Tara stanęła w drzwiach domu Darknessa. Mężczyzna
spojrzał na nią nienawistnym wzrokiem. Zastanawiał się, czego może jeszcze od
niego chcieć. Nie mógł spoglądnąć w jej dobroduszna duszyczkę. Westchnął tylko
wściekły i złapał ją za rękę, po czym "wsadził ją" do swojego domu i
pokazał na najbliższy, i najmniej brudny fotel. Tara podziękowała skinieniem
głowy i usiadła na dużym, skórzanym fotelu. Ponieważ fotel był naprawdę duży,
obok Tary usiadł też i Wilkobójca. Objął ją jednym ramieniem, a druga ręka
powędrowała w stronę biustu Tary. Dziewczyna zauważyła ten ruch i złapała rękę
Darknessa w ostatniej chwili. Złapała więc mężczyznę za rękę i położyła ją na
kanapie. Taki "miłosny gest". emerytowany Alpha zauważył to i
odepchnął jej rękę od swojej. Skrzywił się i powiedział surowym głosem:
- Nie przyszłaś tu bez powodu, prawda?
Dziewczyna skinęła głowa i zapytała się Darkossa:
- Czy w czyśćcu istnieje jakaś...biblioteka?
- Istnieje. - powiedział beznamiętnie mężczyzna. - I to
całkiem spora.
- Zabierz mnie jeszcze raz do twojej krainy. Proszę.
Zależy mi na tym i to bardzo!
Mężczyzna warknął głośno, tak, aby dziewczyna słyszała.
Od kiedy może mu mówić, co może, a czego nie może robić? No i on jest Alphą i
to on dowodzi, chyba, że o czymś nie wiem. Poruszył ręką i zdjął ją z ramion
dziewczyny, a Tara spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Sam już nie wiedział,
co ma robić. Był samowystarczalny i nie wiedział, co tej kobiecie może chodzić
po głowie. Nagle wpadł na pewien śmiały, aczkolwiek...dziwny plan.
- Przeniosę cię tam... ale musisz spełnić moje zachcianki.
- O czym ty konkretnie mówisz? - zapytała Tara.
Darkness uśmiechnął się psychopatycznie i wyjął nóż, po
czym włożył go do jej biodra. Tara stęknęła z bólu i spojrzała na niego
przerażonym wzrokiem. Nie zamierzał jej zabijać. Chciał się tylko z nią
pobawić. Po chwili wyjął sztylet i zdjął Tarze bluzkę. Zaczął oblizywać jej
ranę. Dziewczyna zamarła. Nie poruszała się. Po chwili przestał. Jego kły
powędrowały do szyi dziewczyny. Wbił je i zaczął się posilać. Mruczał przy tym
zadowolony. Jedną ręką objął Tarę w pasie, a drugą dotknął jej pośladka. Zaczął się przemieniać. Jednak nie do końca.
Nadal miał ludzkie kształty, ale posiadał też sierść, głowa była wilcza, miał
ostre pazury i posiadał ogon. Innymi słowy wyglądał teraz jak humanoidalny
wilk. Zdjął maskę. Swoje pazury wbił do jej pośladków. Pysk trzymał przy szyi
dziewczyny i jakby nigdy nic położył swoją wilczą głowę na jej biuście i
spojrzał jej głęboko w oczy. Jego nos dotknął jej nosa. Po chwili przestał
rozdrapywać jej pośladki i zaczął bawić się włosami dziewczyny. Później się
podniósł i zaczął zdejmować garnitur. Wkrótce zrobił to samo ze swoją bluzką.
- Darkness ni-nie. - wyjąkała Tara.
Nagle mężczyzna przestał. Nie dla tego, że dziewczyna
mu się sprzeciwiła, ale do domu coś wpadło. Był to...Anubis. Wpatrywał się w
ojca przerażonym wzrokiem, a ten powrócił do swojej ludzkiej formy.
Zdenerwowany chłopak warknął tylko:
- Powiem mu.
- Nic nikomu nie powiesz. To nie jest tak, jak myślisz.
Ja... znaczy... Tara to prostytutka, a ja jej uczciwie zapłacę za usługę!
- Od kiedy w watasze są prostytutki?! - wrzasnął do
reszty wkurzony chłopak.
- Nie. Jestem. Prostytutką! - warknęła Tara.
<Huh, Taro? Nawet nie będę tego opowiadanie komentować ._.>
Ale ja będę ^-^
OdpowiedzUsuń