16 grudnia 2017

Od Peruna C.D Amithii [+16]

   Oparł motor o drzewo i wyjął pistolet z kabury. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że to właśnie tutaj przetrzymują Amithię. Czuł jej zapach. Słaby, ale czuł. Gdyby tylko tedy przechodziła, woń byłaby jeszcze słabsza niż jest teraz. Basior rozejrzał się po okolicy. Cóż, tu było tylko jedno miejsce, w którym można było przetrzymywać człowieka i właśnie na nie patrzył. Niewielki dom. Kiedy po pierwszym zapukaniu nikt nie otworzył, po prostu wykopał drzwi, a one upadły na podłogę z głuchym łoskotem. Skrzywił się na to. Sierść na karku jeżyło mu dziwne uczucie, że ktoś go obserwuje.. Rozejrzał się, ale nie dostrzegł nikogo. Był pewny, że ktoś tu był. Dom nie mógł stać pusty. Odbezpieczył broń.
Przodkowie Peruna w bardzo dalekiej przeszłości byli niczym zwierzęta, co wiązało się z otrzymaniem tego cudownego daru, jakim jest dar nasłuchiwania. Miał o wiele lepszy słuch i węch niż ludzie, co już niejeden raz uratowało mu skórę. Przez kilka pierwszych chwil słyszał jedynie swój oddech. Spokojny, wręcz nienaturalny jak na osobę, która szuka swojej przyjaciółki. Albo jej zwłok. Niektórzy są naprawdę szybcy, jeśli chodzi o zabijanie. Przestał na chwilę oddychać, wsłuchując się w tę martwą ciszę.. Którą po chwili rozdarł zdławiony krzyk, a zaraz potem szloch. Uszy czarnego zwróciły się w tamtym kierunku, a on sam puścił się pędem w stronę drzwi do piwnicy, jak przypuszczał. Na całe szczęście nie były zamknięte, ale gdy tylko je otworzył, powitała go nieprzenikniona ciemność. Perun zmrużył lekko oczy, jakby chciał dostrzec więcej szczegółów, jednak był zmuszony poruszać się po omacku. Wymacał pierwszy stopień schodów i ostrożnie podążył w dół, podpierając się o ścianę. Co prawda szloch ucichł, ale czerwonowłosemu już nie trzeba było pokazywać drogi. W końcu doszedł do drzwi, a właściwie zarył w nie pyskiem. Szarpnął za klamkę, a jego oczom ukazał się przerażający widok.
Jakiś mężczyzna w masce znęcał się nad j e g o Amithią. Basiorowi puściły hamulce. Zanim tamten w ogóle zorientował się, że wilk wszedł do pokoju, Perun był już przy nim. Nie postrzelił go, chociaż mógł skończyć to szybko. Szybkim ruchem zabezpieczył pistolet i wsunął go za pas, a następnie chwycił masywne, ciężkie krzesło. Nie przejął się tym ciężarem, adrenalina działała za mocno, żeby w ogóle czymś się przejął. Uniósł je nad głowę i mocno uderzył w mężczyznę, powalając go przy tym na ziemię. Kości chrupnęły, a zza maski dobiegł żałosny jęk. Basior jednak nie zadowolił się tylko powaleniem oprawcy Amithii, z wręcz dziką zajadłością zaczął okładać go krzesłem, aż na jego ubranie trysnęły pierwsze krople krwi. Wtedy jego źrenice gwałtownie zwężyły się. Do jego myśli wkradła się ta sadystyczna część Peruna. Dalej, Perun, dalej — korciła, gdy jego ręce zadrżały niepewnie. — No już, przecież tego chcesz.. — kontynuowała, kiedy już miał opuścić krzesło. Tym razem uderzył w maskę napastnika, która to wbiła się w coś, co kiedyś było jego twarzą. Obecnie była to jedynie zdeformowana kupa mięsa. Jedno z oczu wyciekło spod maski, zamieniając się w białoczerwoną kleistą ciecz. Z jego gardła już nie wydobył się żaden jęk, a klatka piersiowa przestała się unosić. Jeszcze raz zamachnął się krzesłem, jedną z jego nóg sprawnie pozbawił go drugiego oka, które zostało na drewnie. Kolejne kilka razy uderzył w żebra, które przy pękaniu wydały charakterstyczny chrzęst. Klatka piersiowa była zdeformowana. Następnie wbił nogę krzesła w podbrzusze mężczyzny, które nie wytrzymało uderzenia tak dobrze, jak tors. Drewno wbiło się w nie jak w masło, a na spodnie Peruna poplamiła szkarłatna ciecz. Wilk przeklął i wyrwał krzesło, uświadamiając sobie, co tak naprawdę zrobił. Wytarł dłonie o dżinsy.
— Ami..? — powiedział cicho. Rozejrzał się po piwnicy i w końcu ją znalazł. Siedziała skukona w kącie, obejmowała nogi ramionami. Słyszał jej śmiech. Bogowie, aż zjeżyła mu się sierść. To nie był normalny śmiech.. To był śmiech osoby, której psychika właśnie wykitowała. Zdobył się tylko na powtórzenie jej imienia. — Ami..

Amithia? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits