Spojrzałem z niedowierzaniem na dziewczynę, wydawało mi się jakbym od
dawna ją znał. Czy Darek bawił się wymiarami? Wstałem i spojrzałem jej w
oczy.
- Cześć? Jestem Mefistofiel- wyciągnąłem do niej dłoń, ona delikatnie ją ścisnęła.
- Fragonia- odpowiedziała cicho,
Dłuższą chwilę się w nią wpatrywałem, po chwili zostałem mocniej
szturchnięty przez Darknessa. Spojrzałem na niego zirytowany, mógł mieć
do mnie chociaż trochę szacunku.
- Ciebie wymyśliła Juliett..- przejechała palcem po moim torsie.- Nie powinieneś istnieć, wiesz?
Zdziwiłem się. Jak ktoś mógł mnie wymyślić? Jaka "Juliett"? Miałem do
niej pełno pytań, jednak zdawałem sobie sprawę, że Darkuś pewnie już
wystarczająco ją wymęczył.
- Ano.. Jak zapłacę to też ją doręczą-Dark zamruczał.- Ale nie wiem czy warto.
- Oczywiście, że tak- Fragonia naburmuszyła się, zmierzyła Darknessa
groźnym wzrokiem.- Gdyby nie ona, to ten tutaj by nigdy nie istniał-
wskazała na mnie palcem. - Jeśli jej coś zrobią, to możesz się z nim
pożegnać.
- Myślisz, że on coś dla mnie znaczy?- zaśmiał się cichutko.
- Tak.
Darek westchnął, udał się do wyjścia. Jeśli pozbędą się jej to mnie też?
Zniknę? Tak po prostu? Raczej nie mogę na niego liczyć, nie mam dla
niego jakiejkolwiek wartości.
- Szlag..- kopnąłem przedmiot znajdujący się na podłodze, sam już nie chciałem wiedzieć co to jest.
Dziewczyna wciąż była przerażona tą sytuacją, ale nie bała się
Darknessa. Jakby znała go dość długo i miała do niego zaufanie. Co ja
tam wiem o ich stosunkach?
Złapałem dziewczynę za rękę i szybkim krokiem wyszedłem z pokoju,
chociaż jej pomogę. Ruszyłem przez ciemny korytarz, nie było za wiele
widać. Wszystko spowijał jedynie pusty mrok. Fragonia zdawała się być
zdezorientowana, nie wiedziała co zamierzam. Główne drzwi były
zamknięte, musiałem szukać innego wyjścia. Rozejrzałem się, wyjąłem z
włosów dziewczyny spinkę i zacząłem bawić się zamkiem. Drzwi w końcu się
otworzyły, wypchnąłem ją za drzwi.
- Uciekaj- krzyknąłem.
- Czemu nie pójdziesz ze mną?
Czemu nie pójdę? To trudne pytanie. Było tam strasznie, ohydnie.. Długo
wymieniać. Ale ten dupek był na swój sposób ciekawy, czy to już może
syndrom sztokholmski? Cofnąłem się kilka kroków w tył. Nie mam i tak
gdzie wracać, tutaj mam przynajmniej gdzie spać. Na razie nic mi nie
zrobił, na razie..
- J-ja go zatrzymam- powiedziałem zakłopotany.- Możesz śmiało biec, do zobaczenia- uśmiechnąłem się.
Usłyszałem nucenie, odwróciłem się.
- Cześć Mefisto- powiedziała spokojnie.
<Darkness?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!