Obserwował go z wielkim skupieniem. Jak wgryzał ząbki w
pożywienie, którego z związku z tym, z każdą następną chwilą ubywało.
Nie wytrzymał, musiał to zrobić, teraz! Skoczył wysoko w górę, przez co z
za krzaka wyłonił się średniej wielkości, szary wilk. Zanim mały zajączek
zdążył zareagować, ten otworzył już paszczę i wbił kły w jego ciałko,
rozszarpując je chwilę później. Usłyszał głośny pisk zwierzaka, który
urwał się wraz z jego śmiercią. Wypluł zająca całego we krwi, od której
lepiła mu się sierść, a następnie pochylił obok niego łeb i złapał w
zęby niedokończoną marchewkę. Zaczął ją jeść, przy czym mlaskał jak to
robią dzikie zwierzęta. Ale to było za mało.. Warzywo w mały sposób
zaspokoiło głód wilka, więc ze względu na swój prawie wegetarianizm
musiał pokusić się i na swoją zdobycz w postaci niewinnego zająca. Także w
nim zatopił swoje kły, ale nie zdążył wziąć nawet jednego kęsa. Coś mu
przeszkodziło. Coś odepchnęło go kilka metrów w bok. Szybko zmienił swą
postać w człowieka i uniósł głowę by zobaczyć napastnika. Otworzył
szerzej oczy i podniósł do góry ręce by się obronić, gdy w jego stronę
skoczył smok. Raczej ogromne smoczątko wielkości jego samego. Mały potwór
trafił zębiskami w rękę Feliksa i mimo, że był on jeszcze młodym
osobnikiem, to strasznie go to bolało. Maluch najwyraźniej zaangażował się
w tę czynność bardzo, gdyż po krótkim czasie udało mu się dogryźć
dość głęboko, by brunetowi zaczęła powoli lecieć krew ze świeżej rany,
która z chwili na chwilę piekła coraz mocniej. Chłopak skrzywił się.
Przecież to jeszcze dziecko, nie mogło być tak groźne. Więc Feliks musiał
myśleć. Co by rozproszyło małego? Jak się go pozbyć? Zaczął się
rozglądać gdzieś w dali, a po pewnym momencie dostrzegł coś
interesującego. Ze strony, z której zaatakowała bestyjka zobaczył o wiele
większą bestie. Matka małego stworka, które z pewnością chciało się
popisać przed rodzicielką jakąś dużą zdobyczą. Jednak ona była
odwrócona do nich tyłem, nie zwracała na nich aktualnie uwagi. Za to kiedy w
którymś momencie z kieszeni bruneta wypadło małe drewienko, smoczątko jakby
przestało się nim interesować. Wyjął powoli zęby z ciała chłopaka na co
ten syknął z bólu i złapał ostrożnie rane drugą dłonią. Drewniana
figurka wylądowała w pewnym momencie w pysku potworka, który zaczął
używać jej jak gryzaka.
-Hej! Zos-staw..!
Zająkał się niekontrolowanie i podniósł gwałtonie głowę. Gdy stwór nie
zwracał już na niego uwagi, tylko odwrócił sie do niego tyłem i poszedł w
stronę matki, Feliks wstał szybko, chwiejąc się. Ranną rękę trzymał
ugiętą przy klatce piersiowej, drugą zaś wyciągnął w stronę zwierzaka
gdy podszedł do niego kilka kroków. Chciał go w jakiś sposób zatrzymać,
zawrócić. Figurka od "siostry" nie mogła przepaść w taki sposób,
chciał ją odratować. Jego zwierzęcy instynkt kazał mu zaatakować. Zrobił
to. Skoczył, mimo bólu, przed siebie, upadając na smoczysko przed sobą. W
sumie nie wiedział co ma zrobić, nie chciał stracić jedynej pamiątki po
rodzinie. Pod wpływem chwili wsunął rękę między zębami potwora, do jego
paszczy. Ten myślał pewnie, że to jakaś zabawa, ale dla niego było to
bardzo ważne, zbyt ważne. Złapał mokry od śliny stwora kawałek drewna.
Mały wbijał kły jak na młodego bardzo uporczywie, więc wyrwanie figurki nie
było takim prostym zadaniem. A i trzeba było zachować odpowiednią ciszę, by
przypadkiem mama smok nie odwróciła się, i nie zaatakowała biednego Feliksa,
który siłował sie z jego dzieckiem. Szans na wygraną w tej walce nie miał
praktycznie w ogóle, jednak mimo to sie nie poddawał. Ranną ręką dodatkowo
zaczął odpychać łeb zwierzęcia, co spowodowało ponowny ból tej kończyny,
ale to się nie liczyło. Ważne było.. Drewno. I wtedy gdy myślał, że już
smok odpuścił, dał za wygraną, tak naprawdę usiadł, tak po prostu.
Siedział przed brunetem patrząc się na niego, aż w pewnym momencie zrobił
coś dla chłopaka nieoczekiwanego. Maluch otworzył szeroko pysk i skierował
go ku górze, a kilka sekund później wydał z siebie donośny okrzyk rozpaczy,
na tyle głośny jak na małego, by zdenerwowana rodzicielka zaczęła się
martwić. Odwróciła się w błyskawicznym tempie i ze wściekłością w jej
zwierzęcych oczach podleciała do człowieczka. Feliks miał już w dłoni to
na czym tak bardzo mu zależało, teraz chciał tylko uciec. Młody
przedstawiciel gatunku uspokoił sie już i jakby popatrzył zwycięsko na
chłopaka, jakby to wszystko było planem, zemstą za zabranie zdobyczy. Matka
zgarnęła małego za siebie chroniąc go, jednak Feliks nie miał wcale złych
zamiarów. Siedział z głową uniesioną ku górze w osłupieniu. Nigdy by nie
pomyślał, że napotka się na rozwścieczonego smoka, chroniącego własne
dziecko. Życie była zaskakujące. Tak więc i brunet gdy zaczął już
normalniej funkcjonować, myśleć "tu i teraz", przemienił szybko
swą formę w małego, szarego króliczka. W tej posturze mógł spokojnie
zawrócić się i ukryć w lesie, co również uczynił. Głębiej, między
ciemnymi drzewami ponownie mógł spokojnie chodzić jako człowiek. Mimo
przyspieszonego oddechu i mocnego bicia serca czuł, że w jakiś sposób
wygrał. Spojrzał na uszkodzoną, drewnianą figurkę i uśmiechnął sie do
niej lekko. Właśnie uratował Annie przed ponowną śmiercią, przynajmniej on
to tak odczuwał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!