10 maja 2017

Od Venus walka z Dark Riderem cd Rena

Czułam jak przemoczone ubrania i włosy kleją mi się do skóry. Powoli otworzyłam oczy, czerwone niebo górowało mi nad głową, a pomarańczowe słońce raziło lekko oczy. Głowa ciągle mnie bolała, choć nie wiedziałam czemu, najwidoczniej straciłam pamięć. Obok mnie przytulona do mojego ramienia leżała jakaś blondyna w zielonych ciuchach, śpiąca w najlepsze i tak samo mokra jak ja. Próbowałam wstać, gdy nagle za plecami usłyszałam stukot kopyt o drobne kamienie i łamane gałęzie. Za pagórkiem, za którym się znajdowałyśmy się, stała i zbierała światło zachodzącego słońca, Dark Rider. W moim obecnym stanie nie miałam za bardzo chęci na walkę z nią, no ale patataj podjeżdżał bliżej, więc musiałam zacząć uciekać teraz, bo później nie miałabym już szans. Złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą, drastycznie budząc. Ona ze zdumieniem spojrzała na mnie, a ja biegłam przed siebie. Patataj nas usłyszał i ruszył w pościg. Biegłam ile sił w nogach, schylając się przed uderzeniem w gałęzi jałowca, ale blondyna nie miała szczęścia i została przez nią znokautowana.
- Cholera, jakim niezdarą trzeba być, aby przywalić w gałąź?! - krzyczałam w duchu.
Wiedząc że nie uniosę dziewczyny, rzuciłam ją w bok, a sama przygotowałam się do potyczki z kucykiem. Dark Rider przebiegł obok mnie próbując przeciąć me ciało olbrzymią kosą. Uniknęłam ataku robiąc fikołka w bok. Jeździec powtórzył atak, lecz tym razem podskoczyłam lądując na ostrzu kosy żniwiarza. Uporczywie się go trzymałam, choć moje pocięte ręce opierały się temu postanowieniu. Z łatwością wyrwałam broń posłańcowi i rzuciłam nią w niebo, pozbywając się jej z zasięgu wzroku. Rozwścieczony patataj wykorzystał to i powalił mnie na ziemię, próbując rozgnieść kopytami. Turlając się po glebie unikałam kopnięć. Gdy jeździec pozostawił kopyta w powietrzu na dłuższą chwilę, chcąc silniej uderzyć, szybko wstałam i skoczyłam na grzbiet kuca, następnie na gałąź nad moją głową. Stając na rękach i balansując na gałęzi, czekałam na ruch jeźdźca. Przeciwnik zrobił kilka kroków w tył i zaczął szarżować w moim kierunku, chcąc mnie strącić z gałęzi. Gdy znajdował się pode mną, zrobiłam fikołka niczym na trapezie i zepchnęłam jeźdźca ze swego wierzchowca, zabijając tym samym stwora. Dziewczyna zaczęła się już budzić i patrzyła na mnie zdziwiona. Kącikiem oczu zobaczyłam czarny kształt na niebie znajdujący się wprost nad dziewczyną. Szybko pomknęłam w jej stronę stając nad nią, gdy nagle poczułam przeraźliwy ból, przeszywający moje ciało. Na twarz dziewczyny spadły kropelki ciemno fioletowej krwi, a ona sama patrzyła na mnie z przerażeniem i zdumieniem.
- Cieszę się...Ze nic ci nie jest - powiedziałam łamiącym się głosem z trudem się uśmiechając do dziewczyny.
Po tych słowach padłam na ziemie, a ostatnie co zobaczyłam była krzycząca coś do mnie blondyna, fioletowa krew zalewająca moje ciało i czarna kosa leżąca obok poplamioną ową krwią.

Rena?
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Należy się:
  • + 150 do zwinności,
  • + 50 do techniki.
  • + 100 zręczności,
  • + 100 monet.
Wstawiłam.. :D - Est.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits