Kano zdecydowanie nigdy nie lubił świąt. Chociaż „nie
lubił”, to mało powiedziane, on ich wręcz nienawidził. Oczywiście, prezenty
uwielbiał, ale na samą myśl, że żeby je dostać, musiałby spotkać się ze
znajomymi i wypełznąć ze swojego małego mieszkanka, robiło mu się niedobrze.
Nie był żadnym aspołecznym nerdem, nie miał też żadnych fobii społecznych, on
po prostu nie lubił tych wszystkich ludzi, z którymi musiał obcować przez ten
jeden wieczór w roku.
Zresztą, cała ta świąteczna atmosfera nigdy mu się nie udzielała.
Ubieranie choinki męczyło go. Najpierw pojechać i kupić, potem zaciągnąć po
schodach do mieszkania na wysokim piętrze, bo do windy drzewko nigdy się nie
mieściło, a potem znów stoczyć się do piwnicy bloku po pudło z ozdobami i przez
pół godziny ostrożnie zakładać bombki na kłujące i sypiące się igły. Dlatego po
kilku latach tej katorgi, przerzucił się na sztuczną, półmetrową choinkę, aż
wreszcie i z tego zrezygnował, bo nie chciało mu się raz do roku wyjmować i
chować ją do piwnicy.
Ozdób typu lampki świąteczne czy świeczki też nigdy nie
lubił. Wyjątkowo takie pierdoły go irytowały. Lampki LED wiecznie się psuły,
nawet gdy kupił trochę droższe, oczekując lepszej jakości, a świeczki zapachowe
zamiast pachnieć goździkami czy mandarynkami, na kilometr waliły jakimś
świństwem, przez co mieszkanie chłopaka zamieniło się szybko w małą komorę
gazową. Tak wiec oba te rodzaje dekoracji chłopak porzucił już dawno temu. Od
jakichś trzech lat w jego mieszkaniu nie dało się wyczuć choć krzty
świątecznego klimatu.
Bożonarodzeniowe potrawy były jego koszmarem. Kucharzem
zdecydowanie nie był dobrym. Aczkolwiek nie przeszkadzało mu to w najmniejszym
stopniu, już dawno przyzwyczaił się do jedzenia chińskich zupek i mrożonek nie
zależnie od okazji. Było to dużo przyjemniejsze, niż babranie się w rybie w
galarecie, lepienie pierogów, które i tak zawsze wychodziły rozgotowane, lub
pieczenie pierniczków, co zawsze kończyło się małym pożarem, bo Kano regularnie
zapominał o wyjęciu ich z piekarnika.
Prezenty były już trochę inną sprawą, Kano lubił je
dostawać, jednak nie koniecznie miał ochotę wydawać własne oszczędności na
rzeczy dla swojej rodziny. Chociaż nie, rodziny za bardzo nie miał, więc
właściwie ten problem łatwo sam się rozwiązał. Ale to działało również w drugą
stronę, nie mając nikogo bliskiego, więc nie miał co liczyć na jakiekolwiek
prezenty.
Święta spędzał samotnie na kanapie, oglądając jakieś
kiepskie komedie i opychając się ryżem z mikrofali. Niby mógł wybrać się na
jakąś świąteczną imprezę w nocnym klubie, jednak w tym roku wyjątkowo nie miał
ochoty na jakiekolwiek zabawy. Ciepły koc, jedzenie, telewizja i zapas
energetyków, to był jego idealny plan na tegoroczne Boże Narodzenie. Nie
sądził, by ktokolwiek, lub cokolwiek mogło zaburzyć jego idealny Świąteczny
wieczór.
Ale cóż, była na tym świecie jedna, jedyna osoba zdolna by
zniszczyć jego światopogląd.
H I K A R U
Czerwonowłosa nudziła się w te święta. Więc zamiast
rodzinnie spędzać wieczór z Viperem, Fire i Peruną, wymknęła się na miasto. W
pewnym stopniu chciała przetestować Vipera, czy ten umie zająć się dzieckiem,
oraz ogarnąć świąteczną kolację, na którą ponoć miał wpaść również Darkness.
Właściwie po części dlatego Hikaru postanowiła odpuścić sobie rodzinne
świętowanie, dalej nie była przyzwyczajona, do faktu, że ten pedofil,
gwałciciel i nekrofil, jest dziadkiem jej słodkiej Peruny. Oj już czerwonowlosa
wiedziała, że gdy tylko nadarzy się okazja, Darkness będzie próbował zrobić z
Perunki młodocianego zabójcę, handlarza jakimiś podejrzanymi rzeczami, lub
ustanowi ją pomocnikiem w swoim zakładzie pogrzebowym.
Hiakru włóczyła się po mieście przez dłużysz czas, nie miała
konkretnego pomysłu co ma robić. Myślała, czy by kogoś nie odwiedzić, ale nie
przypominalo jej się, by ktokolwiek mieszkał w okolicy. Aż wreszcie, stojąc na
przejściu dla pieszych, przez głowę przebiegła jej myśl.
- O taaak – mruknęła pod nosem i strzepała śnieg z kaptura
kurtki. – Czas odwiedzić starego znajomego.
Kano drzemał na kanapie, sen znużył go podczas oglądania
jakiegoś nudnego romansidła. Akcja akurat zaczynała się rozwijać, ale chłopak
miał już zdecydowanie dosyć oglądania wiecznie dramatyzującej latynoski i jej
wysokiego, opalonego wybranka serca, który aż opływał seksem.
Jego spokojny sen został jednak gwałtownie przerwany
donośnym pukaniem do drzwi. Chłopak ospale podniósł się na kanapie i przetarł
twarz. Chwilę siedział otępiały, aż wreszcie pukanie powtórzyło się.
- Już idę, spokojnie – krzyknął i kiwając się na boki,
podszedł do drzwi.
Przekręcił klucz, a gdy tylko zamek zaskoczył, do mieszkania
wpadła Hikaru. Kano przyglądał jej się przez dłuższą chwilę, szukając jej w
swojej pamięci. Trochę mu zajęło, zanim skojarzył ki jest owa dziewczyna.
Zdecydowanie nie spodziewał się tu jej wizyty, od dłuższego czasu nie kontaktował
się z żadnym starym znajomym. Niespodziewana wizyta Hikaru, i to w dzień świąt,
była nie lada zaskoczeniem dla wciąż ospałego Kano.
- Co ty tu robisz? – jęknął niezadowolony i zamknął za nią
drzwi.
Kano znał Hikaru i jej usposobienie, więc nie liczył na to,
żeby udało mu się ją w jakikolwiek sposób wykurzyć z jego własnego mieszkania.
Dziewczyna również nie była zainteresowana opuszczeniem lokalu, dużo bardziej
zaciekawił ją barek w jego kuchni. Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć,
czerwonowłosa wyciągnęła dwie butelki wódki, dwa tanie wina i kilka innych
alkoholi. Pewnym krokiem przemaszerowała do salonu i usiadła na kanapie, Szybko
wyłączyła romansidła, bo zdecydowanie nie chciała oglądać migdalących się ludzi
i przełączyła na pierwszy lepszy film sensacyjny.
- Kaaaanooo~ - krzyknęła do wciąż zadziwionego chłopaka,
który dalej stał przy drzwiach i głęboko rozmyślał nad planem, jak przeżyć ten
wieczór w jej towarzystwie. – Przynieś mi otwieracz do wina!
Blondyn westchnął niezadowolony i powlókł się do kuchni.
Grzebał chwilę w jednej z szuflad, aż wreszcie wyciągnął z niej stary
korkociąg, którego nie używał już od dawna – rzadko kiedy pił alkohol, miał
słabą głowę, więc stronił od takich zabaw. Z pamięcią jednak problemów nie miał
i świetnie pamiętał, że czerwonowłosa również kiepsko znosi duże ilości
alkoholu. Z każdą więc chwilą coraz bardziej obawiał się, jak to się skończy, w
głowie obliczał już ile pieniędzy może wydać na remont mieszkania. Na samą myśl
o tym, jeszcze bardziej pogarszał mu się humor.
Naburmuszony usiadł na drugim brzegu kanapy i tylko co
chwilę rzucał Hikaru gniewne spojrzenie. Ale dziewczyna dużo sobie z tego nie
robiła. Wypiła kilka łyków wódki, szybko więc zarumieniła się i zaczął udzielać
się jej głupi humor.
- No pij!! – mruknęła, podstawiając butelkę alkoholu tuż pod
twarz Kano.
Chłopak wziął ją od niej i przez chwilę przyglądał się jej
zawartości. Kiedy ostatnio pił alkohol? W zeszłe święta? A może na czyichś
urodzinach? Nie mógł sobie przypomnieć, więc musiało być to dawno temu. Ale
czas było przerwać ten okres abstynencji i spędzić ten wieczór w jakiś
ciekawszy sposób. Chłopak przystawił butelkę do ust i na raz wypił kilka łyków.
Hikaru wyszczerzyła zęby i uśmiechnęła się rozbawiona. Nie minęła chwila, jak kolejne butelki poszły
w obieg.
- Kano… Kano!
Chłopak ziewnął zaspany i otworzył oczy. Głowa go bolała,
miał sucho w ustach i czuł, że jeśli się poruszy, zwymiotuje wszystkim co tego
dnia jadł. Jęknął niezadowolony i spojrzał na Hikaru, która z nieznanego mu
powodu, postanowiła wyrwać go z jego drzemki. Czerwonowłosa miała przekrwione
oczy, ewidentnie fizycznie nie była w lepszym stanie niż Kano.
- Czego chcesz? – stęknął i zamknął oczy by wrócić do
błogiego snu.
Nie było jednak mu dane, bo dziewczyna uparcie nim
potrząsała, co mogło skoczyć się tylko puszczeniem pawia przez Kano.
- Chłopie! Co było w tej wódce?! – darła się Hiakru.
- Wódka jak wódka, nic dziwnego… o co ci niby chodzi?
- O tych trzech facetów, stojących w twoim mieszkaniu!
Kano przetwarzał chwilę to co powiedziała Hiakru. Nie do
końca rozumiał, co ma ona na myśli. Ktoś był w mieszkaniu? Niee, to nie było
możliwe, chłopak pamiętał, ze na pewno zamknął drzwi, po tym jak wpuścił
dziewczynę. To może włamywacze? Ale czyżby byli aż tak wstawieni, żeby nie
zareagować, gdy ktoś plądrował jego lokum?
Zarówno Hikaru i Kano usilnie próbowali sobie przypomnieć,
co robili, zanim usnęli. Dziewczyna kojarzyła tylko, jak mówiła coś o swoich
dziecięcych latach i przytaczała wszelakie głupie historie z jej życia. Blondyn
pamiętał mniej, najpierw oglądał jakiś paradokument, a gdy chciał iść spać do
swojej sypialni, urwał mu się film – wstając z kanapy był tak znużony, że upadł
na ziemię i zasnął. Żadne z nich, nie miało więc pojęcia o nagłych odwiedzinach
trzech mężczyzn.
Ci stali dumnie przed nimi i widocznie niezrażeni ich
ekscesami, czekali na chwilę by coś powiedzieć.
Pierwszy był to
starszy, nieco zgrzybiały dziadek. Miał siwą brodę, przerzedzone włosy i
opierał się na lasce. Łypał z pogardą na Kano i Hikaru.
Drugi wyglądał na rówieśnika domowników. Miał na sobie
kiczowaty, świąteczny sweter z reniferem i diodami w jego nosie, które świeciły
się czerwienią. To zdecydowanie nie przypadło do gustu Hikaru, która z mocnym
kacem, nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do intensywnego światła,
będącego tuż przed jej twarzą.
Trzeci był to jakiś małolat, miał góra dziesięć lat, jednak
mimo to, patrzył z góry na czerwonowłosą i Kano.
- Witajcie! – zaczął stary dziadek. – Jeste-
Nie dokończył. Nie było mu dane, bo Hikaru zdzieliła go
lampą w głowę. Staruszek jęknął i grzmotnął o ziemię. Zapadła cisza, wszyscy
patrzyli z szeroko otwartymi oczami na dziewczynę.
- ZABIŁAŚ DUCHA PRZESZŁYCH ŚWIĄT! – wydarł się chłopak w
swetrze.
- Kogo do cholery?! – zapytali chórem Hikaru i Kano.
Małolat i Kiczowaty Sweter zaczęli mamrotać coś do siebie
nerwowym głosem. Co i raz rzucali zdenerwowane spojrzenie w stronę
czerwonowłosej.
Kano zbliżył się do Hikaru.
- Co tu się dzieje?
- A sąd ja mam wiedzieć?! – syknęła dziewczyna.
- Właśnie żeś zabiła niewinnego staruszka!
- To jacyś włamywacze! Nie dziw mi się, był podejrzany… A
poza tym to twoja lampa, będzie na ciebie!
- Czy ty chcesz mnie wrobić w morderstwo?! – zdenerwował się
Kano.
- Ekhm – odchrząknął Kiczowaty Sweter. – Czy jesteście
świadomi, co żeście uczynili?! Ten mężczyzna – tu wskazał na leżącego dziadka –
jest duchem przeszłych świąt! - Hikaru i Kano wymienili zdziwione spojrzenia. –
Dalej nie rozumiecie? – Oboje pokręcili głową. – Opowieść wigilijna? Scrooge?
Cokolwiek?
- Ni chu*a – bąknęła Hikaru.
Chłopak w kiczowatym swetrze westchnął zażenowany. Podszedł
do Hikaru i blondyna, po czym pstryknął ich w czoło. Oboje natychmiast runęli
na ziemie, zmożeni snem.
Gdy obudzili się następnego ranka, oboje mieli gigantycznego
kaca. Hikaru już od pobudki, okupowała toaletę i zwracała wszystko co wczoraj
wypiła. Kano nie był w stanie się ruszyć. Na domiar złego leżał w niewygodnej
pozycji, czuł, że albo się obróci, co może spowodować wymioty, albo musi
pożegnać się z prawą ręką, którą przyciskał swoim ciałem, przez co przestała
dopływać do niej krew.
Stęknął niezadowolony i resztką sił obrócił się na drugi
bok.
- O cholera, kiedy ostatnio tak zabalowałem? – jęknął
bezsilnie.
Hikaru wyszła z łazienki i powlokła się na kanapę. Opadła
bezsilnie na poduszki.
- Ty, pamiętasz co się działo dziś w nocy? – mruknęła.
- Chodzi ci o…?
- A niby co, o tych trzech facetów – bąknęła Hikaru.
Kano spojrzał na nią, mimo, ze był strasznie zmęczony,
postarał się o uśmiech na twarzy.
- Źle, dwóch, bo jednego zabiłaś – zaśmiał się cicho.
Dziewczyna rzuciła mu gniewne spojrzenie. Odpoczywali tak
chwilę w ciszy, każde zatopione we własnych, chaotycznych myślach.
- Nikomu ani słowa o tym co zaszło – skwitowała Hikaru.
Przekręciła się na kanapie i nakryła kocem, chwilę potem
można było usłyszeć jak chrapie. Kano nie miał tak łatwo, podłoga nie była zbyt
wygodna, ale nie miał tyle sił, by wstać i przenieść się do sypialni. Trochę to
zajęło, ale i on po jakimś czasie znów zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!