Strony

12 września 2017

Od Owcy i Wilka

Podróż z miejsca na miejsce jest słodka, spotyka się wiele istnień. Jest zabawa, dokładniej Wilczek ją ma. Ja zabijam szybko. Moje płomienie pochłaniają wszystko, co chce.
~ Owieczko, ten osobnik chciał ci coś powiedzieć - warknął wilk w myślach.
- Cóż chcesz rzec marna poczwarko. - rzekłam do nieznanego osobnika.
- Zgnij kurwo, może najpierw cię.. - Nie dane mu było dokończyć, Wilk się za niego zabrał. Ja tymczasem siedziałam sobie na głazie i patrzyłam jak Wilk się bawi.
~ Wilczku zabaw się z nim. - Użył swojej zabawy. Jego zabawa to wysysanie dusz. Mnie się tak bardzo nudziło. Wstałam i podeszłam do niego, lekko go odpychając. Spojrzałam na zwłoki, podpaliłam je moim pięknym ogniem.
- Cóż to za zabawa? - Spojrzałam, w kierunku skąd dobiegało pytanie.
- Śmierć albo życie. Taka zabawa. - Głaskałam po głowie wilczka. Szczerzył swoje piękne ostre kły na tamtejszego kolesia. Był człowiekiem, ale nie dorównywał alfie.
- Alfa chce was widzieć. - powiedział
Wsiadłam na mojego towarzysza, zawiózł mnie na swym grzbiecie do Alfy. Opuszczony zamek, za każdym razem jest taki piękny. To chyba beta, ale kto by się nią przejmował. Prawa łapa/ręka Alfy. Po dotarciu do miejscówki Darknessa. Zasiadłam z towarzysza i powoli doszłam do Alfy, przy mnie kroczył wilk. Lekko się ukłoniłam, tak samo wilk postąpił.
- Kindred, Maggy. Nie możecie tak postępować. Mówiłem już.. - przerwałam mu.
- Darkness zapomniałeś kim jesteśmy. Nasze żywioły to śmierć. Idę odpocząć, więc jutro o tym pogadamy. - Podeszłam do niego, uśmiechając się, lecz on za maski tego nie widział.
- Maggy, teraz porozmawiamy. Jak ze mną rozmawiasz możesz to robić bez maski. - Wilk stanął tusz obok.
~ Idziemy nie podoba mi się to. Jak nie chcesz idę się położyć. - Nie dał mi odpowiedzieć, po prostu znikł. Darkness zdjął mi maskę. Gdy ja zdjął oczy miałam zwykłego koloru, tak samo włosy. Wyciągnęłam rękę po moją własność.
- Oddaj - warknalam
- Nie warcz mi tu, pamiętam jak pierwszy raz cię spotkałem. - rzekł
Zabrałam swoją maskę, przytulając go. Zaciągnęłam się jego zapachem. Podoba mi się. Odsunęłam się, po kilku minutach lekko się uśmiechnęłam. Spojrzałam na niego i poszłam do pokoju.
Kindred już spał, pogłaskałam go. W odpowiedzi dostałam mrukniecie. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Położyłam się blisko niego, lubię jego ciepło. Dawno nie widziałam jego ludzkiej formy. Powoli zamknęłam oczy. W krainę snu udałam się w miarę szybko.
"Wilk: Owieczko, opowiedz mi coś.
Owca: Był sobie blady człowiek z czarnymi włosami, który był bardzo samotny.
Wilk: Dlaczego był sam?
Owca: Wszystkie rzeczy musiały się z nim spotkać, więc... zaczęły go unikać.
Wilk: Czy chciał je ścigać?
Owca: Wziął więc topór i rozciął się w pół, równo przez środek.
Wilk: Żeby zawsze miał przyjaciela?
Owca: Żeby zawsze miał przyjaciela...
Po rozmowie, uczucie ciepła zniknęło została tylko ciemność. Myślałam, że wróci, że nie będziemy sami. Nie wrócił, nie ma go, nie było. Nagle znikąd wyskoczyły cienie. Wolały mnie, krzyczały. "
Obudziłam się nagle, wstałam założyłam maskę i wyszłam na zewnątrz. Wilk spał, na zewnątrz było kilka wilków. Przeszłam niezauważona do lasu. Znalazłam czystą wodę, źródło. Weszłam zmieniając się w człowieka. Poczułam ulgę. Wszystko ze snu zniknęło.
- Tu masz coś do ubrania. - Rozpoznałam głos. Jego zapach jest znany mi.
- Czemu mi przyniosłeś ubrania? Czemu tu jesteś, jesteś alfa. - powiedziałam, nagle zastygając.
- Mimo iż jestem alfa, to każdego z was równo traktuje. Widziałem jak wychodzisz, więc przyszedłem. - Odwróciłam się w jego stronę i wysłałam za niego niebieski płomień. Zanim się spostrzegłam za mną także wróg się znajdował. Udało mi się odskoczyć. Łuk automatycznie się pojawił, a moje znaki się zaświeciły. Jaśniej niż wcześniej. Mogłam wytworzyć wystarczająco mamy, aby strzała go zabiła. Choć i tak by go zabiły. Wyszłam powoli z wody, dał mi jakąś sukienkę. Patrzył się, jakoś nie czułam się zawstydzona. Chciałabym, aby to on mnie dotknął. Kręcę się koło niego, jeśli ja zdobędę alfę nikt inny go nie będzie mieć.
Usłyszałam hałas, poszłam w tamtym kierunku.
~ Kindred. - pomyślałam o nim.
On po jakimś czasie się pojawił.
~ Gdzie ty leziesz, stój. - zagrodził mi drogę.
Ktoś mnie złapał. Spojrzałam tam Darkness i Kindred zagrodził mi drogę.
- Wracamy albo weźmiemy cię siła. - powiedzieli obaj w tym samym czasie. Stanęłam w miejscu i patrzyłam na nich. Po kilku minutach siadłam przy wodzie.
- Idźcie, niedługo przyjdę. - Patrzyłam na wodę.
- Niech Wilk z tobą zostanie. Przyjdzie do mnie później. - powiedział
***
Kindred wyrwał sobie jakieś panienki i się zmyl. Ja w tym czasie siedziałam przy alfie.
- Darkusiu, złościsz się? Nudno mi. - mruknęłam - opowiedz mi swoją historię. Twoi synowi są rozkoszni. Ty jesteś moim ulubieńcem. Darkusiu. Jego ludzka forma, odkąd tylko go zobaczyłam. Spodobał mi się. Wilcza skóra też jest piękna. Od tamtego momentu chce go posiąść, chce go na własność.
- Mag, nie złoszczę się. Jeśli Ci nudno to choć mi pomóż. - podeszłam bliżej.
- W czym mogę Ci pomóc. - objęłam go w pasie. Ciepło.

Darkness?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!