Co powinienem ze sobą zrobić? Delta wydawała się Zdrajcy tak niegościnnym miejscem. Z początku został powitany przez kilka wilków, jednak... żadna głębsza więź nie została zadzierzgnięta. A teraz wataha się podzieliła, Darkness przeszedł na emeryturę... Ah... Łapy wilka bezszelestnie szurały o trawę. Łeb miał pochylony, w stronę ziemi i nawet nie zauważył, gdy centralnie przed nim jak spod ziemi wyrósł masywny, czarny kształt. Dopiero, gdy na niego wpadł i uderzył się w głowę uświadomił sobie, że nad sobą nie ma zwyczajnego, czarnego, nocnego nieba... a raczej czarnego smoka, z którego dobywało się fioletowe światło.
Stwór najwyraźniej poczuł uderzenie, bo odwrócił wielki łeb w kierunku wilka i zauważywszy go, plunął w jego kierunku fioletowym gazem. Zdrajca instynktownie odskoczył, jednak kropelki oparów osiadły na jego łapach. Ku swojemu zdziwieniu nie poczuł bólu. Wogóle, trująca substancja nie wyrządziła mu krzywdy. Smok zaryczał niezadowolony i przesunął ogonem po ziemi, ciskając czarnego wilka dobre kilkanaście metrów w bok.
Zdrajca przetoczył się po trawie, zdzierając z siebie nieco futra, które jednak błyskawicznie odrosło i wstał na cztery łapy. Smok już szarżował w jego kierunku. Wilk, korzystając z chwili wytchnienia przemienił się w człowieka i dobył Anioła. Jaszczur ponownie plunął na niego fioletową mgłą, która spaliła doszczętnie ubranie człowieka, który jednak nie poruszył się. W mgłę wpadł łeb gada i zamierzył się na tułów człowieka. Czarnowłosy upadł na plecy w ostatniej chwili i pchnął ostrzem pionowo do góry. Prosto w szyję smoka, wbijając je aż po rękojeść. Siła pędu smoka spowodowała, że rozcięło spory kawałek delikatnego podgardla, nim stwór poderwał się do góry, uwalniając od raniącej go klingi. Na nagie ciało Zdrajcy polała się czarna posoka. Nie czekając, aż stwór sobie o nim przypomni, człowiek zniknął, by stanąć nieco z boku.
Smok zaryczał potężnie, jednak szybko ryk przerodził się w kaszel. Kaszel krwią. Upadł na cztery łapy i z wściekłością zaczął się rozglądać za tym czymś, co wyrządziło mu takich szkód. Zobaczył. Nagi człowiek, cały we krwi z nożem w ręku. Ruszył w jego kierunku, coraz mocniej kaszląc krwią, zostawiając za sobą czarny ślad. Wtem upadł, a jego łeb kłapnął w kierunku Zdrajcy, który zmuszony był odskoczyć o parę kroków. Źle wyliczył odległość.
Smok warknął, jednak jego oczy już zasnuwała mgła. Wkrótce... odszedł.
Czarnowłosy schował ostrze. Patrzył ponuro na piękne stworzenie. Pomyślał o tym, co ostatnio uczynił, jak przywrócił życie duchowi lasu. Czy... i tym razem może zrobić coś takiego? Delikatnie dotknął ręką pyska smoka. I tym razem poczuł ból, jednak nie tak dotkliwy, jak poprzednio. Nie cofnął ręki, póki ten nie stał się bardziej dotkliwy. Patrzył, jak z mroku, nad zwłokami smoka powstaje nowy. Taki sam, choć fioletowa barwa w jego wnętrzu nie wydawała się równie intensywna. Zdrajca patrzył z fascynacją na błyszczący przez chwilę w górnej części jego łba błękitny kryształ. Czuł wszystkie mięśnie smoka. Stwór należał do niego.
Zdrajca przetoczył się po trawie, zdzierając z siebie nieco futra, które jednak błyskawicznie odrosło i wstał na cztery łapy. Smok już szarżował w jego kierunku. Wilk, korzystając z chwili wytchnienia przemienił się w człowieka i dobył Anioła. Jaszczur ponownie plunął na niego fioletową mgłą, która spaliła doszczętnie ubranie człowieka, który jednak nie poruszył się. W mgłę wpadł łeb gada i zamierzył się na tułów człowieka. Czarnowłosy upadł na plecy w ostatniej chwili i pchnął ostrzem pionowo do góry. Prosto w szyję smoka, wbijając je aż po rękojeść. Siła pędu smoka spowodowała, że rozcięło spory kawałek delikatnego podgardla, nim stwór poderwał się do góry, uwalniając od raniącej go klingi. Na nagie ciało Zdrajcy polała się czarna posoka. Nie czekając, aż stwór sobie o nim przypomni, człowiek zniknął, by stanąć nieco z boku.
Smok zaryczał potężnie, jednak szybko ryk przerodził się w kaszel. Kaszel krwią. Upadł na cztery łapy i z wściekłością zaczął się rozglądać za tym czymś, co wyrządziło mu takich szkód. Zobaczył. Nagi człowiek, cały we krwi z nożem w ręku. Ruszył w jego kierunku, coraz mocniej kaszląc krwią, zostawiając za sobą czarny ślad. Wtem upadł, a jego łeb kłapnął w kierunku Zdrajcy, który zmuszony był odskoczyć o parę kroków. Źle wyliczył odległość.
Smok warknął, jednak jego oczy już zasnuwała mgła. Wkrótce... odszedł.
Czarnowłosy schował ostrze. Patrzył ponuro na piękne stworzenie. Pomyślał o tym, co ostatnio uczynił, jak przywrócił życie duchowi lasu. Czy... i tym razem może zrobić coś takiego? Delikatnie dotknął ręką pyska smoka. I tym razem poczuł ból, jednak nie tak dotkliwy, jak poprzednio. Nie cofnął ręki, póki ten nie stał się bardziej dotkliwy. Patrzył, jak z mroku, nad zwłokami smoka powstaje nowy. Taki sam, choć fioletowa barwa w jego wnętrzu nie wydawała się równie intensywna. Zdrajca patrzył z fascynacją na błyszczący przez chwilę w górnej części jego łba błękitny kryształ. Czuł wszystkie mięśnie smoka. Stwór należał do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!