Chłopak po kilku chwilach znowu puścił kaczkę. robił to
właściwie bezcelowo. Zwyczajnie mu się nudziło. Był również wściekł na ojca.
Ile razy można zostać upokorzonym? "Jestem stworzony do wyższych
celów" - mruknął ponuro. Nagle zobaczył cień. Wadera. A raczej kobieta ze
skrzydłami. Odwrócił się i zobaczył Himayę. Spojrzał na nią z wyrzutem, jakby
nie chciał jej znać. Jednak zamiast zacząć przeklinać powiedział tylko:
- Miło cię widzieć Himayo. Co cię do mnie sprowadza?
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale jakby sie wstydziła.
Dopiero po dłuższej chwili wyjąkała:
- J-ja.. odchodzę. Z bratem.
Chłopaka zatkało. Spojrzał z wyrzutem na dziewczynę. Jednak
nie odezwał się ani słowem, więc Himaya kontynuowała swój monolog:
- ...chcemy założyć własną watahę. Proszę, nie miej do nas
pretensji.
- Nie nie. Ja rozumiem. Oczywiście. - mruknął ponuro, po
czym dodał: - Ale dlaczego nie poszliście z tym do Darknessa?
Dziewczyna zamilkła. Viper dobrze wiedział, dlaczego tego
nie zrobiła. Zaraz zaczął by ich wyzywać od zdrajców albo czegoś gorszego. Mógłby
ich nawet zaatakować.
- Jest możliwość, że wrócimy. - powiedziała cicho i odeszła.
<Tak więc: Żegnamy Himayęi Falcona! .-. Ze względu na to iż mam dzisiaj zły dzień, nie miałam weny na to opowiadanie pożegnalne.. .-.>
- Jest możliwość, że wrócimy. - powiedziała cicho i odeszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!