Strony

24 marca 2017

Od Alex'a cd. Syriusz ½

Gdyby ktoś kilka tygodni temu powiedział mi, że będę próbował uciec wraz z członkiem innej watahy z więzienia wykorzystując do tego trupy wartowników, poleciłbym mu dobrego lekarza. Teraz jednak nie było mi do śmiechu, kiedy wspólnie z Syriuszem niosłem praktycznie już ścierbła kilka minut wcześniej będące naszymi strażnikami. Udało nam się przejść zaledwie kilka skrzyżowań korytarzy, kiedy natrafiliśmy na problem. Otóż tak jak na poprzednich metrach nie było żadnej kamery - co nawiasem mówiąc było cudem - tak teraz było ich co najmniej sześć. Co gorsza, nie mogliśmy się cofnąć, gdyż innej drogi nie było. Stołówka była bowiem dość sporych rozmiarów pomieszczeniem bez okien, jeśli nie liczyć tych dwóch służących do odbierania posiłku oraz zwrotu opróżnionych talerzy. Wchodziło się i wychodziło przez jedne jedyne drzwi, do których z kolei prowadził jeden jedyny korytarz. Pomysł z okienkami mógłby być udany gdyby nie to, że każde z nich było wykonane z plastikowego, grubego na kilka centymetrów okna. Co się tyczy szybów wentylacyjnych mogłoby się udać, jednak nieco trudno ciągnęłoby się przez nie trupa. Tak więc ostatnią, a zarazem jedyną drogą wyjścia były drzwi. Lecz teraz przeklinałem w myślach tą patową wręcz sytuację, stojąc z trupem przewieszonym przez ramię i wyglądając ukradkowo zza rogu, próbując nie zostać uchwyconym przez będący ciągle w ruchu rząd kamer.
- Masz jakiś pomysł? - usłyszałem pytanie chłopaka, po raz kolejny chowając głowę za ścianą, by po równo trzech sekundach ponownie wyjrzeć na pusty korytarz. Tam również miałem niecałą chwilę, aby znów się ukryć i nie zostać uchwyconym przez te oczy Boga.
- Na pewno nie zdążymy przed kamerami. Mamy więc do wyboru zostać złapanym tutaj albo w drodze na dół.
Syriusz w odpowiedzi prychnął kpiąco, poprawiając ułożenie trupa w swoich rękach, mówiąc:
- Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru dać się nakryć. Nie uśmiecha mi się gnić tutaj dłużej niż zwykły śmiertelnik.
Westchnąłem głęboko, przełożyłem ścierbło będące kiedyś moim strażnikiem na prawe ramię, uwalniając od tego ciężaru lewą rękę. Po raz kolejny zerknąłem na korytarz, w myślach odtwarzając drogę do windy, która znajdowała się na drugim praktycznie końcu budynku. Nawet jeśli tam dotrzemy istniało małe prawdopodobieństwo, że nie zostanie ogłoszony alarm. Ktoś przecież musi siedzieć przed tymi ekranami i spoglądać na obraz z kamer. Racja, raz czy dwa razy mogło nam się udać umknąć przed tymi wstrętnymi skrzyneczkami zawieszonymi pod sufitem, jednak kiedyś to szczęście się skończy. Wtedy może już nie być czasu na rytuał. Pokręciłem lekko głową, skupiając się na chwili obecnej. Nim jednak ruszyliśmy biegiem przez korytarz, cichy stukot kółek przeciął ciszę panującą w budynku. Wraz z chłopakiem przywarłem do ściany, co dla mnie było nieco trudnym zadaniem ze względu na "pakunek" na plecach. Uchwyciłem nieco wściekłe spojrzenie Syriusza. Po trzech sekundach po raz już chyba setny zerknąłem na to wyłożone szarymi płytkami pomieszczenie. Źródłem owego dźwięku okazał się być wózek wypełniony zużytą pościelą popychany przez wątłego, młodo wyglądającego chłopaka. Podrygiwał on rytmicznie głową nakrytą czapką z daszkiem, pod nosem nucąc zapewne słowa piosenki dobiegającej do jego uszu dzięki słuchawkom. Nie mogłem ukryć złośliwego uśmieszku widząc jego zamknięte oczy oraz brak jakiegokolwiek zainteresowania otoczeniem. Przez będące ciągle w ruchu kamery zmuszony byłem po raz kolejny ukryć się za rogiem, odrzucając na bok trupa wiszącego na moim ramieniu. Pochyliłem się w kierunku jego pasa z bronią, zabierając z niego latarkę, gdyż pałka została w stołówce. Następnie przywarłem do ściany i oczekiwałem momentu, w którym kamery będą zwrócone w drugą stronę, a moja ofiara znajdzie się w zasięgu ręki. Wolałem załatwić to osobiście bowiem na moje dwa truposze wystarczą do odprawienia rytuału, trzeci jest zbędny. I jeśli wcześniej myślałem, że los nam sprzyja, teraz również podejrzanie był nam przychylny. Nieco podejrzane było to, że gdy chłopak przechodził obok nas, według moich obliczeń kamery zwrócone były w przeciwną stronę, a sam biedak ciągle nie zwracał uwagi na świat zewnętrzny. Wystarczył zatem jeden szybki i dość mocny cios w potylice, by pozbawić go przytomności. Członek Watahy Zachodu najwyraźniej czytał mi w myślach, bowiem w tym samym czasie również porzucił ścierbło na ziemię, sięgając po wózek i ciągnąc go w kierunku naszego korytarza, podobnie jak ja zabrałem niczego nieświadomego chłopaka. Cała akcja nie trwała dłużej niż parę sekund, mimo to po ponownym ukryciu w tym "bezpiecznym" korytarzu wytrzymałem oddech w oczekiwaniu na alarm. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, toteż bez zbędnych ceregieli zacząłem... ściągać ubrania z pracownika więzienia. Syriusz patrzył na mnie jak nie powiem już kogo, kiedy wrzucałem na wpół nagiego nieprzytomnego do kosza z pościelą, sam zakładając jego rzeczy. Zabrałem nawet obiecująco wyglądające buty. Były o rozmiar za małe, jednak wolałem to niż więzienne stroje. Na podejrzliwie spojrzenie Syriusza powiedziałem:
- Wózek jadący sam wzbudziłby niemałe zainteresowanie. Poza tym, twoją twarz zna co najmniej połowa personelu, a w te ciuszki to chyba ja się tylko zmieszczę. Tak więc bądź na tyle miły i rusz swe łaskawe cztery litery. - skinieniem wskazałem na obu strażników leżących na podłodze - Wyrzuć tych tu do twojej nowej taksówki. Ty też właź do środka.
Ten spojrzał ze zmarszczonym nosem w stronę naszej ostatniej drogi ucieczki, odpowiadając:
- Nie wejdę do tego śmierdzidła. Tym bardziej z trupami i roznegliżowanym facetem. Jak jesteś taki mądry to sam właź.
Zignorowałem tą kąśliwą uwagę, kończąc sznurować buty i naciągając na głowę czapkę. Następnie wrzuciłem swój więzienny strój na dno kosza, przykrywając zarówno ubrania, jak i trzy ciała już się w nim znajdujące. Spojrzałem z wyczekiwaniem na członka Watahy Zachodu, ciągle patrzącego niechętnie w stronę wózka.
- Masz pięć sekund, aby wejść do środka. Oto wybór: albo wchodzisz i jedziesz ze mną, albo zostajesz tutaj i dajesz się złapać. Wkrótce zaczną szukać tej dwójki, a jeśli zaraz nie pokaże się kamerom, będą się także zastanawiać nad znikającym tajemniczo pracownikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!