Strony

02 kwietnia 2016

Od. Amira c.d Dakota



Gdy spadliśmy na ziemię od razu mnie przywiązali za ręce do drzewa. Nie miałem jak się wyrwać. Mnie zostawili i wzięli Dakote. Wrzeszczałem na nich i krzyczałem z całych sił. W końcu jeden z nich podszedł do mnie i zakneblował mnie. Gdy wykonywał te czynność upuścił nóż. Cudownie. Jakaś szansa ratunku.
Gdy odeszli dostatecznie daleko sięgnąłem po nóż. Nie było to łatwe ale po parunastu minutach udało mi się uwolnić. Zjadłem knebel i  zacząłem rozcierać nadgarstki. Co ja najlepszego zrobiłem? Dlaczego pozwoliłem im ja zabrać. Powiem szczerze ten jej rumieniec zaczął mi się udzielać....
Dobra skupmy się. Gdzie mogli pójść?
Zamieniłem się w wilka i zacząłem węszyć. Zacząłem krążyć po okolicy. W końcu złapałem trop i zacząłem biec nie puszczając co z nosa. Nie wiem jak to inaczej nazwać.
Po paru minutach a może godzinach, skończył się las i zaczęło miasto. Nie mogłem pozostać wilkiem więc zamieniłam się w człowieka.
Zacząłem biec. Nie zastanawiałem się nad kierunkiem. Po prostu biegłem.W końcu dotarłem do starego i zniszczonego domu o jeszcze gorszym ogrodzeniu.
 Czułem ze to musi być tu.
Ostrożnie przeszedłem przez ogrodzenie. Wszędzie były puste butelki, gałęzie i gruz. Trudno było na coś nie nastąpić. Ale musiałem sobie poradzić.
Byłem skupiony tylko na tym żeby na coś nie nastąpić. Nasłuchiwałem. W końcu usłyszałem wrzask.
- Nie. Nie zrobisz mi tego po raz drugi!!! - To była Dakota.
Serce zabiło mi szybciej.
-Już idę.- Wyszeptałem.
Wrzask dochodził z północnego skrzydła. Doszedłem tam i zajrzałem do środka.
Na podłodze siedziała Dakota. Ręce miała przywiązanie do kolumny na środku pokoju. Płakała. Była sama.
- Dakota - wyszeptałem
Odwróciła się w moją stronę.
Była uradowana Ale nic nie powiedziała.
- Poszli sobie? - zapytałem.
Powiedzieli że idą Cię zabić do lasu i słyszałam jak odpadają silnik samochodu i odjeżdżają.
- Na pewno zostawili straże.
Wszedłem do środka przez okno i przeciąłem więzy nożem. Rzuciła mi się na szyję.
W tym momencie do sali wszedł strażnik.
- Ej!! - krzyknął - Co tu robisz?
Nie odpowiedziałem. Byłem taki wściekły. Rzuciłem w niego nożem. Nawet nie celowałem.
- Weź sobie ten nóż.
Trafiłem go w ramie. Wydał okrzyk bólu i skoczył nie do mnie ale do Dakoty i przyłożył jej chustę do twarzy. On ją USYPIA!!! Trochę to trwało. Zamieniłem się w wilka i skoczyłem na niego.
Nie zabiłem go Ale dobrze związałem i zakneblowałem. Uważałem żeby nie zostawić czegoś do ratunku jak to on uczynił. Powiesiłem go na drzewie.
Gdy było po wszystkim wziąłem Dakote na ręce i zaniosłem do mojego aktualnego domu.
(Dakota?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!