dobrze obeznany. Czasami po prostu trzeba. Potrafi rozpalić ognisko, zdobyć jedzenie, jeżeli będzie trzeba, ogrzać się, utworzyć prowizoryczny opatrunek... Dałby radę przetrwać w największej dziczy. Zdobyć wodę... No, w każdym razie pod tym względem jest dosyć użyteczną postacią i należy go brać na każdą możliwą misję w puszczy. Bo da sobie radę. Zna się również na podstawach medycyny i alchemii, dzięki czemu jest w stanie wytworzyć dobre lekarstwa i zatamować krwawienie do przyjazdu odpowiedniego medyka. Innymi słowy zna się na tym, na czym żołnierz znać się powinien. Poza tym kolekcjonuje motyle i rzadkie rośliny do swojej księgi, dzięki czemu całkiem sporo się już tego poduczył. Rozpozna nawet najrzadszy kwiat.

Moce

ŻYWIOŁY: Swego czasu posługiwał się żywiołem botaniki. Był w tym naprawdę dobry. Potrafił zmuszać nawet najmniejszą roślinkę do posłuszeństwa i stworzyć po kilkunastu tygodniach pracy całkiem ładny las przy swoim domostwie. Był jedyny w rodzinie, który odziedziczył ów dar po swej prababce, przez co był wręcz powodem do dumy. Dopóki... no. Reprezentował również żywioł plazmy, który nie wydawał mu się do czegokolwiek potrzebny. Jedyny żywioł, który jeszcze jakkolwiek u niego funkcjonuje, ale który nie dodaje mu żadnej magicznej umiejętności, to żywioł siły.
MOCE: Nie ma raczej sensu na rozpisywanie się, jeżeli chodzi o dawne umiejętności magiczne. Było ich całkiem sporo, jednak przez decyzję basiora żadna z nich już nie działa. Kilkukrotnie próbował, czy to za pomocą magicznych elementów czy dzięki pomocy innych. Nic. 

Pozostał

LOKALIZACJA: Obecnie znajduje się we Wschodniej Warowni, jednak powoli zaczyna zastanawiać się nad zmianą posterunku. Chociaż wiele osób mu to odradza, zamierza udać się do Warowni Małego Archipelagu w nadziei na zdobycie potrzebnego mu doświadczenia. Przymierza się do tego już od dłuższego czasu i tylko czeka na pozwolenie od dowódcy, kiedy w końcu zostanie rycerzem. Jego kwatera jest ciasnym pomieszczeniem, w którym nie ma nic nadzwyczajnego. Od - po prostu skóry wielkich kotów umieszczone na ścianach, a do tego jakieś półeczki i niewygodne łóżko. Rzadko jednak stale posiaduje w jednym miejscu, gdyż dosyć szybko się nudzi.
INNE: 

  • Basior jest głęboko wierzący w kult Janhare. Nawrócił się po przekroczeniu progów Watahy Zachodu. Uprzednio w swojej wiosce nie wierzył. Uważa, że wiara dobrze na niego wpłynęła i nie zamierza się od niej oddalać. Zmuszony jest jednak często występować wbrew woli Janhare. Sam fakt bycia żołnierzem poniekąd mu zaprzecza, bowiem w końcu ci unikają wojen jak ognia. Nie przeszkadza mu to jednak spotykać się raz w miesiącu na uroczyste spotkania oraz oddawać cześć bogu. Pragnie również nawrócić księżniczkę. 
  • Nie chce i nie ma zamiaru wracać do swojego dawnego życia. Bardzo boi się ponownie zostać podnóżkiem u ojca Adrissy, a dodatkowo szansa na poślubienie księżniczki spadnie wówczas do zera. Pokochał Watahę Zachodu i stał się jej wierny, zdecydowanie bardziej niż własnemu ludowi.

EKWIPUNEK:

  • 200 trefli
  • Sztylet rodzinny - przyzdobiony w jeden z cenniejszych kamieni szlachetnych - czysty diament. Nie został on jednak sprzedany ze względu na to, iż został podarowany przez samego króla. I ukryty przed wzrokiem rodzinki. Posiada w swoim ostrzu truciznę wywołującą ogólne osłabienie organizmu.
Siła: 700 Szybkość: 100 Zwinność: 600 Moc: 0
Technika: 1000 Równowaga: 50 Zręczność: 500 Ukrycie: 50
Od Autorsko
   Postać można używać do różnych sesji, można ją bić, można ranić głownie. Moje skarbie i tak jest silne, bo tyle przeszło. Stworzony do wątku romantycznego z Adrissą, więc nie przyjmuję przelotnych romansów. Głównie to na niej ma się skupiać moja postać, więc nie wiem, jak będzie z innymi wątkami - mam wiele innych, ciekawszych postaci z pewnością niż Ozyrian.

KONTAKT: Email: girlsdarkwolf@gmail.com, Discord: Fragonia#7586
KREDYTY:
Fragonia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits