'' pierwszy dzień igrzysk cz 1'' Od Berbalioxa do Larsh

- CO TO MA BYĆ!
Krzyknąłem, do Laa.
- Ale co?
- DZISIAJ, SĄ IGRZYSKA! a oni leniuchują!
- CO!
Laa, krzyknął i pobiegł gdzieś.
- Ja, zaraz wam pokażę! krukony!
Biegłem, na dół po schodach co chwile potykając się.
- MACIE! WYPUŚCIĆ JĄ! a nie spać!
- O nie! szef!
- 12222, wpuść GOŚCI! a ty 7778 ZAPROWADŹ JĄ!
Wskazałem, na demonicę  która płakała.
- Tak, szeeeefiee - ziewnął.
- Nie! ziewaj! zaraz przyjdzie kamerzysta!
- A, po co? kamerzysta Laa się tym zajmie.
- LAA! On ma inne zajęcie.
Otworzyłem, żelazne drzwi i usiadłem na najbliższym krześle.
- 10:00 zaraz przyjdą.
Wyprostowałem, się i zauważyłem że otwierają kraty.
- JESZCZE! CZAS! dopiero! jest 10:01!
Kraty, opadły na dół.
Przyszedł, Laa.
- Co? znalazłeś AntyDiscorda? po mówiłeś że dzisiaj uciekł.
- Znalazłem, go.
- TO super!
Laa, zniknął i zobaczyłem dwóch demonów-wilków.
- Oo witam, witam! na igrzyskach!
- A, tę igrzyska będą igrzyskami śmierci?
Spytał, się  chudy czarny wilk-demon.
- O tak! one są igrzyskami śmierci! nie mówił ci! pomocnik Berbaliox'a?
Odpowiedział, mu szaro-biały wilk.
- Proszę! o ciszę!
Wielki, zegar wybił godzinę 11.
Demony i demonicę, przyszły.
- O jacie! ile was jest! chyba z dwa tysiące!
Otworzyły, się kraty po chwili wyszedł z mroku Anty Discord a potem z drugiej strony lewej kraty też się otwarły i z ciemności wyszła czarna demonica.
- GDZIE! JEST KAMERZYSTA!
- Już, już szefie! jestem.
- Laa!  gdzie jest kamerzysta nie ma go.
- Jest, w szpitalu ja zająłem jego miejsce.
- Aha.
Bardzo, wysoki krukon zamienił się w kruka i głośno zakrakał.
Zadzwonił, dzwon.
- Anty Discord VS Mroku.
Przeczytałem, napis na kartce którą dał mi Laa.
Popatrzyłem, się na Anty discord'a i Mroku.
Krukoni, zdjęli z nich łańcuchy i się zaczęło.
- NO! teraz będzie się działo!
Ktoś, wstał i krzyknął.
<Wkrótce ciąg dalszy! Larsh! dokończ!>