27 stycznia 2018

Od Sir She CD Amithii

  She dostawał nerwicy. Był zamknięty w małym ciemnym pokoju, w dodatku na głodzie. W dodatku nie miał nic do roboty, kompletnie nic. W normalnej sytuacji, zająłby się czymś. Zawsze się zajmował, kiedy czekał na dilera, który spóźniał się nawet kilka minut. A teraz nie czekał na nikogo. Wiedział, że kolejna dawka nie nadejdzie, chociaż on tak bardzo jej potrzebował.. Na odstresowanie chociażby, jak nigdy wcześniej. Oparł policzek o zimną ścianę. Dzięki lekom przez jakiś czas czuł się nieco lepiej, ale teraz przestawały działać i znowu czuł, jakby miał zaraz zwymiotować, umrzeć albo zmienić formę. Właściwie, to wszystko naraz. Przyparł paznokcie do ściany i zaczął drapać nimi o nią, dopóki krew nie zaczęła ściekać mu z palców. Wtedy przerwał na chwilę, żeby zobaczyć to jakże ciekawe odkrycie. A potem znowu zaczął, mimo protestów Chłopca. Kiedy zobaczył, że zostawia jakieś ślady na ścianie, zaczął kreślić swój numer na ścianie. Własna krew być może nie była do tego najlepszym materiałem, ale to przynajmniej zapewniało She jakieś zajęcie, żeby nie zwariował. Upływ czasu nadal był dla niego jednak pojęciem totalnie abstrakcyjnym, więc nawet nie miał pojęcia, która jest teraz godzina. Ani nawet pora. Miał tylko nadzieję, że jego nowa.. właścicielka? będzie przychodziła o w miarę stałych porach. Może to pozwoli mu się jakoś ogarnąć w czasie. Chociaż.. czy to miało jakikolwiek sens w tej chwili? Życie She zależało tak naprawdę tylko od tamtej kobiety, która przecież wcześniej walnęła go prądem.. bolało. She nie wiedział, do czego jeszcze jest zdolna, ale wolał tego ne sprawdzać.

A przynajmniej tak twierdził jeszcze wtedy, zanim leki przestały działać. Na jego nieszczęście, jakiś czas potem weszła dziewczyna. Wiedział, że nie ma najmniejszego sensu się wyrywać, więc po prostu grzecznie stał na swoim miejscu. Dopóki Amithia nie zbliżyła się do niego i nie wyciągnęła ręki, żeby go dotknąć. Z początku tylko odskoczył i uchylił się, ale potem się wściekł. Zachował się jak pies, a tak bardzo gardził tym zachowaniem.. Nie był żadnym uległym psem. W mgnieniu oka rzucił się na czarnowłosą, a raczej chciał to zrobić, ale łańcuch go przytrzymał. Ale dla Amithii widocznie liczyły się intencje, bo chwilę potem ciało She wypełnił obezwładniający ból. Zaskomlał cicho, kuląc się na podłodze.


Ami? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits