30 października 2016

Od. Darknessa c.d Tara

- Cały dzień cię coś gryzie. O co chodzi? – Blondyn usiadł i zwiesił nogi z krawędzi łóżka na podłogę. Wpatrywał się we mnie swoimi jasnymi oczyma.
- Bo widzisz… - zaczęłam, w zadumie chwytając kosmyk czarnych włosów i bawiąc się nim. Nie byłam pewna co odpowiedzieć. Ostatnio wiele się działo, naprawdę wiele. Moje zazwyczaj zimne emocje, przy tym mężczyźnie zdawały się wymykać spod kontroli. A jednak… musiałam się opanować, musiałam myśleć logicznie. Dla dobra mojej watahy. Tak, dobro watahy jest najważniejsze. Członkowie… nawet tak bliscy jak Rori nie powinni widzieć moich słabości. Dla nich muszę być silna. Nikt już nie pamięta o tym, kim byłam, nikt więc nie zrozumie mojego żalu, moich wyrzutów sumienia. Muszę być silna. Powoli, ponownie starałam się uporządkować swoje emocje. Ale przy nim… Wyprostowałam się i westchnęłam. Spochmurniałam. Trudno będzie mi wyjaśnić mu, co czuję… jeszcze ta sprawa z liścikiem, sprawa z Cassandrą, sprawa mojego klona… Tyle rzeczy zawaliło się na moją głowę… ile bym dała, by być teraz gdzieś indziej. W innej watasze, w innym kraju, w innym świecie.

W tym momencie poczułam, że coś się zmieniło. Cały świat pociemniał, ziemia wymknęła mi się spod stóp…

Zachwiałam się lekko, gdy moje stopy dotknęły twardego gruntu. Zamrugałam. Przede mną, w pozycji bojowej stała ładna, może kilkunastoletnia dziewczyn o kremowych włosach i błękitnych oczach. Kilka kroków za nią leżała kolejna, najwyraźniej nieprzytomna. Czarnowłosa. Wydawała mi się w pewnym sensie… znajoma. Ktoś ją zranił. Ja…? Ale jak?
Być może Anthitei miał rację, być może faktycznie znów mogę zabijać. Musiałam wpaść w furię i tą… dziewczynę. Członkinię mojej watahy… Zacisnęłam dłonie w pięści, po czym poluzowałam.
- Nie będziemy dalej walczyć – odezwałam się ponuro i ruszyłam w kierunku przygotowanej do pojedynku dziewczyny. Ta, nie ufając moim słowom, spięła się tylko bardziej. Wyminęłam ją i przystanęłam przy nieprzytomnej dziewczynie. Musiałam powalić ją na ziemię z dużą siłą. Na jej piersi widniały odciski olbrzymich, wilczych łap. Uklękłam przy niej, po czym ostrożnie pochyliłam się by sprawdzić oddech. Dłonią delikatnie odchyliłam jej podbródek. Oddychała, jednak pozostałam w tej pozycji jeszcze chwilę. Wpatrywałam się nieruchomo w dłoń. Moją…? Była zdecydowanie za duża i… męska. Potrząsnęłam głową, nie chcąc teraz o tym myśleć. Wyprostowałam się.
Tamta brunetka, która jeszcze chwilę temu była gotowa ze mną walczyć, teraz uklękła obok mnie.
(Tara?)

3 komentarze:

  1. nie ma to jak nagła zamiana płci ;) fajne jak dotąd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba, że to ma być specjalnie. Nwm nie mogę znaleźć wcześniejszego wpisu z tego :_:

      Usuń
  2. dobra nie ważne chyba ogarnęłam....

    OdpowiedzUsuń

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits