06 marca 2017

Od ChoiLee C.D Viper

Tak upartego chłopaka Choi nie widziała od wielu lat. Po co tracić czas na nieznajomą osobę? Nie mógłby po prostu przejść, nie zważając na nią?
- A tak w ogóle Percy jestem. Zresztą powinnaś mnie znać, bo jestem alphą watahy, do której należysz. - z wielką chęcią przedstawiłaby się z uśmiechem, gdyby była kimś innym. Ale niestety. Jest sobą. Tracąc orientację, oraz skupiając się na upływie krwi, było jej coraz ciężej udawać tą "chamską". Chciała się z stąd ulotnić.
Natarczywy wzrok chłopaka, wywoływał w niej coraz większe zmieszanie, aż czuła się nie swojo. Bez zbędnych słów, wstała podnosząc żyletkę z ziemi, ignorując zawroty głowy.
Szybkim krokiem ominęła chłopaka, kierując się w stronę swojego mieszkania. Jedyne co chciała zrobić w tej chwili, to przytulić się do torsu swojego chłopaka, wypłakać się i już nigdy od niego nie odchodzić. Zostać w jego ramionach, bo jedynie przy nim czuła się bezpieczna. Wiedziała, że nikt jej wtedy nie skrzywdzi.
Jednak jak na złość, traciła coraz większą ilość krwi, co wiązało się najwyraźniej z omdleniem. I to się właśnie stało. Ostatnie co usłyszała, to stłumiony odgłos biegu.
***
Dziewczyna otworzyła niepewnie oczy, po chwili je zamykając, oślepiona jasnym światłem wiszącej lampy. Przez chwilę oszołomiona próbowała sobie przypomnieć co się stało. Ponownie otworzyła oczy, tym razem je mrużąc.
Widząc sylwetkę mężczyzny, uśmiechnęła się.
- Jiminnie Oppa? - mruknęła, przecierając piąstką oczy, przy okazji spadając z kanapy. Pisnęła delikatnie, kiedy jej opatrzona już ręka zetknęła się z podłogą. Otworzyła oczy, rozglądając się zdezorientowana po pomieszczeniu.
Na małym fotelu, nie siedział jej chłopak, a ten upierdliwy chłopak, który nie chciał jej dać spokoju.
- Co ja tu robię? - warknęła, próbując wstać, lecz nie na długo, po czasie opadając bezsilnie na kanapę.
- Jesteś. - odpowiedział bezczelnie, taksując Azjatkę wzrokiem, przez co Choi czuła się strasznie niezręcznie. Ignorując chłopaka, jak najszybciej wyjęła telefon z tylnej kieszeni spodni, odblokowując ekran.
- Dwadzieścia osiem  nieodebranych połączeń... - wyszeptała wstając, przy okazji zabierając torbę i kierując się w stronę drzwi.
- Ale gdzie ty idziesz!? W takim stanie nie możesz wyjść! - Percy wstał gwałtownie tarasując dziewczynie przejście. I właśnie w tej chwili chłopak nie wiedział jaką krzywdę wyrządził Koreance.
Dziewczyna upadła na kolana, zakrywając twarz dłońmi. Nie wytrzymała już więcej, musiała pokazać swoją słabość.
- P-proszę...nie krzycz na mnie.. - wyszeptała, chcąc zniknąć z tego miejsca. Podkulając nogi pod brodę, zaczęła szybko oddychać. - Ja.. przepraszam...nic już nie zrobię... Tylko proszę. Ja nie chcę...
Zszokowany chłopak kucnął obok dziewczyny, próbując ją uspokoić, jednak w tej samej chwili, do mieszkania weszła Tyksona, trzymająca siatki z zakupami.

(Viperek? :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits