27 lipca 2017

Od Vipera C.D Evie

  - Z wielką przyjemnością. - na twarz Vipera wpełzł typowy dla niego szarmancki uśmieszek. - Ale wolałbym opuścić ten budynek. Może to dziwne, ale nie mam w zwyczaju przesiadywać w domach publicznych. Zdecydowanie wolę swoje własne cztery kąty. 
   Evie tylko zmarszczyła brwi, ale skinęła chłopakowi. Zgadzała się. Chłopak wiedział jednak, że coś za łatwo mu poszło. Najwidoczniej dziewczyna chciała go poznać. Brunet znowu skierował swój wzrok na jej krągłości, jednak po chwili odwrócił wzrok. Cholera, Fire by go zabiła. Poza tym, jej członkostwo w TICOD było powodem, dla którego nie warto było zabawić się z dziewczyną. Mógłby tym gestem nawet wywołać wojnę, czego omal nie zrobił, dotykając Haylee w obecności Tytani, kiedy były jeszcze w Sekcie Cieni. 
    Dziewczyna wstała z łóżka i po chwili wraz z Viperem znaleźli się na dole. Przemykając niepostrzeżenie wydostali się z budynku i wylądowali na jakiejś ciemnej uliczce. Chłopak spojrzał w Evie. Jej skąpy strój rzucał się w oczy. Trzeba było coś z tym zrobić. 
    - Masz podobną figurę do mojej siostry. - zagadał brunet, przeczesując lewą ręką swoje włosy. - W jej szafie znajdę coś odpowiedniego. Nie martw się, nawet nie zauważy zniknięcia kilku ciuszków. Zwykle chodzi albo w czerwonej sukience, albo w wygodnych dresach, ale poza tym znajdę ci coś ładnego. Może, księżniczko, nie będziesz jak królowa, ale korona ci chyba nie spadnie. 
    Czarnowłosa zmierzyła Vipera dosyć.. dziwnym spojrzeniem. Czyżby wzięła ten tekst za podryw? Cóż, odkąd Viper stracił Hikaru popadł w depresję, z kolei po całej tej zmianie czasu stał się kompletnym erotomanem. Nie zwykłym, niegroźnym podrywaczem, jak dawniej. Można powiedzieć - dorósł, jednak stał się jak jeszcze większe dziecko. To chyba już nie był ten sam Viper, co kiedyś... Szkoda tylko, że nie pamiętał niczego z poprzedniego życia.
    Nie wiedział, czy dziewczyna mu ufa, jednak musiał zaryzykować. I starał się po drodze nie palnąć żadnej głupoty. Musiał pokazać się jej z jak najlepszej strony. Być może ta wizyta mogła polepszyć stosunki Traveles in Cleft of Dimensions oraz Watahy Karmazynowej Nocy. Albo wręcz przeciwnie, a Darkness rozszarpałby Mobiusa na strzępy, z kolei on straciłby łeb.. Na samą myśl o gniewie drugiego alphy zakręciło mu się w głowie. Jednocześnie powstrzymywał się od wybuchu śmiechem. Cóż, Darkness walący i wrzeszczący na Mobiusa byłby całkiem zabawny. 
   Długo nie trzeba było chodzić. Po kilkunastu minutach dwójka w końcu trafiła do wieżowca, w którym mieszkała słynna rodzinka Rivers. Percy wszedł jako pierwszy, by pokazać Evie, gdzie ma się kierować. Wsiedli do windy, a chłopak wybrał najwyższe piętro. W końcu winda otworzyła się i nasza parka stanęła przed drzwiami. Chłopak wpisał kod i po chwili wraz z czarnowłosą stanęli w dużym, luksusowym salonie. Za ogromnymi oknami widać było najpiękniejsze budynki w stolicy. Poza dwójką i kilkoma niewolnikami, którzy chodzili po domu, nikogo nie było. 
   - To co? Napijesz się czegoś? Kawy? Herbaty? - zapytał Percy, siadając na kanapie. Gestem wezwał do siebie dwunastoletnią, zielonowłosą dziewczynkę. 
   Evie skrzywiła się, widząc, że chłopak zamierza wykorzystać nieletnią do pracy za niego. Odmówiła więc kawy i herbaty, a poprosiła o zwykłą szklankę z wodą mineralną. Niewolniczka słysząc ją, wybiegła z pokoju, kierując się w stronę kuchni.

<Evie? Wybacz czas i długość.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits