Gdy tylko Sophie się oddaliła, Gabriel poczuł się jeszcze bardziej nieswojo, niż czuł się przed chwilą. Z jakiegoś powodu aura tego miejsca go przytłaczał, a spojrzenia gości - przerażały.
- Porozmawiaj z gośćmi, tak? - mruknął cicho do siebie i skierował się do najbliższego stolika. Odsunął krzesło i jakby od niechcenia usiadł na wolnym miejscu. Coś małego i świecącego błysnęło w powietrzu i musnęło policzek chłopaka, paląc go boleśnie. Czarnowłosy poderwał się gwałtownie, czemu towarzyszył pomruk śmiechu.
- Gdzie się pchasz, kreaturo? - warknął mężczyzna zza stolika. Jego uniesiona ręka wskazywała na to, że nóż należał do niego. - Trzymaj się swojego pana, inaczej skończysz w mojej kolekcji.
- K-kolekcji? - wyjąkał Gabriel, cofając się i wpadając plecami w coś twardego. Silne pociągnięcie obróciło jego twarz w stronę pokrytej bliznami, po oparzeniach i jakby przecięciach czy rozdarciach, fizjonomii, na której jasno lśniły tylko lodowate, błękitne oczy. Kaptur zsunął się z głowy Gabriela.
- Proszę, proszę. Ten jest świeży - oznajmił łowca, jakby oceniając chłopaka. - Może jaki krewny dziewki? Co sądzicie? Od przebywania w Mroku skamieniało mu serce, a ona nie może się go pozbyć? W takim wypadku wyświadczylibyśmy jej przysługę...
Gabriel poczuł na plecach palące ciepło i spróbował się wyrwać, jednak nie mógł się ruszyć. Płonąca broń poruszała się powoli w górę, aż przecięła jego pierś. Rana zrastała się powoli. Sztylet skręcił, a chłopak poczuł paraliżujące przerażenie, jakby broń zbliżała się do czegoś, od czego zależało jego życie.
(Ev? Uratujesz Zdrajce czy niech cierpi? XDD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!