Fragonia odwróciła się w moim kierunku i powiedziała, że musi jechać do miasta niezwłocznie i jak chce, to mogę z nią pojechać. Wiec wsiedliśmy do samochodu i kierowca zawiózł ba s do miasta, na samym początku dostałem jakąś brazolete i kazali mi jen nie zdejmować, dopóki nie opuszczę miasta. Zauważyłem, że dziewczynka się czymś mocno martwi.
-Coś się stało?
Zapytałem zmartwiony Fragonie, ona spojrzała na mnie tymi swoimi oczkami.
-Nie wszystko gra.
Zatrzymaliśmy się przed sporym budynkiem i weszliśmy do środka, przywitał nas mężczyzna o czarnej czuprynie.
-Witaj Frogoniio.
-Witaj Drakkonesie.
-A to, kto jest?
Powiedział, patrząc, na mnie swoim przeszywającym wzrokiem. Chciałem powiedzieć, ale kotka mnie uprzedziła.
-To jest Marco, jest moim znajomym.
Odparła dziewczyna.
-Rozumie.
Następnie się odwrócił i gdzieś nas prowadził.
(Frago. Przepraszam, że tak długo i beznadziejnie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!