Sytuacja ta mogła być doskonałą nauką na przyszłość dla Możana. W tej sytuacji mógłby nauczyć się nieco pokory i poszanowania dla cudzego ciała. Niejednokrotnie jego ręka pobiegła w stronę piersi, aby ścisnąć je z całej siły, zastanawiając się nad uczuciem temu towarzyszącym. Zawiódł się, kiedy odczuł tylko nieprzyjemne porażenia. Libido było niskie, wręcz zniechęcające do większych integracji. Hormony działały w odwrotną stronę. Poczuł się więźniem cudzego ciała i przez ponad godzinę leżał bezczynnie, zastanawiając się nad podjęciem odpowiedniego działania i poddając się rozmyślaniu. Utkwił w półśnie, z którego mało która służąca była go w stanie wyrwać. Był oschły dla każdego, kto tylko mocniej zainteresował się jego osobą - zapominając przy tym, że nie może sobie już pozwolić na złośliwości i należałoby zachowywać się z taktem i wyrozumiałością wobec służących. Kto wie, może Dian postanowi dać mu nieco więcej swobody, dzięki swoim rozkazom?
Mylił się.
- Książę Możan Calveite Rivers rozkazuje nam zaaresztować panią pod....
Strażnik przerwał, wpatrując się podejrzliwie w cielsko Dian. Ukryty w nim PRAWDZIWY książe uniósł podejrzliwie brew, zastanawiając się nad popełnieniem ewentualnej głupoty. Dwójka znanych mu dobrze mord wpatrywała się w siebie wzajemnie, rozmyślając, pod jakim dokładnie pozorem powinni ją zabrać do lochu. Nie było konkretnej opinii, ale rozkaz to rozkaz i należało go wykonać.
- W każdym razie to ma być chwilowe, do czasu wyjaśnienia całej sytuacji. Loch zostanie najlepiej przystosowany i będzie oddalony od reszty więźniów, więc nie należy się obawiać przykrych konsekwencji. To dla dobra pani.
- A dla waszego dobra lepiej puścicie mnie wolno. Nie znacie całej sytuacji, nie wiecie, do czego jestem zdolny!
Zdziwienie na ich twarzach wywołało użycie męskiej formy osobowej. Być może Dian okazała się być po prostu bardzo zniewieściałym czarodziejem. Blondyn, który wygłosił dostojną przemowę i okazał się być niemalże o głowę wyższy od Dian, postanowił ten fakt zaakceptować. Pochwycił więźnia za ramię, brutalnie je szarpiąc i niemalże wyrywając ze stawu. Darius wydał z siebie cichy syk stwierdzając, że jego strażnicy nie potrafią dobrze potraktować dam i trzeba będzie im za to obniżyć odpowiednio pensje, jeżeli ta cała sytuacja zostanie jak najszybciej rozwiązana. Ręce założono mu za plecy, aby nie miał większego pola do manewru. Gdyby nie zbrojka chroniąca krocze strażników, zapewne zastosowałby starą, skuteczną metodę kobiecego wpierdolu. Założono mu prowizoryczne kajdany, blokujące dostęp magii do umysłu basiora, przez co różnorakie sztuczki z góry były skazane na porażkę. Głowę opuścił w dół, przygnieciony całą tą sytuacją. Kostki nieprzyjemnie ocierały się o metal, wywołując przy tym ogromny dyskomfort.
- Kurwy... - wysyczał cicho, szczerząc zęby w obrzydliwym grymasie.
Drugi strażnik z szerokim, zakrytym łbem popchnął dziewcze do przodu, aby zmusić ją do ruchu. Dian, a raczej Darius w jej ciele, nie widząc na chwilę obecną innego wyjścia, postanowił ruszyć do przodu z wysoko uniesioną głową, próbując zachować resztę jakiegokolwiek honoru. Długie paznokcie rozdrapywały skórę na dłoniach, tworząc małe, czerwone ranki z których powoli wyciekała krew. Bolało, a i owszem, jednak szkarłatny płyn w którym tętniło życie dziewczyny mógł okazać się kluczowy do wyjścia z więzienia, choć to i tak było wyjście awaryjne, do którego książe wolał się nie posuwać, nie mając innego wyjścia. On już czuł, jak powoli coraz więcej kropel plami rękawy. Przestał rozdrapywać skórę, czekając, aż dotrą na dół. Znał dobrze rozkład całego budynku, więc wiedział, do której celi prawdopodobnie go wprowadził.
Możan osobiście dopilnował, ażeby nikt nie był w stanie wyrwać się z więzienia. Dodatkowe straże postawił na wyjściu z lochów a ich liczba miała zmieniać się w zależności od pory dnia. Z tego co pamiętał najmniej straży miało być od godziny 7 do 9. W porze rannej rzadko kiedy więźniowie kombinowali cokolwiek, a nie można było trzymać w gotowości non stop swoich sług, bo i oni potrzebowali chwili na oddech. Czy wiedział coś jeszcze? Czy przeoczył jakikolwiek element celi, dzięki któremu mógłby wyrwać się na zewnątrz?
- Mam nadzieję, że szybko dostanę chociaż jakiś posiłek. Nie zamierzam gnić w celi bez jedzenia. I może chociaż zapodajcie mi listę dostępnych potraw, będzie o wiele łatwiej na sercu! - mruknął, uśmiechając się najszczerzej jak tylko potrafił. Mimo ładnych oczek nie dostał odpowiedzi.
Wrzucono go do zamkniętego pomieszczenia z przyciemnionymi ścianami, bez okien i nadziei na lepsze jutro. Dian zrobiła na nim jeszcze gorsze wrażenie, niż zazwyczaj, spowodowane gównianym potraktowaniem władcy.
Strony
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!