Tym razem miejscem, które odwiedziłam był Qan'rat. Dokładniej nie mam pojęcia co tam robiłam, może to czysta ciekawość lub też zupełnie coś odmiennego. Któż to będzie wiedział. To szłam, to latałam, także teleportowałam się, bo czemu by nie. Nudziło mi się, nie miałam co robić. Wybrałam się do Ruin Zamku Harpii. Podobno jest nawiedzony. Warto sprawdzić samemu, niż wierzyć jakimś czubkom na słowo. Pewnie nawet tam nie wchodzili, bo się bali. Kto nie ryzykuje ten nic nie zyska, prawda?
Wchodząc na teren, poczułam dziwna aurę, ale mimo to podeszłam do drzwi i zapukałam. Gdy nic się nie stało, otworzyłam je. Kultura jest ważna, nawet jeśli ten dom jest nawiedzony to mimo wszystko ktoś tu mieszka.
- Wchodzę, lepiej się przygotuj i mnie wystrasz.
Przed wejściem do środka narysowałam latarkę, bądź też coś latarkopodobnego, aby mieć światełko. Im bardziej creppy, tym fajniej. Dorysowałam sobie parę osób, dokładniej rzec ujmując jakiegoś zwierzaka plus kilku towarzyszy. Były jak żywe- piękne i prawdziwe. Wkroczyłam do zamku i zaczęłam się rozglądać. Po chwili odnalazłam salon i kuchnię. Ruszyłam dalej, przyglądając się kolejnym pomieszczeniom. Przemierzyłam tak cały parter, po czym weszłam na piętro. Wciąż nic nie wyczuwałam, żadnego ducha albo upiora.
***
Spacerowałam sobie po okolicy. Takie to wszystko zniszczone, inne krainy są bardziej zadbane. Może tym tu mieszkańcom to nie przeszkadza, choć zapewne niektórzy się do tego nie przyznają. Obserwowałam ich i szukałam jakiegoś źródełka z wodą. Zauważyłam jakieś zamieszanie na jednej z dróżek. Udałam się tam, aby zobaczyć co się dzieje. Jakiś chłopak bił się z czterema innymi. Zaciekawiło mnie to więc znalazłam sobie miejsce i patrzyłam. Czarnowłosy niemal od razu przemienił się w upadłego, bądź też wilka, nie byłam pewna. Tak przynajmniej wyglądał. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Czekałam, aż skończy.
Wszystkie ofiary padły trupem, a on we krwi odszedł. Podążałam za nim, cały czas utrzymując odpowiednią odległość, co chwilę chowałam się w cieniu, aby mnie nie zobaczył. Zatrzymał się na pustkowiu. Podeszłam cicho, ale jego przede mną nie było.
- Długo będziesz się tak skradać jeszcze? - odwróciłam się i spojrzałam na niego. Złapałam go za ręce, aby nie mógł nic nimi zrobić.
- Nie próbuj żadnych sztuczek. - trzymałam go za nadgarstki, aby się uspokoił.
W sumie można powiedzieć, że chciałam go trzymać i czekałam na jakąś zmianę z agresora na słodziaka. Patrzyłam i czekałam. Odeszłam do tyłu parę kroków.
- Jestem spokojny. Więc kim jesteś i czego tu szukasz? - przeleciałam po nim całym oczami, po czym ponownie zatrzymałam się na jego twarzy, zerkałam ukosem na jego ręce.
- Byłam w okolicy. Jestem Caddy, a ty? Poza tym powinieneś pierwszy podać swoje imię. - Uśmiechnęłam się, oblizując wargi.
- Możesz mówić do mnie KTS. - odpowiedział i poszedł gdzieś. Ponownie ruszyłam za nim.
- Odbicie lustrzane to STK. Czyli Simon the killer.- trzeba sprawdzać ludzi, a ja mam talent w znajdywaniu informacji o nich. Usiadłam obok niego i czekałam na jakąś historię z dreszczykiem.
KTS?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!