Po wyprowadzeniu do lasu odetchnąłem z ulgą. Wreszcie nie muszę uciekać przed wilkami. Stwierdziłem, że owa kocica jest bardzo miła i uratowała mi życie. Po krótkiej wymianie zdań ujrzałem jakieś dziecko. Mały wilk wydawał się zachwycony ujrzeniem kogoś obcego co sprawiło, że się ucieszyłem. Gdy kocica się odwróciła, młode zaczęło wdrapywać się na drzewo. Nagle rozszedł się krzyk i dzieciak źle postawił łapę, przez co zaczął spadać. Szybko rzuciłem się, by złapać młodego, co skończyło się pomyślnie. Szczęśliwy odłożyłem młodego na ziemie i w pewnym momencie zrobiło się chłodniej. Spojrzałem na kotołaka... i to nie była już ta sama osoba, która mnie zabrała do lasu.
Zobaczyłem w oczach nieznajomej nienawiść i histerie. W powietrzu zawisła gęsta atmosfera. Nad kocicą unosiły się sople lodu, które zaczęły zbliżać się w moją stronę z zawrotną prędkością. Sytuacja zszokowała mnie, gdy ujrzałem, że dziewczyna wyglądała na przerażoną. Sople raniły mnie jeden po drugim a po lesie roznosił się krzyk kocicy. Po chwili kocica straciła przytomność i padła na ziemie. Zmieszany rozejrzałem się po otoczeniu. Było już bardzo późno, a w koło roznosiła się grobowa cisza, przez co świadomość nie pozwalała mi jej tak zostawić na ziemi. Kotołak nie wyglądał dobrze więc postanowiłem, że zaniosę ją do jej legowiska. Gdy wziąłem dziewczynę na plecy zauważyłem, że młody jeszcze nie śpi. Powiedziałem mu, żeby poszedł za mną, ale po tamtej akcji nie ruszył się o krok. Nie wiedziałem co zrobić. Musiałem najpierw zająć się dzieciakiem. Położyłem kocice na jej łożu i wróciłem się od razu po małego. Nawet się nie ruszył od czasu incydentu ze swoją mamą, a uśmiech na jego twarzy nie już się nie pojawił. - Chodź młody.. Czas spać, a nie chcesz chyba zamartwiać mamy. - i mały Apollo wreszcie się ruszył. Nawet nie wiecie jaka euforia mnie ogarnęła, gdy się położył. Nigdy nie miałem do czynienia z dziećmi.
Gdy przyjrzałem się okolicy przypomniało mi to, gdzie aktualnie jestem. Najlepiej by było udać się stąd jak najszybciej, lecz przypomniało mi się, że wybawicielka nie jest w najlepszym stanie. Zajrzałem do jej łoża. Leżała tam pół dziewczyna pół kot, która nie wyglądała za dobrze. ubranie, które miała na sobie, było poszarpane. Nie śmiałbym dotknąć nieprzytomnej kocicy, lecz podświadomość mówiła mi, że powinienem to zrobić, bo nie wiadomo, kiedy dziewczyna się obudzi. A przynajmniej tak się tłumaczyłem samemu sobie. Brak rąk zmuszał mnie do zdarcie resztki ubioru, jakkolwiek by to nie wyglądało. Starałem się nie zrobić jej krzywdy, mimo że jeszcze pół godziny temu ciosała we mnie soplami lodu, jakby chciała mnie zabić. W momencie zdjęcia ostatniej części materiału zaczerwieniłem się. Oczywiście dziewczyna była pod kocem, ale wiedza, że jest naga, wybijało mnie z rytmu. By ubrać jej piżamę, musiałem najpierw znaleźć sam ubiór. Jednak nigdzie go nie było. Pomyślałem chwilę, i przyszła mi do głowy myśl że piżama może znajdować się pod kocem. Przełknąłem ślinę i powoli wszedłem na jej legowisko. W tym właśnie momencie kotołak otworzył oczy i ujrzał wilka stojącego nad nią uśmiechniętego i czerwonego.
Kiris ale to nie było w domu xd
OdpowiedzUsuń