Po chwili rozmowy z barmanem odwróciłam się z powrotem w stronę wejścia. Gdzie jest Gabriel?! No tego zostawić na chwilę, to od razu gdzieś znika! Rozejrzałam się dokładnie. Po chwili zobaczyłam małe zbiegowisko w rogu sali. Na środku grupki stał Gabriel... z mieczem wbitym po rękojeść. Jasny gwint! Niemalże biegiem ruszyłam w tamtą stronę.
-Wyświadczylibyśmy jej przysługę... - usłyszałam. Przedarłam się przez kilka osób i wskoczyłam na stół.
-Przysługę, tak?! Jeszcze jeden ruch, a skończycie jako papki dodawane do deserów w tym obskurnym miejscu - wyciągnęłam oba moje miecze i skierowałam je w stronę napastników. - Czy wyrażam się jasno?! - mężczyzna zostawił Zdrajcę, który ostatkiem sił wyciągnął miecz ze swojej klatki piersiowej. Usłyszałam ciche śmiechy. To tylko spotęgowało mój gniew.
-Tacy jesteście hardzi?! - krzyknęłam - Tak więc który z was odważy się stanąć ze mną do walki?! Jestem córką mistrza asasynów z Konstantynopola, samego Ezio Auditore! I wyzywam was na pojedynek. A stawką będzie honor i wolność moja i mojego brata Gabriela! Wybierzcie jednego z was, żeby ze mną walczył. Będziemy walczyć na śmierć i życie, więc lepiej wybierzcie tego, którego najmniej lubicie - moje oczy ciskały pioruny, a na ustach zagościł diabelski uśmiech. Po chwili narad przed linię przeciwników wyszedł mężczyzna. Poznałam w nim tego, który nas tu przyprowadził.
-Będziesz błagać o litość, pani. Zobaczymy, czy ci jej udzielę. Może - zlustrował mnie wzrokiem - uda się to za opłatą. - usłyszałam rechoty wśród stojących tam mężczyzn, ale nawet to nie zmąciło mojej pewności siebie.
-Z tego co wiem martwi nie pobierają opłat. Ich litość również nie jest mi potrzebna, panie - skłoniłam się teatralnie, po czym zeskoczyłam ze stołu, wciąż z mieczami w pogotowiu. Stanęłam tyłem do Zdrajcy, wciąż broniąc go przed atakami.
-Poradzę sobie - powiedziałam z pewnością - Zetnę mu głowę. Ale najpierw... pozbawię go honoru - uśmiechnęłam się. Spojrzałam znów na prześladowców.
-Kiedy zaczynamy? - zapytałam.
-Możemy nawet teraz. Przygotuję się i za pięć minut spotykamy się przed wejściem. Przygotuj się na niezłe widowisko, córko Ezio. - powiedział mężczyzna, po czym odszedł ze swoją gromadką.
-Naprawdę jesteś jego córką?! - usłyszałam głosy wśród tłumu. Co za głupoty?! Po prostu powiedziałam pierwsze nazwisko, które wpadło mi do głowy. Grało się w Assassins Creed. Nie sądziłam, że to zadziała. Odwróciłam się do Zdrajcy.
-Jak się czujesz?
(Zdrajca? Nie wiem co mnie napadło z tym Ezio; wybacz xd Za dużo grania w gry. Spokojnie, Ev sobie z dziadem poradzi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!