12 marca 2017

Od Atosa (Walka z Nightmare'em)

Atos przemierzał właśnie las u podnóża góry Ta Quenta' Lu. Cel jego wędrówki był tak blisko. Nagle w niebo wzbiły się kłęby czarnego dymu, a światło zaczęło się przebijać przez drzewny mur. Pożar! Wilkołak z determinacją w oczach pomknął na przód. Był to wietrzny wieczór. Ogień z łatwością mógłby się rozprzestrzenić przez co odciąłby Atosowi drogę do celu. Nie mógł sobie pozwolić na żadne obchodzenie. Nie, kiedy czas tak mocno naglił!
Po chwili dotarł do elfiej wioski. Wszystkie domy stały w ogniu. Choćby nie ważne jak Atos próbował, nie dostrzegł żadnego elfa. Czyżby wioska była opuszczona? Zatem co wznieciło pożar? Nagle basior usłyszał końskie rżenie. Czyli ktoś tu jednak był! Nie ważne czy jeździec konia uciekł zostawiając wierzchowca samego czy też leży gdzieś niedaleko przygnieciony gruzami – basior nie mógł porzucić nikogo w takiej sytuacji. Szybko ruszył w stronę źródła dźwięku.  Szybko minął trawione płomieniami chaty, z trudem uniknął belki, która niemal przygniotła go. Jeszcze tylko trochę! Tylko skręcić i znajdzie się na głównym placu wraz z... koniem? Oczy basiora otworzyły się szerzej. To co ujrzał nie było typowym czteronożnym wierzchowcem. Wprawdzie wyglądem przypominał konia ale on sam wrzał. Kopyta jego wyglądały jakby były zrobione z magmy. Podobnie było z oczami stworzenia, a przynajmniej czymś co zastępowało owy or
gan. Ogier dostrzegłszy basiora uderzył kopytem o ziemię, a płomienny szlak ruszył w stronę Atosa. Basior z trudem uniknął go. Basior podbiegł w stronę wierzchowca z nadzieją, że uda mu się ukoić bestię. Daremnie. Akcja ta zakończyła się silnym kopniakiem w bok wilka. Wilkołak upadł kawałek dalej. Podniósł się szybko starając się nie myśleć o bólu i ponowił próbę  uspokojenia 'malca' jednak na darmo. Z trudem uniknął kolejnego ataku konia. Wierzchowiec zachwiał się. Nim z powrotem odzyskał równowagę Atos wskoczył szybko na grzbiet ogiera.  Ogier strasznie wierzgał próbując zrzucić mężczyznę: rzucał się, obijał się o pnie drzew, stawał na przednich to na tylnych łapach. Na próżno. Mężczyzna nieugięcie siedział na grzbiecie piekielnego konia. Za nic w świecie nie chciał puścić. Nagle ziemia pod koniem obsunęła się i oboje wylądowali w jeziorze. Atos szybko wynurzył się ponad taflę wody. Niestety dla ogiera nie było już ratunku. Zgasł. Jego bezwładne ciało zaczęło opadać na dno akwenu. Po raz kolejny z winy wilkołaka zginęło niewinne stworzenie. Wierzył, że zwierzę nie podpaliło wioski specjalnie. Może... może po prostu ktoś lub coś je wystraszyło. Gnębiony tą myślą wilk poczłapał z powrotem do wioski. Chciał się upewnić, że nikogo więcej tam nie ma. Nie mógłby sobie wybaczyć, gdyby przez swoją lekkomyślność kolejna istota straciła życie. Jak postanowił tak zrobił. Szukał, nawoływał, nasłuchiwał lecz nikogo nie dostrzegł. Do czasu. Kiedy miał już opuścić wioskę, dostrzegł małą dziewczynkę przygniecioną belką. Była nie przytomna. Szybko uwolnił ją i wziął ze sobą. Nie ważne jak bardzo mu się spieszyło nie mógł porzucić dziecka na pastwę losu!

 Atos otrzymuje 300 punktów do rozdania oraz 100 monet!

~Zaliczony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits