Ujrzałam twarz matki? Co? Uśmiechnęła się do mnie i podeszła. Po chwli podszedł ojciec.
- Prim... Jesteś już w takim wieku... Zaraz będziesz miała dwadzieścia
lat... - mama zaczęła mówić. Oho! Już chyba ( niestety) wiem o co
chodzi...
- Więc chcielibyśmy... Abyś wszyszła za mąż... - ojciec kontynuował.
- Słucham?! - zapytałam zdenerwowana.
- Chcemy abyś wzięła ślub z synem Alfy... - ojciec powiedział z uśmiechem.
- Nigdy w życiu!!! Nie zgadzam się! - warknęłam i odeszłam.
***
Obudziłam się. Uf... Jakie szczęście, że to tylko sen... Skuliłam się bardziej.
- Ale... Jeśli... To jest prawda? -zaczęłam mieć wątpliwości. - Nie, to
niemożliwe... - pokręciłam głową, odganiając wszystkie myśli. Po chwili
przyszedł Amir. Pocałował mnie i uśmiechnął się. Jednak kiedy to zrobił
poczułam dziwne wibracje... Podobne do mojego snu? Pomyślę o tym
później...
- Jak rana? - zapytał z troską.
- Już dobrze... - odwzajemniłam uśmiech. Jednak pomimo tego nie mogłam
odpędzić od siebie tej myśli.... Spróbowałam przywołać te wibracje.
Zamknęłam oczy, aby jak najlepiej to odczuć. Jednak było to za słabe...
Jedyne co widziałam i słyszałam to zamazany obraz i pojedyncze litery...
- Coś się stało?
- Nie, nie... Głowa mnie trochę boli... - uśmiechnęłam się. Spojrzałam w
jego oczy. Coś go trapiło. Był jakby to powiedzieć... Niespokojny?
Zdenerwowany? Chciałabym to sprawdzić... Ale moja ciekawość nie zawsze
wychodzi mi na dobre... Teraz to naprawdę mnie głowa zaboloła... Za dużo
myślę. Chciałam wstać, ale z raną niebyło najlepiej. Syknęłam.
- A ty gdzie? Masz leżeć! - Amir powiedział kręcąc głową. Spojrzałam na
niego a potem westchnęłam. Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w
sufit.
- Coś cię trapi? - Amir spytał zaniepokojny.
Pokręciłam głową.
- Nie, chyba nic...
- Chyba?
Złapał mnie za rękę. Od razu poczułam silne wibracje.
- Przepraszam... - wyszeptałam i odsunęłam się. Wiem, głupio zrobiłam,
ale nie chcę grzebać komuś w jego własnych snach! Amir spojrzał na mnie
zdziwiony. I teraz powiedzieć mu czy nie?
- Ja... Nie robię tego specialnie... Ale kiedy mnie pocałowałeś...
Poczułam wibracje na temat twojego snu... I ja po prostu nie chcę
wciskać się w nieswoje spawy. - wyszeptałam spuszczając głowę. Amir
zrobił jeszcze bardziej zdumioną minę. Potem się uśmiechnął. Ale był to
taki... Jak by to powiedzieć? Przymusowy uśmiech?
A jeśli już wogle nigdy się do mnie nie odezwie? Nigdy nie dotknie?
Yyy... Znaczy nie złapie za rękę? Boże mogłam tego nie mówić...
Co prawda... Przed tym jak odsunęłam się do niego, miał bardzo dziwną
aurę... I ten natłok wibracji, kiedy złapał mnie za rękę. To dla mnie za
dużo. Niedługo chyba będę musiała wszędzie nosić rękawiczki...
Westchnęłam, ponieważ miałam zamknięte oczy, otworzyłam je. A tu? Amira
nie było...
- Świetnie! Jeszcze się na mnie obraził... - mruknęłam i skuliłam się
pod kocem. Wróciłam myślami do pierwszych wibracji. Obraz zamazany,
pojedyńcze litery utkwione w moich uszach. Słaba ostrość... Do tego
dołączyłam drugie wibracje. Trochę lepsza ostrość... Obraz mniej
zamazany... Urywające się zdanie... I twarz Amira... A to chyba jego
rodzice... Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam i je
otworzyłam. Zobaczyłam ojca.
- Skąd ty do cholery wiesz gdzie ja mieszkam?! - warknęłam. Nie oczekując odpowiedzi zatrzasnęłam drzwi.
- Primcia? Ty żyjesz? - ojciec zapytał zdziwiony.
- Nie, wyszłam z siebie i stoję obok... - mruknęłam i poszłam na górę. Poszłam do Amira. Leżał na łóżku i spał.
Uśmiechnęłam się. Weszłam do mojego pokoju, a na kanapie siedział ojciec.
- Ładnie się tak do kogoś wpraszać bez pozwolenia? - powiedziałam wkurzona. Ojciec kiwnął głową.
- Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać... - powiedział, a jego aura była wyjątkowo spokojna.
- Chyba nie mamy o czym... - mruknęłam i zrobiłam jeden krok na schodach, chciałam po prostu wyjść i się przewietrzyć!
- Matka tego by chciała... - wyszeptał. Nie zwróciłam na to uwagi. Zrobiłam kolejny krok.
- Jeszcze coś? - zapytałam z irytacją.
- Chcę, to znaczy chcieliśmy, abyś wyszła za mąż. - powiedział.
Zamarłam. Więc ten sen to jednak prawda? Nie, to musi być zbieg
okolicznośći!
- Co ty chory jesteś?! - krzyknęłam zdenerwowana.
- Chcelibyśmy abyś wyszła za syna Alfy naszej dawnej watahy. - dodał, ale mówiąc spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie zgadzam się! - odpowiedziałam twardo.
- Jeśli tego nie zrobisz... Mogę zabić Amira... - uśmiechnął się i z
szybkością błyskawicy, podłożył nóż pod szyję chłopaka. No i tak z
spokojnego dziada, zrobił się ten sam " ojciec psychopata "
- To teraz wiesz co mogę zrobić... Mogę go zabić. Mały szantaż? - wysyczał.
Zrobiło mi się gorąco. Westchnęłam.
- Jeśli... Wyjdę mąż... Nie zabijesz go? - wyszeptałam wciąż patrząc na Amira.
Ojciec kiwnął głową.
- Daj mi chwilkę, i wyjdź! - powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi. Usiadłam
obok Amira. Do oczu napłynęły mi łzy. Pogłaskałam go po głowie. Wzięłam
kartkę i długopis.
" Amir... Przepraszam Cię za wszystko... Każda chwila spędzona z Tobą była najwspanialsza na świecie...
Nie szukaj mnie... Wreszczie będziesz miał spokój...
Kocham cię...
Prim. " napisałam na kartce i ostatni raz spojrzałam na chłopaka. Pocałowałam go w policzek i szybko wybiegłam z pokoju.
- Zgoda... - wyszeptałam i zaczęłam płakać.
- Grzecza dziewczynka... No co? Chciałabyś abym go zabił? - zapytał z
uśmiechem. Pokręciłam głową. Wyszliśmy i przeleportowaliśmy się do domu
ojca.
( Amir? Jak ma to zaeragujesz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!